Komputer zainfekowany wirusem typu malware bardzo często przestaje funkcjonować tak, jak powinien. Podobnie, jak ciało toczone chorobą, sprzęt komputerowy również wysyła sygnały, że coś się z nim dzieje. Jeżeli wiemy, na co zwrócić uwagę, możemy oszczędzić sobie wielu nerwów, straconego czasu oraz odpowiednio szybko zareagować na obecność złośliwego oprogramowania.
Programy typu malware pisane są raczej z myślą o niewykrywalności. Przynajmniej takie są ich założenia. Malware ma działać w tle, podżerać dane i generalnie nie dawać o sobie znać nawet piśnięciem. Zatem jeśli komputer często się wyłącza, nagle przestaje działać w nim dźwięk, dysk twardy chodzi nadzwyczaj głośno, a w przypadku Windowsa pojawia się niesławny Blue Screen of Death (niebieski ekran z informacją o błędzie krytycznym jądra systemu) - cóż, to z pewnością NIE JEST sprawka malware. Byłoby to aż nazbyt oczywiste.
No dobrze, są oczywiście malware, które wręcz pragną naszej atencji - chociażby wyjątkowo parszywy ransomware CoinVault, czyli wyłudzacz. Szyfruje wszystkie pliki, pozwalając nam na odszyfrowanie jednego za darmo, natomiast za resztę żądając niebagatelnej sumy, rosnącej bodajże co 24 godziny. Ale to wyjątki. Prawdziwe malware chce pozostać niezauważone. I dlatego warto wiedzieć, na co zwrócić szczególną uwagę.
Przede wszystkim, jeśli komputer bez wyraźnego powodu zaczyna znacząco wolniej działać, coś musi być nie w porządku. Przez „wyraźny powód” rozumiemy oczywiście obciążające procesor i pamięć programy, zapchane kurzem wentylatory czy przegrzanie. Ale jeśli wiemy, że radiatory są względnie czyste, nie montujemy akurat filmu w Adobe Premiere, a mimo to nasz sprzęt chodzi tak wolno, jakby zaraz miał wybuchnąć - coś jest na rzeczy. To oczywiście nie musi być malware, ale bardzo często złośliwe programy powodują tego typu niedogodności.
Znacznie częściej malware uszkadzają podstawowe programy systemowe, uniemożliwiając wywołanie Managera Zadań, Windows Update, Przywracania Systemu czy komendy Msconfig. Jeśli któryś z tych elementów nie działa tak, jak powinien, albo nie działa w ogóle, mamy mocne powody do podejrzeń. Warto również podkreślić, że takie np. Windows Update często ulega awariom naturalnie, także akurat ta funkcja nie musi być od razu zwiastunem malware.
Zdecydowanie wyraźniejszymi i pewniejszymi sygnałami są np. pojawiające się nagle paski narzędzi, które nie chcą się odinstalować. Mowa oczywiście o paskach w przeglądarce. Ich instalację może wywołać wiele programów, ale zazwyczaj są jedynie denerwującym elementem, który można usunąć dwoma kliknięciami myszy. Jeżeli jednak nie jesteśmy w stanie usunąć rzeczonego dodatku… cóż, to nie najlepszy znak. Podobnie sprawa ma się ze stroną startową i wyszukiwarką - mogą zostać zamienione właściwie przez 2/3 pobieranych z sieci programów, ale jeśli nie możemy przywrócić naszych poprzednich ustawień, nie jest dobrze.
Źródło: Technologie.ngo.pl