Zbliżające się wejście Polski do Unii Europejskiej oraz pogarszająca się sytuacja organizacji pozarządowych zajmujących się działalnością kulturalną były powodem zorganizowania panelu dyskusyjnego na temat polskiej polityki kulturalnej, możliwości finansowania kultury w Polsce i w Unii Europejskiej oraz roli jaką w tej sytuacji mogą odegrać organizacje pozarządowe. Panel, zorganizowany przez Stowarzyszenie Promocji Kultury im. Franciszka Ryxa, rozpoczął 13 września 2002 5. Akcję Teatralną AZYL.
Organizatorzy zaprosili do foyer Teatru Studio przedstawicieli instytucji związanych z integracją europejską, przedstawicieli organizacji pozarządowych oraz członków amatorskich zespołów teatralnych z polski i zagranicy. Paneliści prezentowali opozycyjne poglądy: urzędników i praktyków-artystów.
Osoby reprezentujące instytucje Unię Europejską lub kraje już do niej należące podkreślali, że polityka kulturalna jest w krajach Unii Europejskiej wewnętrzną sprawą każdego kraju. Ponadto zwrócili uwagę, że w kompetencjach Unii Europejskiej nie leży finansowanie kultury.
- We wszystkich krajach środki unijne przekazywane na kulturę są bardzo małe – mówił Jean-Yves Potel, attache prasowy Ambasady Francuskiej w Polsce. – Unia nie jest organizmem kulturalnym, lecz ekonomicznym i politycznym.
Jean-Yves Potel przedstawił sytuację we Francji, zwracając uwagę na dwa podstawowe zagadnienia: wolnego dostępu społeczeństwa do twórczości kulturalnej oraz wolności tworzenia dla artystów.
- Debata we Francji obraca się wokół tych dwóch tematów: jak stworzyć najlepsze warunki do tworzenia kultury i umożliwienia jej oglądania – mówił francuski uczestnik dyskusji. – Pojawia się też pytanie o niezależność artysty i o środki na finansowanie kultury.
We Francji istnieją cztery źródła finansowania działalności kulturalnej: przez widza, który płaci za bilet (jest to źródło ważne, ale nie wystarczające), poprzez subwencje od państwa, samorządów lokalnych oraz innych instytucji i fundacji, poprzez sponsorów prywatnych i mecenat oraz poprzez środki z UE. Ze słów attache prasowego ambasady Francuskiej w Polsce wynikało, że twórcy kultury we Francji są w o tyle lepszej sytuacji, że władza publiczna we Francji czuje się w obowiązku finansować kulturę.
Zdaniem Sylwii Rotter, twórczyni Das Wiener Kindertheater z Austrii, finansowanie placówek kulturalnych przez państwo zawsze ma aspekt polityczny.
- Tworzymy nasz teatr współpracując z 100 dzieciaków – mówiła S. Rotter. – Dzieci nie głosują, nie chcemy ich wikłać w politykę i to zapewne ma wpływ na nasze finansowanie. Z roku na rok, bez względu na nasze osiągnięcia, dostajemy coraz mniej pieniędzy z rządowych.
Das Wiener Kindertheater utrzymuje się w 1/3 z wpływu z biletów, 1/3 z dotacji rządowych i 1/3 z pieniędzy uzyskiwanych od sponsorów. Jednakże, aby dostać pieniądze od sponsorów prywatnych trzeba mieć do tego profesjonalne podejście. Na rozmowy należy wysłać ludzi, którzy są w stanie przekonać menadżerów w firmach, że warto zainwestować w ten projekt, a przede wszystkim mieć cos do zaoferowania sponsorom w zamian. Das Wiener Kindertheate rozwiązał ten problem, proponując swoim sponsorom szereg działań, które mają na celu poprawę wewnętrznej komunikacji w danej firmie i poprawę jej wizerunku.
- Zaproponowaliśmy im warsztaty dla dzieci pracowników, zaproszenia na nasze przedstawienia – opowiadała Sylwia Rotter. – Te wszystkie działania miały związać ludzi z firmą. Firma w ten sposób staje się bardziej atrakcyjna w oczach pracownika. Daje mi nowe korzyści – nie tylko pensję raz w miesiącu, ale także możliwość rozwoju, spotkania się poza pracą.
Inną formę pozyskiwania funduszy na działalność kulturalną zaproponował Adam Gusowki, przedstawiciel Der Polnischen Versager – grupy działającej w Berlinie.
- W Berlinie powstaje nowy nurt wśród ludzi, zajmujących się kulturą i borykających się z problemami finansowymi. Ludzi, którzy starają się postawić wszystko na głowie, uważają powinniśmy w naszą działalność wciągać każdego, kto czerpie korzyści z działalności kulturalnej na danym terenie – mówił A. Gusowski. – To może być punkt gastronomiczny za rogiem teatru, ale mogą też być architekci, pracownicy agencji reklamowych. Ci wszyscy, którzy uczestniczą w kreatywnym tworzeniu i zarabiają pieniądze.
Uczestnicy panelu poruszyli także problemy związane z dostępem organizacji pozarządowych do funduszy unijnych oraz ze skomplikowanymi procedurami.
- Możemy ubiegać się o pieniądze miejskie, od landu, federalne i unijne – mówił Adam Gusowski.- Każdy z tych kroków jest bardziej skomplikowany od poprzedniego. Do miasta wniosek składa się na 3 kartkach A-4, a do Unii jest to już cały segregator. I muszę dodać, że nikt tego nie czyta, bo ważniejsza jest forma niż treść. Większość naszych projektów była odrzucana z powodów formalnych.
Rozmawiano o programach dostępnych dla polskich organizacji, a przeznaczonych na wspieranie działań kulturalnych. Okazało się, że polskie organizacje nie mają zbyt wielkiego wyboru. O dotacje z programu Kultura 2000, do którego Polska została zaproszona, zasadniczo mogą się ubiegać organizatorzy bardzo dużych wydarzeń kulturalnych, a i to pod warunkiem, że pozyskają do współpracy partnerów z przynajmniej trzech krajów unijnych.
Pozostałe programy, jak Acces, czy Młodzież i ich specyficzne profile mogą powodować, że organizacje ubiegające się o dotacje, będą dostosowywać swoje wnioski do wymagań tych programów. Innym problemem w Polsce jest także brak odpowiedniej informacji o dostępnych programach kulturalnych. Działający przy Ministerstwie Kultury punkt informacyjny nie spełnia swoich zadań w stopniu zadowalającym organizacje.
Źródło: inf. własna