W poniedziałkowe popołudnie (7 kwietnia 2003) salę konferencyjną w Centrum Organizacji Pozarządowych ‘Szpitalna’ wypełnił tłum ludzi. Powodem tego zgromadzenia była projekcja filmu ‘Jestem zły’ w reżyserii Grzegorza Packa. Od premiery filmu minęły dwa lata, ale obraz nadal wywołuje wiele kontrowersji.
„Jestem zły” to film pokazujący życie dzieci na warszawskiej Pradze Północ. Reżyser postanowił dać kamerę do ręki bohaterom filmu, tak aby w sposób nieskrępowany pokazały swój świat. I co widzimy? Dzieciaki kradną jabłka, kręcą się po torach i tunelach kolejowych uciekając w ostatnim momencie przed nadjeżdżającym pociągiem, łowią żaby nad stawem, by potem nad nimi się znęcać, pokazują w jaki sposób naciągają klientów supermarketu na złotówki z wózków, jak w samym supermarkecie kradną słodycze, opowiadają o bójkach, o rozbojach. Nie brak ordynarnych przekleństw, niewybrednych rymowanek. Pokazują widzom także swoje domy – ciasne mieszkanka w obdartych praskich kamienicach, zamieszkiwane przez wielopokoleniowe rodziny lub matki samotnie wychowujące kilkoro dzieci. Tak wygląda świat przedstawiony na filmie.
Rodzice dzieci występujących w filmie, ich nauczyciele oraz opiekunowie, zajmujący się nimi w działających w tym środowisku organizacjach pozarządowych twierdzą, że jest to obraz niepełny i zmanipulowany.
Na spotkanie w Centrum „Szpitalna” przyszedł m.in. ks. Dariusz Husak, kierownik Oratorium – Salezjańskiego Ośrodka dla Dzieci i Młodzieży przy Bazylice Najświętszego Serca Jezusowego w Warszawie oraz Mariola Chojnacka – dyrektor zespołu informacyjno-interwencyjnego z Biura Rzecznika Praw Dziecka. Uzupełnili wiedzę oglądających o kilka faktów, które każą inaczej spojrzeć na film, jego bohaterów i twórców.
Przed powstaniem filmu Grzegorz Pacek przez pół roku prowadził warsztaty filmowe dla dzieci, którymi opiekował się Salezjański Ośrodek dla Dzieci Młodzieży. Wszyscy bohaterowie filmu są podopiecznymi tego ośrodka. Dobrze układająca się współpraca reżysera i ośrodka zakończyła się, gdy księża zorientowali się, że materiał przygotowywany przez reżysera może stawiać dzieci w złym świetle. Do tego czasu twórcy filmu zdobyli jednak zaufanie lokalnego środowiska, które potem – zdaniem księży salezjanów, a także Rzecznika Praw Dziecka – nadużyli. Rodzice dzieci nie dostali kopii umów, nie dano im szansy na zapoznanie się z prawami, które mogłyby ochronić ich dobra osobiste.
Główny zarzut jaki stawiają rodzice, nauczyciele i opiekunowie twórcom filmu dotyczy jego stygmatyzującego charakteru. Przed pokazem filmu Rzecznik Praw Dziecka zwrócił się do jego autorów z prośbą o zasłonięcie twarzy dziecięcym bohaterom oraz niepodawanie ich imion i nazwisk. Do prośby przychylono się częściowo – twarz została zasłonięta jednej osobie, a na napisach końcowych podano tylko imiona bohaterów filmu. Zdaniem opiekunów, udział dzieci w filmie w negatywny sposób wpłynął na ich życie. Etykietka „Jestem zły” została im przypięta na wiele lat i trudno im się będzie oswobodzić z tego wizerunku, mimo wielu wysiłków przez nich podejmowanych. Film nie przyczynił się także do tego, aby sytuacją na Pradze w jakiś szczególny sposób zajęły się władze miasta lub inne instytucje państwowe. Księża, rodzice, nauczyciele i przedstawiciele Biura Rzecznika Praw Dziecka uważają, że film nie pokazał całej prawdy o życiu dzieci na Pradze, ponieważ zabrakło w nim pozytywnych działań, które są tym dzieciom proponowane przez działające na Pradze organizacje kościelne i pozarządowe. Działań, w których dzieci aktywnie się udzielają.
Podczas spotkania na Szpitalnej zastanawiano się m.in. nad potrzebą produkowania takich filmów, a także zasadnością ich publicznych projekcji. Widzowie nie uzyskali odpowiedzi na wiele pytań, ponieważ na spotkanie nie mógł przybyć Grzegorz Pacek, reżyser filmu.
***
O filmie mówi się i pisze, że jest szokujący. Moim zdaniem szokujący to on nie jest. Każdy, kto chociaż raz był na warszawskiej Pradze i chociażby zerknął przez jedną z bram na ukryte za nią obdarte podwórko i chociażby minął na ulicy dzieci, które z tej bramy wybiegły – oglądając ten film nie dowiaduje się w zasadzie niczego nowego. Film utwierdza go tylko w pewnym wyobrażeniu o tej dzielnicy i jej mieszkańcach, które i tak już miał. Ale czy jest to obraz prawdziwy? Słuchając opowieści księdza Husaka o przygotowaniach do filmu, o warsztatach i pracy reżysera z dziećmi – mam wątpliwości.
Nawet, jeżeli reżyser udostępnił widzom wszystko, co nakręciły dzieci i zrobił to zgodnie z ich intencjami – sam jako człowiek odpowiedzialny powinien uzupełnić ten obraz i pokazać działania, jakie są podejmowane na rzecz dzieci i ich rodzin. Sam przecież skorzystał z pomocy organizatorów tych działań. Być może młodzi bohaterowie filmu nie pokazali tej części prawdy o swoim życiu ze zwykłej przekory i chęci zaistnienia jako „twardziele”, a być może prowadzone działania jednak nie wystarczają i należałoby je wesprzeć. Ale, aby je wesprzeć trzeba o nich wiedzieć.
Źródło: inf. własna