Obywatelstwo europejskie: poradnictwo przede wszystkim
Trudności z dostępem do informacji o przysługujących w Unii Europejskiej prawach i możliwościach ich egzekwowania mają nie tylko polscy obywatele, ale także obywatele państw członkowskich UE. Doświadczenia europejskie wskazują, że nie jest to problem łatwy do rozwiązania.
Jednym z najważniejszych praw człowieka jest prawo do rzetelnej informacji na temat przysługujących praw. Wobec zbliżającej się akcesji Polski do Unii Europejskiej, obywatelom polskim należy zapewnić realizację tego prawa tak na poziomie krajowym, jak i europejskim.
O ile poradnictwo dotyczące praw i przywilejów wynikających z polskiego prawa jest realizowane przez wiele instytucji prowadzonych czy to przez administrację publiczną, czy przez organizacje pozarządowe, o tyle dotarcie do wiedzy na temat praw wypływających z obywatelstwa europejskiego – jest już o wiele trudniejsze.
Obecnie elity polityczne, a także proeuropejskie środowiska pozarządowe i inicjatywy obywatelskie, prowadzą debaty nad skutecznością kampanii przedreferendalnej realizowanej przez rząd lub starają się na własną rękę podejmować działania, które miałyby przekonać społeczeństwo do głosowania na tak. Nowe kampanie mają mieć charakter emocjonalny, ponieważ – zgodnie ze sztuką PR-owską – podobno jest już za mało czasu na rzetelną kampanię informacyjną i rzeczową polemikę z przeciwnikami wejścia Polski do Unii Europejskiej.
Wydaje się, że w całym tym zgiełku medialno-kampanijnym umyka gdzieś interes zwykłego obywatela.
Hanna Gorska, prezes Związku Biur Porad Obywatelskich, podczas Forum na rzecz Obywatelstwa Europejskiego, które odbyło się w marcu z inicjatywy Fundacji im. Stefana Batorego, słusznie zwróciła uwagę, że decyzję w referendum podejmować będą obywatele, a nie politycy. Wobec tego na dostarczeniu im rzetelnych informacji powinno zależeć wszystkim.
- Przeciętny Kowalski wie, że wiele się w naszej rzeczywistości zmieni, ale nie wie o tych zmianach nic konkretnego. To powoduje frustrację i niepokój – mówiła H. Gorska.
Kowalski szuka informacji o UE
Czy tak jest naprawdę, że przeciętny Kowalski nie może dotrzeć do informacji o prawach, jakie będą mu przysługiwać po wejściu Polski do UE? Pobieżny przegląd działających w kraju punktów informacyjnych o Unii i ofert przez nie proponowanych – nie napawa optymizmem.
Centrum Informacji Europejskiej w Warszawie, sieć 35 Regionalnych Centrów Informacji Europejskiej, ostatnio powstałe Gminne Centra Informacji Europejskiej, sieć blisko 300 Lokalnych Punktów Informacji Europejskiej prowadzonych w gminach i powiatach, punkty informacji w urzędach wojewódzkich i marszałkowskich, punkty informacyjne Euro Info – wszędzie tam udzielane są informacje na temat Unii Europejskiej. Pomijając już kwestie związane z zapleczem merytorycznym i technicznym jakim dysponują niektóre z tych instytucji, trzeba stwierdzić, że większość informacji tam dostępnych – czy to w formie ulotek, broszur, stron internetowych itd. - ma charakter ogólny. Dotyczą one instytucji europejskich i zasad ich funkcjonowania lub na przykład wyników negocjacji. Rzadko kiedy można uzyskać w tych miejscach praktyczną informację. Wyjątek stanowią punkty Euro Info – jednakże ich oferta jest interesująca przede wszystkim dla przedsiębiorców. Co pozostaje zatem panu Kowalskiemu? Może skorzystać z informacji dostępnych w Internecie. Tam, na przykład na stronach Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, znajdzie teksty na temat zabezpieczeń społecznych. Dla tych, którzy nie korzystają z Internetu, pocieszające może być, że informacje te zostały wydane w 2002 roku także w formie broszur, obecnie dostępnych w ministerstwie.
Sytuację taką można tłumaczyć tym, że część z przywołanych powyżej instytucji, np. RCIE, powołana została do życia w czasie, gdy priorytetem było poinformowanie społeczeństwa o tym, czym Unia Europejska w ogóle jest i o tym, jak przebiegają nasze z Unią negocjacje. Z czasem jednak zapotrzebowanie obywateli na informację europejską zmieniło się, a instytucje nie nadążają za tym procesem…
Ulotka nie zastąpi porady
Trzeba jeszcze pamiętać, że tak naprawdę żadna ulotka ani publikacja nie zastąpi w pełni kontaktu indywidualnego. Poradnictwo zatem powinno leżeć na sercu wszystkim zainteresowanym pomyślnym wynikiem referendum, ale być może jeszcze ważniejsze jest uświadomienie sobie, że w rzeczywistości praca na rzecz dobrego poinformowania społeczeństwa o nowych prawach jakie przysługują jego członkom lub o obowiązkach jakich muszą oni dopełnić – nie kończy się wraz z ogłoszeniem wyników głosowania. O tym, że po wstąpieniu do Unii Europejskiej pracy będzie być może jeszcze więcej, przekonują doświadczenia państw członkowskich.
Podczas wspomnianego już Forum na rzecz Obywatelstwa Europejskiego Soren Haar z European Citizen Action Service w Brukseli przedstawił sytuację, jaka panuje pod tym względem w Unii. Z jego wypowiedzi wyłaniał się dość rozproszony krajobraz usług poradniczych. W krajach Unii funkcjonuje wiele instytucji, które prowadzą działalność poradniczą na szczeblu unijnym, krajowym, a także “pośrednim”. W tej masie przeciętnemu obywatelowi Wspólnoty trudno określić obiektywnie, która z tych instytucji udzieli najlepszych, najbardziej kompetentnych informacji. Wydaje się, że obecnie przed podmiotami świadczących usługi poradnicze w Unii Europejskiej stoi zadanie wyważenia między kompleksowością usług, ich jakością oraz łatwym do nich dostępem dla każdego obywatela Unii.
Różnice w jakości udzielanych porad mogą zależeć od specyfiki krajów, między innymi od tego, jak dystrybuowane są środki na poradnictwo. Jeśli są one scentralizowane – dostęp do informacji może być utrudniony dla osób z bardziej odległych części państwa. Jeżeli z pieniędzy korzysta więcej ośrodków regionalnych – trudniej jest zapewnić kompleksową poradę na wysokim poziomie. Poszczególne punkty informacyjne mogą się specjalizować w pewnym tematach, kosztem innych. Człowiek udający się do takiego ośrodka otrzyma wyczerpującą wiedzę na przykład o prawach konsumenckich, ale nie dowie się zbyt wiele o polityce fiskalnej. Poza tym decentralizacja powoduje także, że do tak specjalistycznych ośrodków stosunkowo rzadko trafiają petenci zainteresowani zdobyciem tak konkretnej wiedzy. Mało załatwianych spraw powoduje, że pracownicy nie mogą zyskać niezbędnego doświadczenia i praktycznej wiedzy na temat stosowania prawa
Okazuje się, że system poradniczy w krajach UE nie do końca sprawnie działa. Brak wiedzy o przysługujących prawach nie jest problemem tylko państw kandydujących. W wielu krajach UE obywatelom także nie wiedzą gdzie i jak mogą dochodzić swych praw. Dowodem niesprawności systemu unijnego jest na przykład zbyt wielka liczba skarg, które są kierowane na poziom europejski, a mogłyby szybciej zostać załatwione na poziomie krajowym – o ile petent wiedziałby o takich możliwościach.
Jak widać chociaż polskie poradnictwo i poradnictwo europejskie dzieli jeszcze wiele (przede wszystkim wynik referendum w naszym kraju), problemy z jakimi musimy sobie poradzić są bardzo podobne. Zarówno w Polsce, jak i w Unii rekomenduje się dokładne zbadanie, na jakie informacje istnieje zapotrzebowanie w społecznościach i dołożenie wszelkich starań, aby świadczone usługi miały jak najbardziej kompleksowy charakter. Potrzebne są także szkolenia dla urzędników tak z krajów kandydujących, jak i członkowskich oraz wzmocnienie współpracy między władzami a organizacjami, tak aby wypełnić ewentualne luki w regularnym dostarczaniu obywatelom informacji o dostępnych środkach, hierarchii i kompetencjach krajowych i unijnych.
Źródło: inf. własna