Stosunki między państwami należącymi do wspólnoty euroatlantyckiej, relacje między Zachodem a światem muzułmańskim i prawa człowieka, były trzema głównymi wątkami seminarium …
Stosunki między państwami należącymi do wspólnoty euroatlantyckiej, relacje między Zachodem a światem muzułmańskim i prawa człowieka, były trzema głównymi wątkami seminarium „Społeczeństwo Obywatelskie po 11 września”, zorganizowanego 21 lutego przez Fundację Klub Obywatelski we współpracy z Haya Van Someren Foundation.
Uczestnicy dyskusji byli zgodni, że reakcja Stanów Zjednoczonych na atak z 11 września obnażyła słabość instytucji międzynarodowych wobec zagrożeń ze strony reżimów państw nie należących do wspólnoty euroatlantyckiej. Operację w Afganistanie Amerykanie przeprowadzili korzystając w zasadzie z pomocy tylko jednego, doraźnego sojusznika: Sojuszu Północnego, skupiającego afgańską opozycję wobec Talibów.
Zdaniem profesora Romana Kuźniara, dyrektora Departamentu Strategii i Planowania Polityki Zagranicznej MSZ, struktury takie jak ONZ czy NATO, w Afganistanie praktycznie nieobecne, przestają gwarantować światu bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo świata zależy w coraz większym stopniu od bezpośrednich stosunków między mocarstwami. Według Kuźniara jednym z symptomów tej zmiany jest orędzie o stanie państwa, wygłoszone ostatnio przez prezydenta Stanów Zjednoczonych. George Bush wspominał w nim o Rosji, Chinach i Indiach, jako o pożądanych sojusznikach w walce przeciwko krajom wspierającym terroryzm. Natomiast nie wymienił nazwy żadnej instytucji międzynarodowej.
Paneliści zastanawiali się, czy Europa Zachodnia jako partner w operacjach militarnych stała się Stanom Zjednoczonym trwale zbędna. Pieter van de Stadt z parlamentu holenderskiego zwracał uwagę, że w działaniach zbrojnych liczy się szybkość reakcji. Jego zdaniem kraje europejskie są gotowe wystawić siły na tyle skromne, że Stanom Zjednoczonym nie opłaca się poświęcać czasu na podejmowanie z nimi współpracy w pierwszej fazie interwencji. Zdaniem Kuźniara Stany Zjednoczone zazwyczaj dążą do wycofania swoich marines zaraz po osiągnięciu militarnego sukcesu, natomiast krajom europejskim chętnie powierzają niewdzięczną rolę strażnika pobojowiska. Były minister obrony narodowej Janusz Onyszkiewicz dodał, że obecnie Amerykanom trudno byłoby prowadzić działania zbrojne na dwóch frontach, i dlatego kraje europejskie jako partnerzy operacji wojskowych są im jeszcze przydatne - jako odwód. Jednak zarówno Onyszkiewicz jak i Robert Sołtyk z Gazety Wyborczej przewidywali, że przy ogromnych nakładach przeznaczanych na zbrojenia, Stany Zjednoczone już wkrótce będą w stanie poradzić sobie same nawet w dwóch konfliktach, toczących się jednocześnie.
Podczas dwóch dyskusji panelowych jedynym optymistycznym akcentem była wypowiedź księdza profesora Michała Czajkowskiego z Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jego zdaniem z tragedii 11 września, oprócz ogromu nieszczęścia, wynikło też trochę dobra, ponieważ wstrząs ten stał się początkiem zbliżenia między chrześcijanami a muzułmanami. To międzyreligijne zbliżenie na razie ma miejsce głównie wśród elit, ale według księdza Czajkowskiego będzie się rozszerzało.
Nadzieja na porozumienie między Zachodem a światem muzułmańskim nie znajduje niestety potwierdzenia w danych ogłoszonych przez instytut Gallupa w tydzień po seminarium „Społeczeństwo Obywatelskie po 11 września”. Ankieterzy Gallupa przeprowadzili badania opinii muzułmanów mieszkających w krajach arabskich. Jak podaje Gazeta Wyborcza 77 % respondentów uznało amerykańską operację w Afganistanie za moralnie nieusprawiedliwioną. Jest to procent większy od odsetka osób, które podczas sondażu jako moralnie nieusprawiedliwiony potępiły zamach z 11 września.
Polityka prowadzona przez rządy wielkich mocarstw staje się niezależna nie tylko od instytucji międzynarodowych, ale również od obywateli. Zdaniem Jacka Żakowskiego z Gazety Wyborczej mamy do czynienia z regresem społeczeństwa obywatelskiego, i to nie tylko w Ameryce. Publicysta uważa, że wbrew powszechnym nadziejom tej niebezpiecznej tendencji nie odwróci rozwój sektora organizacji pozarządowych. Jego zdaniem organizacje należące do trzeciego sektora są jedynie szczególną formą współpracy między państwem a korporacjami. Opinię Żakowskiego złagodził Marek Nowicki. Prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka stwierdził, że trzeci sektor nie jest oczywiście tożsamy ze społeczeństwem obywatelskim, ale stanowi jego istotną część.
Sytuacja, w której rządy mogą podejmować swoje decyzje nieomal nie oglądając się ani na opinię międzynarodową, ani na własne społeczeństwa, jest bardzo niekorzystna do upominania się o przestrzeganie praw człowieka. Prawa jednostki przestają być realnym przedmiotem stosunków międzynarodowych (o ile kiedykolwiek nim były). W świecie kształtowanym przez arbitralne decyzje wielkich mocarstw uniwersalne zasady, do których odwołują się obrońcy praw człowieka, przestają być wiążące.
Tomasz Płachecki, Stow. na rzecz FIP