Już niespełna 10 lat po sukcesie, jakim było uznanie prawa kobiet do uczestnictwa w wyborach, ruch kobiecy dostał zadyszki. Kiedy już wydawało się, że dobre przygotowanie organizacyjne i merytoryczne – zdobyte przez lata walki o poparcie społeczne i polityczne – jest najlepszą gwarancją kolejnych sukcesów, coś się załamało. Nawet lobby kobiet, działające w Kongresie, odczuło wyraźnie spadek zapału dla następnych reform.
Duch reformatorski, wynikające z niego zmiany
społeczne i zakłócenie dotychczasowego porządku rzeczy, nie był
tym, czego amerykańskie społeczeństwo chciało najbardziej. Dla tych
aktywistek i aktywistów, którzy zachowali jeszcze odrobinę
waleczności i zapału, wyniki oglądu rzeczywistości były
zdecydowanie deprymujące. Pierwsze wybory, w których prawo do
uczestnictwa – wywalczone w takim trudzie – miały kobiety, nie
mogły być podstawą do optymizmu. Tylko 40% uprawnionych do
głosowania kobiet skorzystało ze swojego prawa (wobec 70%
mężczyzn). Przeprowadzone badania wskazywały, że większość kobiet
głosowała tak, jak ich mężowie. W konsekwencji kobiety na listach
wyborczych otrzymały nikłe poparcie. Z perspektywy czasu pewnie nie
ma w tych wynikach nic zaskakującego. Po pierwszym szoku same
liderki ruchu kobiecego uważały: „Przez tak wiele lat kobiety
utrzymywane były z dala od wszelkiej odpowiedzialności,
wykraczającej poza teren ich domu. Cóż więc dziwnego, że jest dla
nich trudna do zaakceptowania sytuacja, w której mają decydować o
sprawach stanu i całego kraju”. Żadne jednak wyjaśnienia nie
zmniejszały odczuwalnego rozczarowania tych, którzy tak bardzo
starali się zmienić świat, dając kobietom prawo głosu.
Co więcej, po latach walki i wysiłków o
gwarancje pracownicze w połowie lat 20-tych tylko 3% kobiet
należało do związków zawodowych, choć warunki pracy, wynagrodzenie
i czas pracy wciąż wydawały się niewolnicze. Nawet poparcie
konsumentów dla poprawy warunków wytwarzania dóbr konsumpcyjnych
wydawało się zmniejszać. Coraz ciekawsze reklamy były tak kuszące,
że trudno było przeciwstawić im argument dotyczący skandalicznych
warunków ich wytwarzania
Wiele osób, którym została resztka nadziei,
działało nadal choć było im teraz znacznie trudniej. Gdzieś
zniknęły, lub w istotny sposób skurczyły się ich organizacje a
zainteresowanie społeczną działalnością zeszło prawie do zera.
Młode kobiety były w bardzo niewielkim (lub żadnym stopniu) skłonne
włączyć się w działania dla innych a starsze członkinie zajęły się
już swoimi sprawami.
Rozwój technologii i idące za tym ułatwienia:
odkurzacze, puszkowane jedzenie, gotowa konfekcja w coraz większym
stopniu uwalniały kobiety od domowych zajęć. Z drugiej strony
rozwój rynku reklam zachęcał do coraz większej konsumpcji i
konsumpcjonizmu. Robienie zakupów stawało się nowym zajęciem i …
swoistym sposobem spędzania czasu. Raz zdobyta wolność osobista –
wolność wychodzenia z domu, oddawania się swoim przyjemnościom, a
także nasilające się w społeczeństwie postawy troski głównie o
siebie nie sprzyjały działaniom na rzecz dobra wspólnego. Nie
sprzyjały działaniom na rzecz reform społecznych. Ruch kobiecy
wszedł w fazę kryzysu.
na podstawie: “Women together. A history in documents of women’s movement in the United States”, Judith Papachristou, 1976.