W galerii Czarny Lew od 6 do 12 lipca 2002 obejrzeć można było wystawę rysunków dzieci, które spotkały się podczas Dnia Uchodźcy na warszawskiej Agrykoli.
Wystawa w plenerze
Podczas Dnia Uchodźcy zorganizowano zajęcia plastyczne dla najmłodszych. Temat brzmiał: „Dzieci z całego świata”. Młodzi rysownicy i malarze portretowali głównie swoich rówieśników z Azji i Afryki, ale były także akcenty skandynawskie i południowoeuropejskie.
Prace zadziwiały osobliwym zestawieniem barw lub nietypowymi proporcjami, najciekawsze jednak były takie jak rysunek przedstawiający ciemnowłosa Rosjankę o skośnych oczach lub Chińczyka wzrostu Michaela Jordana. Nad twórczością maluchów czuwała młoda plastyczka Anna Cieślewska. Jej pomysłem było także zbudowanie kartonowych domków, na których kolejno rozwieszano powstałe dzieła. Park zamienił się wówczas w kolorową wystawę w plenerze.
Inicjatywa Czarnego Lwa
W czasie obchodów Dnia Uchodźcy pomysłodawczynię cyklu prac poznał jeden z właścicieli Czarnego Lwa – Piotr Łapiński. Gdy okazało się, że oboje pasjonują się podróżami, zrodził się pomysł, by z prac dzieci zrobić wystawę w jego galerii. Dołączono zdjęcia z obchodzonego święta uchodźcy i rysunki dzieci ze świetlicy dla uchodźców, prowadzonej przez PAH. Tak powstała ekspozycja, którą teraz można było zobaczyć w galerii przy Dobrej 33\35.
Rasizm wciąż żywy
Ideą Dnia Uchodźcy, jak i istnienia galerii Czarny Lew, jest ukazanie piękna odmiennych kultur. Przemiany współczesnego świata dążą do globalizacji, otwarcia granic dla przyjezdnych, słowem - otwarcia się na drugiego człowieka. Nietolerancja ciągle jednak jest poważnym problemem. Współczesne wojny wybuchają właśnie na tle źle pojętego patriotyzmu i niezrozumiałej pogardy dla innych ras, religii, narodowości. Problem ten nie jest tak odległy dla Polaków, jak mogłoby się wydawać. Do naszego kraju także nieustannie napływają imigranci z różnych stron świata. Wciąż reakcje rodaków na ich kolor skóry i kształt oczu bywają mało eleganckie, lub wręcz agresywne. A przecież Polacy także są w innych krajach emigrantami. Nie tak dawno jeszcze wielu z nas i naszych rodzin opuszczało Polskę ze względów politycznych. Sami nie chcemy być traktowani na obcej ziemi jak intruzi, jak ktoś gorszy, jak ktoś, kto nie zasługuje na miano człowieka. Dlaczego więc albo poddajemy się nagonce na wszystko, co inne, albo pozostajemy jej obojętni?
Edukacja „tolerancyjna”
Nie można udawać, że problem nie istnieje, lub że nas nie dotyczy. Za wszystko, co jest związane z przyszłością świata, w którym żyjemy, odpowiedzialni jesteśmy my, zamieszkujący go. Także pokolenie, które zajmie nasze miejsce, musi zdawać sobie sprawę z tego faktu. Warto byłoby, żeby pojmowało także istotę odmienności kulturowej jako czegoś wartościowego, oraz znało niebezpieczeństwo nietolerancji i jej źródło – ludzką głupotę. Wszelkie wzorce i stereotypy dzieci przejmują od dorosłych i to także widać na obrazkach powstałych w święto uchodźcy.
Refleksja wskazana
Tych problemów dotyczyła między innymi impreza na Agrykoli. Miała uświadomić fakt, że odmienności kulturowe to nie coś złego, ale wręcz przeciwnie – to urozmaicenie i znak, że ludzie potrafią stworzyć coś nowego, coś innego. Taką świadomość mieli twórcy imprezy (PAH) i ma ją też właściciel galerii podróżniczej na Powiślu. Dlatego Czarny Lew, ze swoim egzotycznym klimatem, jest doskonałym miejscem, by przy dobrej muzyce, oglądając spojrzenie dzieci polskich (i nie tylko) na ludzi z różnych stron kuli ziemskiej zastanowić się, kim tak naprawdę jest człowiek innej kultury, czym się od nas różni i jaki jest stan naszej tolerancji.
Źródło: Piotr Łapiński; inf. własna