Dyskusja na temat potrzeby wewnętrznej samoregulacji oraz integracji i konsolidacji trzeciego sektora toczy się w Polsce od ponad 25 lat. Coraz trudniej będzie sobie wyobrazić rozwiązywanie spraw społecznych bez udziału organizacji pozarządowych. Siła sektora pozarządowego tkwi w jego różnorodności. Czy zatem słuszna jest wiara, że „razem można więcej”? Czy federalizacja sektora pozarządowego przyniesie lepsze rezultaty niż działanie w pojedynkę?
Dyskusja na temat potrzeby wewnętrznej samoregulacji oraz integracji i konsolidacji środowiska trzeciego sektora toczy się w Polsce od początku transformacji ustrojowej. Czy 25 lat temu ktoś mógł przewidzieć, jak wiele uda się osiągnąć organizacjom pozarządowym? Że będzie ich ponad 100 tysięcy. Coraz trudniej będzie sobie wyobrazić rozwiązywanie spraw społecznych bez udziału organizacji pozarządowych. Siła sektora pozarządowego tkwi w jego różnorodności. Czy zatem słuszna jest wiara, że „razem można więcej” i „w grupie siła”? Czy federalizacja sektora pozarządowego przyniesie lepsze rezultaty niż działanie w pojedynkę?
Wg „bazy.ngo.pl” prowadzonej przez Stowarzyszenie Klon/Jawor, w kraju na 139 tys. organizacji pozarządowych działają 1173 różne federacje i związki stowarzyszeń (stan na 17.02.2015 r.). Proces federalizacji jest skutecznym narzędziem zmian, których pojedyncze organizacje nie są w stanie przeprowadzić. Potocznie członkostwo w federacji jest spostrzegane jako prestiż i wyróżnienie, ponieważ nie wszystkie organizacje są przyjmowane. Jednak w trzecim sektorze panuje wyraźny podział na zwolenników i przeciwników budowania wspólnej reprezentacji, nazywanej strukturą parasolową. Potocznie słowo „parasol” symbolizuje ochronę przed deszczem, śniegiem lub wiatrem. Podobną rolę do parasola odgrywają związki stowarzyszeń dla swoich organizacji członkowskich.
Organizacje pozarządowe pożytku publicznego mają obowiązek dbania nie tylko o swoje interesy branżowe, ale przede wszystkim o interes społeczny. Stąd duże organizacje pozarządowe, w myśl zasady „duży może więcej”, wprawdzie potrafią samodzielnie przetrwać i nie potrzebują członkostwa w sieci współpracy, ale nie będą mieć decydującego wpływu na wprowadzanie zmian korzystnych dla trzeciego sektora w życiu publicznym. W tym zakresie atutem federacji jest zabieranie podwójnego głosu w konsultacjach społecznych, tj. w imieniu wielu organizacji oraz w imieniu oddzielnego podmiotu (np. Związku Stowarzyszeń Forum Lubelskich Organizacji Pozarządowych). Im większa liczba reprezentowanych organizacji, tym większa siła argumentacji oraz korzystniejsza pozycja w negocjacjach. Lobbing federacji na rzecz swoich członków, nie może być lekceważony przez władze publiczne. Federacje w dialogu obywatelskim znajdują się w uprzywilejowanej sytuacji, stąd mają rzeczywisty wpływ na decyzje podejmowane przez administrację publiczną na poziomach: lokalnym, regionalnym i krajowym. Świadczą o tym ostatnie wybory reprezentantów organizacji pozarządowych w poszczególnych województwach np. do Komitetów Monitorujących Regionalne Programy Operacyjne na lata 2014-2020. Przy zgłaszaniu kandydatów strony społecznej wystarczyło poparcie jednej federacji, zamiast konieczności zebrania podpisów od 10 organizacji.
Niestety część organizacji pozarządowych podchodzi do zjawiska sieciowania z dużą rezerwą. W tym wypadku obawy dotyczą głównie poczucia zagrożenia, że przynależność do federacji spowoduje utratę tożsamości oraz uruchomi proces biurokratyzacji i standaryzacji, które w konsekwencji ograniczą autonomiczny charakter ich organizacji. Z drugiej strony oczekiwania wobec sieci są roszczeniowe i wiążą się z katalogiem korzyści, jakie daje członkostwo np. w związku stowarzyszeń. Ponadto rozwojowi integracji nie sprzyjają m.in. brak umiejętności współpracy, nieufność i duża konkurencja w pozyskiwaniu środków finansowych. Szczególnie niekorzystnym zjawiskiem jest tworzenie federacji „odgórnie”, jako rezultat realizowanych projektów unijnych lub na zlecenie administracji publicznej. Takie działania mogą przynieść odwrotny skutek. Dlatego największe szanse powodzenia mają federacje powstające w sposób oddolny w odpowiedzi na autentyczne potrzeby społeczności lokalnych.
W związku z tym istnieje potrzeba wypracowania szerszej formuły federalizacji sektora pozarządowego w kreowaniu polityk publicznych. Być może federacje powinny wyjść poza swój dotychczasowy schemat działania, polegający tylko na wspieraniu swoich organizacji członkowskich. W tym zakresie można wybrać model korporacyjny, w którym ogólnopolskie lub regionalne federacje branżowe będą partnerami administracji publicznej w określaniu i realizowaniu polityki społecznej. W Polsce do tej pory funkcjonowało pojęcie dialog społeczny rozumiany, jako relacje trójstronnej komisji - rządowej, organizacji pracodawców i związków zawodowych. W tenże dialog społeczny próbowały nieśmiało wpisywać się organizacje pozarządowe, bez większych zresztą efektów. W obecnej chwili uzasadnione wydaje się rozszerzenie dialogu społecznego o organizacje pozarządowe. Tym bardziej, że trzeci sektor jest liczącym się pracodawcą na rynku pracy oraz związany jest z przedsiębiorczością społeczną i ekonomią społeczną. Ogólnopolskie i regionalne branżowe związki stowarzyszeń mogłyby odgrywać rolę zbliżoną do związków zawodowych w świecie pracy.
Kolejnym rozwiązaniem może być rozwój modelu trójsektorowych federacji działających najczęściej jako organizacje pozarządowe. W tym zakresie na obszarach wiejskich działają Lokalne Grupy Działania, które zrzeszają: organizacje pozarządowe, przedsiębiorców, samorządy i osoby fizyczne. Na podobnej zasadzie w branży turystycznej tworzone są Regionalne Organizacje Turystyczne i Lokalne Organizacje Turystyczne. Przyszłość należy też do inicjatyw klastrowych, które będą faworyzowane w nowych okresie programowania unijnego na lata: 2014-2020. Z kolei model pluralistyczny zakłada, zamiast typowych federacji, rozwój centrów wsparcia dla organizacji pozarządowych. Wg „bazy.ngo.pl” w Polsce działają 384 tego typu organizacje infrastrukturalne (stan na 17.02.2015 r.). W tym wypadku najważniejsze są pojedyncze organizacje, które tylko na potrzeby realizacji określonych działań łączą się razem tworząc np. konsorcja. Z drugiej strony, w dobie Facebooka i tworzenia grup dyskusyjnych do komunikowania się na portalach społecznościowych, konkurencję dla federacji stanowią nieformalne ruchy miejskie z udziałem organizacji pozarządowych i mieszkańców (np. ruchy rowerowe w Lublinie, Lubelskie Porozumienie Organizacji Pozarządowych), które potrafią skutecznie wpływać na polityki publiczne i pozyskiwać środki na swoje działania (np. z budżetu obywatelskiego lub od sponsorów). Do ich tworzenia nie są potrzebne sformalizowane struktury federacyjne.