Ponad 1000 wiadomości opublikowanych w portalu ngo.pl w ciągu ubiegłego roku dotyczyło Unii Europejskiej, szczególnie funduszy strukturalnych. W tekstach często narzekaliśmy na opóźnienia i biurokrację, niedostępność funduszy, trudne procedury, niezadowalające rozstrzygnięcia… Mamy powody do narzekań – bo mamy apetyty na unijne środki i prawo do większych oczekiwań wobec administracji. Wszystkie te problemy mogłyby nas jednak „nieszczęśliwie” ominąć, gdyby w referendum się nie udało i 1 maja 2004 był dla nas jedynie świętem pracy.
Na szczęście jednak właśnie mija rok od wejścia Polski do Unii Europejskiej.
A Polska radzi sobie w Unii dobrze - o czym przekonują wskaźniki w opublikowanym właśnie raporcie "Polska w Unii Europejskiej - doświadczenia pierwszego roku członkostwa".
Raport z pierwszego roku członkostwa rysuje sytuację w następujący sposób:
Polska nie jest płatnikiem netto: 1,5 mld euro wpłynęło w zeszłym roku do Polski z unijnej kasy. Był to dla gospodarki poważny zastrzyk rozwojowy. Płatnikiem netto jest za to polski sektor publiczny czyli budżet państwa Dzieje się tak dlatego, że to z budżetu opłacane są unijne składki, a beneficjentami pomocy są samorządy i podmioty niepubliczne: rolnicy, przedsiębiorstwa.
Wzrost gospodarczy i wskaźniki bezrobocia są najlepsze od początku 1997 roku: tempo wzrostu PKB wynosiło w zeszłym roku 5,3%, a bezrobocie - choć nadal bardzo wysokie - spadło do 19 procent. Trudno wyraźnie określić, na ile powrót na szybką ścieżkę wzrostu zawdzięczamy członkostwu w Unii, a na ile innym czynnikom - podkreślają eksperci.
Więcej eksportujemy. Bilans handlowy z państwami Unii jest dodatni (tj. że Polska więcej towarów eksportuje niż sprowadza). Nie sprawdziła się też prognoza, że polskie przedsiębiorstwa, szczególnie spożywcze, nie poradzą sobie z konkurencją na unijnym rynku. Po 1 maja 2004 tempo wzrostu eksport towarów, które wedle tej prognozy były najbardziej zagrożone: mleka i mięsa.
- Te efekty porównywać trzeba zawsze w kontekście tego, jakie były oczekiwania. Było wielu, którzy wieszczyli katastrofę. To ciekawe, w jaki sposób dziś funkcjonują w życiu publicznym, mówiąc: "zapomnijcie o tym, co mówiłem w zeszłym roku. W tym na pewno zdarzy się coś znacznie gorszego".
Na pytanie, co z wejścia do Unii ma przeciętny Kowalski odpowiadał minister Jarosław Pietras, szef UKIE.
- Generalnie ma większe spektrum wyboru, choć często sobie go nie uświadamia. Podróżuje praktycznie nie zauważając granicy, jeśli nie stać go na nowy samochód - może importować ze starej Unii używany. Jeśli ktoś prowadzi pensjonat, to zauważył, że ruch turystyczny zwiększył się o 35 procent, bo Polska postrzegana jest lepiej jako członek Unii, kraj inwestycji, partner w interesach czy w końcu kraj wart odwiedzenia, niż gdyby nim nie była.
Najwięcej na pierwszym roku członkostwa zyskał Kowalski-rolnik i Kowalski-przedsiębiorca. W tych grupach wzrost dochodów związany z wejściem do UE był największy. Z samych dopłat bezpośrednich wpłynęło na wieś 6,5 mld zł. Niezwykle szybko przystosowały się do akcesji polskie przedsiębiorstwa - korzystając na zwiększającym się tempie eksportu i korzystając z unijnych programów pomocowych.
Najmniej skorzystali mieszkańcy miast, szczególnie tych średniej wielkości, gdzie bezrobocie - na które akcesja znacznie nie wpłynęła - jest największe.
Nieświadomi eurooptymiści
Społeczna akceptacja dla naszego członkostwa w UE jest niezwykle wysoka - sięga 87 procent. Największą grupą "nowych" euroentuzjastów okazali się rzecz jasna rolnicy: poparcie dla UE na wsi wzrosło z 20 procent przed akcesją do - uwaga - do ponad 70 procent.
Polacy w badaniach Eurobarometru są jednym z najbardziej optymistycznie nastawionych społeczeństw zjednoczonej Europy. Premier Marek Belka mówi, że aby zbadać optymizm Polaków trzeba zadawać pytania, jakie stawia się w Eurobarometrze: "czy zamierza Pan/i posłać dziecko na studia wyższe", "czy zamierza Pan/i wziąć kredyt na rozbudowę domu".
- Odpowiedzi Polaków na te pytania świadczą o optymizmie, ale jest niepoprawnością polityczną przyznać się do tego publicznie.
To samo podkreśla socjolog dr Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz.
- Wszystkie badania konsumenckie wskazują na ogromny optymizm Polaków. Jednocześnie w Polsce dominuje kultura wyuczonej lękliwości, cecha trudna do zwalczenia. Powtórzyłabym tezę socjologa Andrzeja Rycharda, że "Polakom żyje się znacznie lepiej niż im się wydaje".
Od przełomu do przełomu
Są też złe wiadomości. Korzystanie z funduszy strukturalnych wymaga zaangażowania budżetu. Ten jest tymczasem przeciążony.
- Dopływ funduszy to stały impuls popytowy - mówi Rafał Antczak z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych. - Temu dopływowi powinna towarzyszyć dyscyplina budżetowa.
Polska wydaje na pomoc publiczną ponad 28,6 mld zł. Są to wydatki: większe niż średnia dla krajów OECD, większe niż nas na to faktycznie stać i - w końcu - większe niż potrzeba do osiągnięcia korzyści z członkostwa w UE. Jeśli następny rząd nie zdobędzie się na reformę finansów publicznych i plan oszczędnościowy - korzyści z członkostwa nie będzie.
- Irlandia straciła 15 lat do czasu reformy polityki fiskalnej mówi Rafał Antczak. Dopiero po tej reformie zaczęła korzystać z członkostwa i tempo wzrostu PKB wzrosło tam do 8 procent rocznie.
- Jestem optymistą - mówi Rafał Antczak z CASE. - Polska porusza się żabimi skokami: od przełomu do przełomu. Potrzebny nam jest jeszcze jeden.
*****************
Przytaczane dane pochodzą z raportu "Polska w Unii Europejskiej. Doświadczenia pierwszego roku członkostwa", wydanego przez Urząd Komitetu Integracji Europejskiej (Warszawa 2005).
Źródło: inf. własna