Organizacje wyznaniowe: Musimy uwzględniać specyfikę
KAMIŃSKI: Obecne rozwiązania nie naruszają zasad sprawiedliwości. Konieczna jest oczywiście przejrzystość organizacji kościelnych w zakresie korzystania z funduszy publicznych i piętnowanie ewentualnych nadużyć.
Warto skupić się na tym, co odróżnia organizacje wyznaniowe od zwykłych NGO-sów, bo to pozwoli nam przyjrzeć się temu, czy ich nierówne traktowanie w obrębie działalności pożytku publicznego czy pozyskiwania finansów może być uzasadnione.
Pierwszą rzeczą wartą odnotowania jest sposób powstania. Organizacje kościelne często są powoływane odgórnie przez biskupa czy proboszcza, a nie są wynikiem oddolnej inicjatywy wiernych. Wiąże się to z kwestią dla III sektora kluczową, a więc niezależnością, z którą organizacje kościelne często mają kłopot ze względu na podległość hierarchiczną. Ponadto niektóre podmioty wyznaniowe powoływane są na podstawie ustaw o relacjach między państwem a Kościołami – sztandarowym przykładem jest Caritas czy protestanckie Diakonie.
Z całą pewnością w ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie mamy do czynienia z nierównym traktowaniem podmiotów świeckich i wyznaniowych. Chcąc uzyskać status OPP organizacja kościelna nie musi czynić działalności pożytku publicznego wyłączną działalnością statutową, wystarczy ją odpowiednio wyodrębnić. Podobnie jest z kwestią wykorzystywania nadwyżki przychodu nad kosztami działalności. Wreszcie, podmioty te z racji wewnątrzkościelnych uregulowań często nie mają niezależnego organu kontrolnego.
Jedni mówią, że jest to niesprawiedliwe, inni zaś zwracają uwagę, że jednak dobrze działa w praktyce. Skoro zachodzi tu nierówne traktowanie, kluczowa staje się kwestia, czy da się tę nierówność uzasadnić.
Według mnie uzasadnione jest to, że organizacje religijne nie muszą rezygnować ze swojej misji duchowej, chcąc prowadzić działalność pożytku publicznego, a jedynie jasno obie sfery od siebie oddzielić. Zakaz odprawiania mszy w schronisku dla bezdomnych prowadzonym przez Caritas byłby przecież sztuczny. Msza nie jest jednak elementem działalności pożytku publicznego, na którą otrzymuje się środki w ramach realizacji zadań publicznych czy z mechanizmu 1%, i które muszą być rozliczone na tych samych zasadach, co przez organizacje świeckie.
Można też rozważyć, czy obecne rozwiązania stwarzają duże pole do nadużyć. Ono oczywiście jest, ale ustawa o działalności pożytku publicznego teoretycznie umożliwia różne nadużycia, niezależnie od charakteru organizacji. I rzeczywiście nadużycia się zdarzają – bywa, że i zarządy organizacji kościelnych słyszą zarzuty niewłaściwego dysponowania funduszami państwowymi – natomiast zabezpieczanie się przed nimi ma sens o tyle, o ile nie doprowadzi do rozwiązań w ogóle uniemożliwiających działanie zgodne z podstawową misją organizacji. Obecne rozwiązania co do zasady sprawdzają się w praktyce.
W przypadku darowizn czy zbiórek publicznych, których prowadzenie regulowane jest poza UDPP, mam mniej wyrozumiałości dla specyfiki organizacji wyznaniowych, bo i pole do nadużyć jest znacznie większe. Ale trzeba też pamiętać, że ten problem dotyczy w większym stopniu Kościołów w ogóle – na przykład wspierania parafii – niż organizacji.
Innym budzącym zastrzeżenia przypadkiem zbierania środków jest sytuacja, kiedy ksiądz prowadzi na przykład hospicjum i przy okazji głoszonych rekolekcji zbiera na nie pieniądze. Rozumiem i podzielam zastrzeżenia, że są to formy zbiórki niedostępne dla podmiotów niekościelnych. Nie znajduję jednak dobrej odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób to uregulować. Korzystanie z hojności odwołującej się do wymiaru duchowego ma długą tradycję w Kościele. Jest to też specyficzny rodzaj zbiórki publicznej, bo ludzie przychodzą do Kościoła z innych powodów, a pieniądze na działalność pomocową przekazują niejako przy okazji.
Przykładów uprzywilejowania organizacji wyznaniowych jest pewnie więcej. Wydaje mi się jednak, że obecne rozwiązania nie naruszają zasad sprawiedliwości. Konieczna jest oczywiście przejrzystość organizacji kościelnych w zakresie korzystania z funduszy publicznych i piętnowanie ewentualnych nadużyć. Nie ma jednak powodu, aby organizacje te musiały rezygnować ze swojego charakteru. Wielu ludzi chce wspierać organizacje kościelne właśnie ze względu na ich specyfikę i zaufanie, jakie do nich mają. A realna praca, którą w zdecydowanej większości wykonują te podmioty rzeczywiście świadczy o ich społecznej użyteczności.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)