Wśród najciekawszych odkryć ekonomii społecznej 2015 roku jest supermarket przyszłości, wyjątkowo skuteczna organizacja promująca edukację dziewcząt w Indiach oraz pierwsza w historii kooperatywa i syndykat nielegalnych imigrantów – pisze Paulina Wajszczak dla portalu Ekonomiaspoleczna.pl.
Tak jak być powinno
To supermarket, którego nazwa pochodzi od „How it should be“ czyli „jak to być powinno“. Założycielkami hiSbe są siostry Ruth and Amy Anslow oraz ich przyjaciel Jack z Brighton w Wielkiej Brytanii.
Ruth, Amy i Jack pracowali nad modelem biznesowym trzy lata. Pieniądze na założenie firmy, czyli 200 tysięcy funtów zebrali dzięki crowdfundingowi i sprzedarzy bonów. Od momentu powstania hiSbe, obroty firmy wyniosły półtora miliona funtów. Co tydzień przez główny sklep w Brighton przewija się 2700 osób. Supermarket przyszłości zaopatrywany jest przez 80 lokalnych dostawców, a pracuje w nim 15 osób. Wszyscyzarabiają powyżej living wagei, czyli minimalnej kwoty, jaka wg statystyk potrzebna jest do przeżycia w danym mieście. HiSbe planuje w ciągu najbliższych 30 lat stworzyć sieć lokalnych supermarketów w całym kraju i w ten sposób całkowicie zmienić także krajowy przemysł żywieniowy.
Milion dziewcząt w szkole
Od 2007 roku Educate Girls urosło z obejmującego 50 szkół programu pilotażowego do adoptowalnej na szeroką skalę akcji obejmującej milion dzieci i 7 500 szkół.
Imigranci we własnej firmie
W katalońskiej Barcelonie, w październiku 2015 roku powstał Sindicato Popular de Vendedores Ambulantes de Barcelona. To pierwszy w historii Europy,a może i świata. syndykat tzw. manteros. Jest on kolejnym dowodem, jak istotną rolę odgrywa ekonomia społeczna w budowaniu mostów między formalną i nieformalną strefą gospodarki.
Manteros to znani barcelońscy uliczni sprzedawcy, zazwyczaj nielegalni imigranci z krajów afrykańskich, którzy na ulicach miasta handlują tanimi gadżetami. W stolicy Katalonii jest ich około 400, chociaż dokładnej liczby nikt nigdy nie pozna, bo wielu z manteros nie posiada dowodów potwierdzających tożsamości prócz ojczystego języka. „Legalni“ imigranci spotykają się z rasizmem i ostracyzmem społecznym. Ci, nie zarejestrowani w urzędach i pozbawieni prawa do legalnej pracy często bywają ofiarami brutalności policji i bezduszności systemu państwowego. Barcelońską codziennością są policyjne „łapanki“ uciekających w popłochu czarnoskórych chłopaków, z przewieszonymi przez ramię gigantycznymi worami pełnymi podróbek Chanel czy Gucci.
Syndykat powstał we współpracy z władzami miasta. Ma ułatwić nie tylko pracę, ale rozwiązać problemy związane ze statusem nielegalnego imigranta: sprzeciwiać się aktom agresji ze strony policji lub negocjować przestrzeń miejską, w której mogą bez obawy sprzedawać swoje produkty. Z formalnego punktu widzenia syndykat jest najlepszym rozwiązaniem, ponieważ mogą do niego należeć także „nielegalni“ manteros. Syndykat jest czymś w rodzaju związków zawodowych, które reprezentują interesy całej grupy zawodowej, a nie tylko aktualnie zatrudnionych osób.
Promowane i doceniane są przedsiębiorstwa społeczne, których skuteczność – jak wypadku Educate Girls – jest imponująca. Inne przedsiębiorstwa, o których głośno to pionierzy, firmy ambitne i nowoczesne, które jak HiSbe mają odwagę zmieiać to co wydawałoby się nie do zmienienia. Trzecią kategorią są firmy, które jak Sindicato Popular de Vendedores Ambulantes de Barcelona albo AlenCoop odpowiadają na najbardziej palące w danym momencie problemy społeczne – w tym wypadku problem asymilacji legalnych i nielegalnych imigrantów.
Paulina Wajszczak dla portalu Ekonomiaspoleczna.pl
Źródło: Portal Ekonomiaspoleczna.pl