Odpłatna działalność pożytku publicznego a umowa sprzedaży zawarta na odległość
Przedstawiamy wyjaśnienia Marty Nowak, radcy prawnego w Peter Nielsen & Partners Law Office, dotyczące zagadnień związanych z zastosowaniem prawa konsumenckiego do działań NGO-sów.
Wiedza o możliwości odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa lub na odległość (na ogół przez Internet) stała się już powszechna. Zgodnie z ustawą o prawach konsumenta (Dz.U. z 2014 r. poz. 827) z dnia 30 maja 2014 r., konsument, który zawarł umowę na odległość lub poza lokalem przedsiębiorstwa, może w terminie 14 dni odstąpić od niej bez podawania przyczyny i bez ponoszenia kosztów, z wyjątkiem kosztów ściśle wskazanych w tej ustawie (np. nie najtańszy sposób dostarczenia rzeczy). Przepisy w tym zakresie stanowią wdrożenie Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/83/UE z dnia 25 października 2011 r. w sprawie praw konsumentów, zmieniającą dyrektywę Rady 93/13/EWG i dyrektywę 1999/44/WE Parlamentu Europejskiego i Rady oraz uchylającą dyrektywę Rady 85/577/EWG i dyrektywę 97/7/WE Parlamentu Europejskiego i Rady (dalej – Dyrektywa).
Konsument – kłopoty z definicją
Zgodnie z punktem 17 Dyrektywy, „definicja konsumenta powinna obejmować osoby fizyczne działające w celach niezwiązanych z ich działalnością handlową, gospodarczą, rzemieślniczą lub wykonywaniem wolnego zawodu. Jednakże w przypadku umów o podwójnym charakterze, gdy umowa zawierana jest w celach, które częściowo są związane z działalnością handlową danej osoby, a częściowo nie są z nią związane, a cel handlowy jest do tego stopnia ograniczony, że nie jest dominujący w ogólnym kontekście umowy, taka osoba również powinna być uznawana za konsumenta”.
W punkcie 16 Dyrektywa stanowi, że jej przepisy powinny znaleźć zastosowanie do wszystkich przedsiębiorców, zarówno publicznych, jak i prywatnych. Ponadto przewidziano w niej, że państwa członkowskie mogą postanowić o rozszerzeniu stosowania przepisów Dyrektywy na osoby prawne lub osoby fizyczne, które nie są konsumentami w jej rozumieniu, takie jak: organizacje pozarządowe, przedsiębiorstwa rozpoczynające działalność lub małe i średnie przedsiębiorstwa.
Uzasadniając to celem wdrożenia Dyrektywy, polski ustawodawca zmienił art. 22 (1) Kodeksu cywilnego, w zakresie definicji konsumenta. Jak wskazano w uzasadnieniu do ustawy zmieniającej, nowe przepisy umożliwią „stosowanie przepisów o ochronie konsumentów również do osób fizycznych, które dokonując czynności związanej z prowadzoną działalnością gospodarczą lub zawodową, działają także w celu niezwiązanym z tą działalnością, przy czym ten ostatni cel jest przeważający. Prowadzi to do rozszerzenia ochrony przewidzianej przez przepisy o umowach zawieranych z konsumentami, ponieważ do tej pory istnienie związku między czynnością prawną a działalnością gospodarczą lub zawodową prowadzoną przez daną osobę pozbawiało ją takiej ochrony.” W istocie zmiana odniosła przeciwny skutek.
Według definicji konsumenta sprzed 25 grudnia 2014 r. w polskim Kodeksie cywilnym „za konsumenta uważa się osobę fizyczną dokonującą czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową”. Jeśli zatem czynność prawna osoby fizycznej miała jedynie pośredni związek z jej działalnością gospodarczą lub zawodową, to – podobnie jak według Dyrektywy – w odniesieniu do takiej czynności osoba ta mogła być uważana za konsumenta. Definicja konsumenta po 25 grudnia 2014 r., zawarta w art. 22(1) Kodeksu cywilnego została zmieniona w ten sposób, że aby ww. osobę fizyczną uznać za konsumenta, czynność prawna, którą taka osoba fizyczna podejmuje, winna być dokonana z przedsiębiorcą. Nowy przepis przewiduje bowiem, iż „za konsumenta uważa się osobę fizyczną dokonującą z przedsiębiorcą czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową.”
Już kilkuletnie dziecko wie, że postawienie mu nowego warunku nigdy nie rozszerza jego swobody. Przeciwnie – nowy warunek to nowe ograniczenie. Tak też jest w przypadku definicji konsumenta, której polski ustawodawca, wbrew swoim twierdzeniom, nie rozszerzył, ale wręcz przeciwnie – zawęził. O ile przed nowelizacją do uznania osoby fizycznej za konsumenta wystarczyło, że taka osoba dokonała czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową, to po nowelizacji, takiej czynności może dokonać jedynie z przedsiębiorcą.
Ochrona konsumenta tylko w przypadku transakcji z przedsiębiorcą. A kim jest przedsiębiorca?
Konsekwencje takiej zmiany są ogromne i wcale nie są korzystne dla wspomnianej osoby fizycznej. Wcześniej mogła korzystać z ochrony prawnej przysługującej konsumentowi niezależnie od tego, kto był drugą stroną transakcji. Dziś musi się upewnić, czy jest nią przedsiębiorca. Zaś z definicją przedsiębiorcy może mieć kłopot nawet prawnik. Osobne definicje zawierają ustawy podatkowe, Kodeks cywilny, prawo przedsiębiorców czy Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Według przepisów art. 43(1) Kodeksu cywilnego, przedsiębiorcą jest osoba fizyczna, osoba prawna i jednostka organizacyjna, niebędąca osobą prawną, której odrębna ustawa przyznaje zdolność prawną, prowadząca we własnym imieniu działalność gospodarczą lub zawodową. Natomiast na podstawie art. 4 ustawy z dnia 6 marca 2018 r. - Prawo przedsiębiorców (Dz.U. z 2018 r. poz. 646), przedsiębiorcą jest osoba fizyczna, osoba prawna lub jednostka organizacyjna niebędąca osobą prawną, której odrębna ustawa przyznaje zdolność prawną, wykonująca działalność gospodarczą. Stosownie do tej drugiej definicji prowadzenie działalności zawodowej, niebędącej działalnością gospodarczą nie pozwala już na uznanie osoby lub podmiotu za przedsiębiorcę. Fryzjer, który strzyże w ramach akcji charytatywnej bez wątpienia wykonuje działalność zawodową, ale nie wykonuje działalności gospodarczej. Na podstawie Kodeksu cywilnego jest zatem przedsiębiorcą, a na podstawie Prawa przedsiębiorców już nie. Jeśli zakupię jego usługę przez Internet, to stosownie do pierwszej ustawy przysługuje mi ochrona konsumencka z Ustawy o prawach konsumenta, natomiast na podstawie drugiej – już nie.
Kiedy NGO-sy prowadzą działalność gospodarczą
Sama definicja prowadzenia działalności gospodarczej przez organizacje społeczne też nastręcza wiele trudności. Pisałam o tym szerzej w artykule dla Rzeczpospolitej z 9 marca 2019 r. „Filantropia z ukrycia – czy można uczciwie prowadzić działalność pożytku publicznego” (https://www.rp.pl/Rzecz-o-prawie/303099970-Filantropia-z-ukrycia---czy-mozna-uczciwie-prowadzic-dzialalnosc-pozytku-publicznego.html). Art. 9 ust. 1 ustawy z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie (Dz.U. Nr 96, poz. 873) wskazuje, że jeżeli:
1) wynagrodzenie z odpłatnej działalności pożytku publicznego jest „w odniesieniu do działalności danego rodzaju wyższe od tego, jakie wynika z kosztów tej działalności”, lub
2) przeciętne miesięczne wynagrodzenie osoby fizycznej z tytułu zatrudnienia przy wykonywaniu statutowej, odpłatnej działalności pożytku publicznego przekracza 3-krotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia,
to organizacja prowadzi działalność gospodarczą, którą powinna zarejestrować.
Zgodnie z art. 8 ust. 1 pkt 3 tej ustawy przykładową „działalnością odpłatną pożytku publicznego jest (…) sprzedaż przedmiotów darowizny”. Trudno, aby w odniesieniu do takiej sprzedaży wynagrodzenie z niej nie przekraczało kosztów tej działalności. Co więcej, sądzę, że wynagrodzenie z działalności pożytku publicznego jest z założenia wyższe od jej kosztów, ponieważ jej beneficjenci płacą takie wynagrodzenie w przekonaniu, że to będzie ono przeznaczone na cel społecznie użyteczny. Tak skonstruowana definicja działalności gospodarczej oznacza w zasadzie, że każda odpłatna działalność pożytku publicznego będzie stanowić działalność gospodarczą. Niezależnie od tego czy organizacja społeczna zarejestruje działalność gospodarczą, to – o ile wynagrodzenie z tej działalności przekracza jej koszty – prowadzi ona działalność gospodarczą.
W moim przekonaniu, fryzjer, który w ramach akcji charytatywnej czesze, strzyże i maluje włosy, wykonuje działalność zawodową, nawet jeśli nie prowadzi wtedy działalności gospodarczej. W związku z tym na podstawie Kodeksu cywilnego jest przedsiębiorcą, niezależnie od tego, jak wysokie koszty związane są z jego usługami. Co za tym idzie, osoba fizyczna, która zakupi jego usługę przez Internet, jest chroniona na podstawie ustawy o konsumentach, chyba że usługa fryzjerska ma bezpośredni związek z działalnością gospodarczą lub zawodową tej osoby fizycznej (np. aktor maluje włosy do roli w filmie). Fryzjer jednak może się bronić, że zgodnie z definicją ustawy - Prawo przedsiębiorców, przedsiębiorcą nie jest.
Drugi przykład – jeśli emerytka, nieprowadząca działalności gospodarczej lub zawodowej, zakupi przez Internet od organizacji społecznej przedmiot podarowany tej organizacji przez jakiegoś celebrytę w ramach aukcji charytatywnej, to emerytka na 99% jest chroniona na podstawie ustawy o konsumentach. I nie ma znaczenia, czy organizacja społeczna ma świadomość, że prowadzi działalność gospodarczą i zarejestrowała ją w odpowiednim rejestrze. Pozostaje jednak 1% ryzyka, że koszty sprzedaży podarowanych rzeczy są wyższe dla organizacji niż wynagrodzenie ze sprzedaży. Poza tym, w przypadku ewentualnego sporu i braku wpisu organizacji do rejestru przedsiębiorców, to emerytka będzie musiała dowieść, że organizacja prowadzi jednak działalność gospodarczą, co dla starszej kobiety może już być wyzwaniem.
Aby nie nastręczać tego typu trudności, ustawodawca winien:
1) ujednolicić definicję przedsiębiorcy – to pomoże wyjaśnić również termin „konsument”, który na dzień dzisiejszy musi dokonywać czynności prawnych „z przedsiębiorcą”;
2) usunąć z definicji konsumenta niepotrzebnie dodany zapis przewidujący, że drugą stroną czynności prawnej musi być przedsiębiorca i zastąpić go innym zapisem, tak aby zapobiec sytuacji, w której swoich praw dochodzić będą dwie strony uważające się za konsumentów.
Załóżmy jednak, że znajdziemy jakąś odpłatną działalność pożytku publicznego, z której wynagrodzenie jest, wg definicji ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, „w odniesieniu do działalności danego rodzaju wyższe od tego, jakie wynika z kosztów tej działalności”, a działalność ta nie ma charakteru zawodowego.
Osoba fizyczna, nieprowadząca działalności gospodarczej, która jest beneficjentem takiej odpłatnej działalności nie będzie wówczas konsumentem i nie będzie korzystać z ochrony na podstawie ustawy o prawach konsumenta. Znajdzie się wówczas w sytuacji przedsiębiorcy, który może korzystać jedynie z ochrony przewidzianej ogólnymi przepisami prawa. Przepisy te nie przewidują szczególnych warunków odstąpienia od umowy sprzedaży zawartej na odległość, np. przez Internet. Można jednak umownie zastrzec, że drugiej stronie (nabywcy towaru lub usługi) przysługuje prawo odstąpienia od umowy w określonych okolicznościach i w określonym terminie. Co więcej, organizacje społeczne, które mają świadomość, że zgodnie z literalną wykładnią ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie prowadzą działalność gospodarczą, winny zamieszczać klauzulę o umownym prawie odstąpienia w swoich umowach lub regulaminach na stronach internetowych. Dzięki temu nie tylko unikną sporów, które z pewnością będą wytaczać potencjalni konsumenci, ale również ograniczą pole do zarzutów i sankcji związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej bez zarejestrowania.
Kolejną ogólną przyczyną odstąpienia od umowy, niezwiązaną jednak z umowami zawieranymi na odległość, jest zwłoka, czyli – ogólnie ujmując – zawinione opóźnienie w spełnieniu świadczenia. Zgodnie z art. 491 § 1 Kodeksu cywilnego, jeżeli jedna ze stron dopuszcza się zwłoki w wykonaniu zobowiązania z umowy wzajemnej, druga strona może wyznaczyć jej odpowiedni dodatkowy termin do wykonania z zagrożeniem, że w razie bezskutecznego upływu wyznaczonego terminu będzie uprawniona do odstąpienia od umowy. Jeśli więc zapłacę za towar zakupiony przez Internet i nie otrzymam go w umówionym terminie, to wyznaczam dodatkowy, racjonalny termin na spełnienie świadczenia, a w razie gdy ten również nie zostanie dotrzymany, mogę od umowy odstąpić.
Art. 493 Kodeksu cywilnego stanowi o możliwości odstąpienia od umowy w razie niemożliwości jednego ze świadczeń. Jeśli więc w ramach aukcji charytatywnej zakupiłam przedmiot oznaczony co do tożsamości (np. konkretny obraz), a zostanie on zniszczony, to również mogę od umowy odstąpić.
Innym ważnym, i w praktyce często stosowanym przepisem, jest art. 560 § 1 Kodeksu cywilnego pozwalający na odstąpienie od umowy sprzedaży w przypadku otrzymania rzeczy wadliwej. Jeżeli bowiem rzecz sprzedana ma wadę, kupujący może złożyć oświadczenie o obniżeniu ceny albo odstąpieniu od umowy, chyba że sprzedawca niezwłocznie i bez nadmiernych niedogodności dla kupującego wymieni rzecz wadliwą na wolną od wad albo wadę usunie. Odstąpić od umowy można bezwarunkowo, jeżeli rzecz była już wymieniona lub naprawiana przez sprzedawcę albo sprzedawca nie uczynił zadość obowiązkowi wymiany rzeczy na wolną od wad lub usunięcia wady. Jeśli więc otrzymałam wadliwy towar, sprzedawca ma prawo jeden raz wymienić go na towar pozbawiony wad. Jeśli tego nie uczynił (wcale lub wymienił towar na również wadliwy), to mam prawo odstąpić umowy i żądać zwrotu jego ceny.
Tytułem podsumowania – zamawiając usługi lub towary od organizacji społecznych, które formalnie nie prowadzą działalności gospodarczej i nie przewidziały wyraźnie dla konkretnego zakupu ochrony analogicznej do ochrony konsumenta, musimy być świadomi trudności a nawet niemożności jej wyegzekwowania. Być może był to zabieg celowy ustawodawcy, aby zapewnić definitywność zysków organizacji. Jeśli tak jest w istocie, to przepisy w tym zakresie powinny być bardziej jednoznaczne, aby nie generować niepotrzebnych i kosztownych sporów pomiędzy osobami fizycznymi, które czują się konsumentami i organizacjami społecznymi, które nie czują się przedsiębiorcami.
Autor: Marta Nowak – radca prawny w Peter Nielsen & Partners Law Office