Pierwsza tura wyborów prezydenckich na Ukrainie za nami. Frekwencja wyborcza przekroczyła 75 procent. Dokładne wyniki, a zwłaszcza różnica głosów między dwoma głównymi kandydatami – Wiktorem Janukowyczem i Wiktorem Juszczenką nie zostały dotąd opublikowane. Wybory obserwują wysłannicy kilku międzynarodowych misji – wielu z nich to przedstawiciele organizacji pozarządowych z państw byłego bloku radzieckiego i Europy Środkowej.
Obserwatorzy wskazują głównie na fatalnie sporządzone spisy wyborców i
atmosferę strachu, kreowaną przez administrację państwową wobec mieszkańców i organizatorów
kampanii Wiktora Juszczenki.
- Największym problemem tych wyborów są źle zrobione spisy wyborców. Nazwiska w paszportach nie odpowiadają nazwiskom na listach wyborczych. W takiej sytuacji wyborca nie może oddać głosu. Pozostaje mu skarga do okręgowej komisji wyborczej lub sądu, gdzie powinna być rozpatrzona w ciągu dwóch godzin. Na to jednak niewiele osób - raz już odszedłszy od urny wyborczej - się decyduje. Widziałem listy wyborcze, na których nieprawidłowych było ponad 40 procent nazwisk. Szacuje się, że z powodu błędu w nazwiskach nie mogło zagłosować od 5 do 10 procent wyborców.
Nieprzyjemna jest atmosfera zastraszenia, kreowana wokół organizatorów kampanii kandydata opozycyjnego Wiktora Juszczenki: aresztowania członków sztabu wyborczego i oskarżenia o terroryzm. Kampania jest w ten sposób wyraźnie blokowana. Przed samymi wyborami aresztowano w Charkowie męża zaufania Juszczenki. Zatrzymano samochód z materiałami promocyjnymi pod zarzutem przewożenia bomby. Ukraińska milicja znalazła w samochodzie 4 granaty z okresu drugiej wojny światowej. Aresztowanemu grozi 8 lat więzienia.
Same wybory przebiegły spokojnie. Komisje wyborcze, z którymi współpracują obserwatorzy są otwarte i życzliwe. Nie ma problemu z dostępem do dokumentów, protokołów i list wyborczych, które obserwator ma prawo przeglądać. Obserwowałem też wybory w miasteczku obwodu charkowskiego, gdzie na 740 zameldowanych mieszkańców zagłosowało 1250 osób. Nadwyżkę stanowiły osoby, które zgłosiły się w lokalu wyborczym z dokumentem poświadczającym możliwość głosowania poza miejscem zamieszkania. Wyborców tych podwożono do lokalu wyborczego autokarami. Istnieje podejrzenie, że osoby te mogły zagłosować kilkukrotnie w różnych miejscach.
Długotrwałych obserwatorów - pełniących misję z ramienia Freedmom
House podczas obu tur wyborczych jest na Ukrainie pięćdziesięciu. Przed drugą turą, planowaną na 21
października 2004 roku ich liczba zwiększy się do 800 osób.
Źródło: inf. własna