Miał wiązać obywateli z organizacjami, ale duża część podatników nawet nie pamięta, komu przekazała 1%. Zamiast podnosić świadomość społeczeństwa na temat III sektora, mechanizm może zniechęcać do dalszej filantropii. Nie wzmacnia ani lokalnych organizacji, ani zainteresowania społeczeństwa działalnością non-profit.
W pierwszych czterech latach obowiązywania w Polsce mechanizmu 1% procedura przekazywania pieniędzy była skomplikowana: podatnicy musieli samodzielnie dokonać przelewu odpowiedniej kwoty na rzecz wybranej organizacji, a potem dopiero zaznaczyć to w swoim zeznaniu. W efekcie w pierwszych latach funkcjonowania mechanizmu zainteresowanie nim było stosunkowo niewielkie, nawet jeśli z roku na rok rosło – w czwartym roku nowego skorzystało z niego ok. 1,5 mln osób czyli niecały 7% podatników. Sytuacja zmieniła się w 2008 roku, gdy (za sprawą kilkuletnich nacisków sektora pozarządowego) uproszczono procedurę przekazania 1%. I tak w roku 2008 z mechanizmu 1% skorzystało ponad 5 milionów osób, w 2009 – ponad 7 mln, w 2010 – 8,6 mln, w 2011 – ponad 10 mln, a w 2012 roku – 11,2 mln osób, czyli 43% wszystkich uprawnionych.
Obawy środowiska pozarządowego nie wiążą się więc ze społecznym zainteresowaniem tym mechanizmem (które rośnie z każdym rokiem), ale raczej z jego znaczeniem dla społecznego zaangażowania oraz sposobem pozyskiwania środków przez organizacje.
Z założenia mechanizm 1% miał podnosić świadomość społeczeństwa na temat działających organizacji pozarządowych oraz budować więzi między organizacjami a obywatelami, którzy decydują się przeznaczyć na nie część swojego podatku dochodowego. Jednak wyniki badań pokazują, że duża część podatników nie pamięta nawet nazwy organizacji, którym przekazała 1%. Dodatkowo przez wielu 1% postrzegany jest jako darowizna, co może zniechęcać do dalszej filantropii.
Subkonta a dobro publiczne
Kolejne obawy wynikają bezpośrednio z rozwiązań prawnych regulujących przekazywanie 1%. Podatnik przekazując pieniądze wybranej organizacji, ma możliwość wskazania celu szczegółowego, na który mają one zostać wydane. W praktyce, te cele szczegółowe to najczęściej pomoc konkretnym osobom (np. ich leczenie, rehabilitacja), którym wcześniej organizacja wydzieliła specjalne subkonta. Dzięki takiej możliwości w kampanię promującą przekazywanie 1% bardzo intensywnie – i skutecznie – włączają się rodziny osób, dla których utworzone zostały subkonta. Skuteczność takich działań potwierdzają statystyki: w 2011 roku możliwość ta została wykorzystana przez ok. 1/3 osób przekazujących swój 1%.
– Powszechność stosowania subkont przez organizacje i ogromne środki, jakie są w ten sposób pozyskiwane, może budzić wątpliwości dotyczące samej idei „1%” i pożytku, podkreślmy to, publicznego. Taka „prywatyzacja” 1% utrudnia też budowanie więzi organizacji z wspierającymi je osobami – wyjaśnia Jaga Przewłocka, ekspertka Stowarzyszenia Klon/Jawor.
Obecnie w środowisku pozarządowym toczą się dyskusje dotyczące dobrych i złych konsekwencji istnienia subkont, oraz debaty z przedstawicielami administracji dotyczące modyfikacji tych przepisów. Wydaje się jednak, że subkonta na tyle zakorzeniły się w świadomości podatników i organizacji, iż w obecnej chwili całkowita ich likwidacja nie jest możliwa. W najbliższych miesiącach zaproponowane zostaną propozycje zmian w tym zakresie.
1% na prywatne cele?
Problem jest jednak szerszy i nie dotyczy tylko indywidualnych wskazań związanych z leczeniem czy rehabilitacją. Z możliwości wskazania celu szczegółowego korzystają też organizacje przekazujące środki z 1% konkretnym szkołom (co de facto często oznacza przeznaczanie tych środków publicznych na całkowicie prywatny cel – wsparcie dla szkoły własnego dziecka), czy nawet konkretnym organizacjom, które nie są uprawnione do pozyskiwania 1% (np., w związku z niewywiązywaniem się z ustawowych obowiązków sprawozdawczych). Za takie „pośrednictwo” organizacje zbierające 1% oczywiście pobierają opłaty. Te praktyki budzą powszechny sprzeciw, który brany jest pod uwagę podczas prac nad nowelizacją ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie.
Jeszcze inna kwestia budząca wątpliwość to rynek reklamy, jaki stworzył się wokół 1%. Organizacje zbierające największe środki inwestują duże pieniądze w promocję, zaś prawo w żaden sposób tego nie reguluje. Zaniepokojenie budzi też ogromna koncentracja środków w kilkudziesięciu największych organizacjach. Z kwoty ponad 450 mln złotych, które w 2012 roku uzyskały organizacje z 1%, ponad połowę (55%), czyli ponad 250 milionów zebrało 50 organizacji. Są to w większości te same organizacje, które uzyskały największe środki w ubiegłych latach.
– Ogromna część środków kumulowana jest w największych ogólnopolskich organizacjach, natomiast większość organizacji pożytku publicznego uzyskuje z mechanizmu 1% bardzo skromne środki. Mechanizm 1% miał wzmocnić sektor pozarządowy i zacieśnić związek podatników z organizacjami. Póki co, nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań – uważa Jaga Przewłocka.
Źródło: ngo.pl