O zmianach podatkowych z punktu widzenia obywatela, a nie organizacji pozarządowej
Pod obrady Sejmu trafiły właśnie rządowe projekty nowelizacji ustaw podatkowych: ustawy o podatku od osób fizycznych (dotyczącej opodatkowania dochodów obywateli, rozliczających się z fiskusem w formie tzw. PIT) oraz ustawy o podatku od osób prawnych. Do tej pory pisałem o propozycjach zmian podatkowych z punktu widzenia interesu organizacji pozarządowych. Teraz chciałbym podzielić się z Państwem moimi uwagami na temat proponowanych zmian - jako obywatel i podatnik.
Zgodnie z deklaracjami przedstawicieli rządu opracowane propozycje zmierzają do stworzenia przejrzystego i ujednoliconego systemu podatkowego wraz z poszerzeniem bazy podatkowej. Oznacza to, że celem proponowanych zmian jest obniżenie stawek podatkowych, kosztem zniesienia jak największej ilości ulg i zwolnień podatkowych. Równocześnie Ministerstwo Finansów, które przygotowało propozycje nowelizacji ustaw podatkowych, zaprzecza jakoby wprowadzenie wspomnianych zmian miało po prostu dostarczyć nowych dochodów do wiecznie pustego budżetu państwa. Wręcz przeciwnie, Ministerstwo Finansów przedstawia swoje propozycje jako zmierzające do obniżenia obciążeń podatkowych.
Tymczasem moim zdaniem zaproponowane przez rząd zmiany podatkowe są niekorzystne dla obywateli.
W odniesieniu do podatku dochodowego od osób fizycznych Ministerstwo Finansów proponuje podniesienie kwoty wolnej od podatku z 530,08 złotych do 601,92 złotych (co odpowiada rocznemu dochodowi 3168 złotych, czyli około 264 złotym dochodu miesięcznie). Oznacza to, że konieczność zapłacenia podatku pojawia się już w wypadku uzyskania dochodu wyższego niż 264 złote miesięcznie. Wydaje mi się, że nadal jest to kwota raczej symboliczna. Tymczasem koszty, jakie przyjdzie nam ponieść z powodu podwyższenia kwoty wolnej od podatku są bardzo duże.
Po pierwsze, utrzymana zostanie trzystopniowa skala podatkowa, ze stawkami podatkowymi 19 proc., 30 proc. i 40 proc. Obywatele nie mogą więc liczyć na taką obniżkę stawek podatkowych, jaka być może stanie się udziałem firm (jedna stawka 19 %).
Po drugie, zlikwidowanych zostanie wiele ulg i zwolnień podatkowych, które umożliwiały obywatelom, zwłaszcza tym lepiej zarabiającym, znacznie obniżać swoje obciążenia podatkowe. Zlikwidowane mają zostać np. ulgi związane z remontem i modernizacją budynku (lokalu) mieszkalnego oraz wpłatami na wyodrębniony fundusz remontowy, dojazdem dzieci do szkół, odpłatnym dokształcaniem i doskonaleniem zawodowym, odpłatnym kształceniem w szkołach wyższych, zakupem przyrządów i pomocy naukowych, programów komputerowych oraz wydawnictw fachowych związanych z wykonywaną pracą.
Po trzecie, wprowadzony zostanie nowy, bardzo niski limit odliczeń z tytułu darowizn na rzecz organizacji pozarządowych. Do tej pory każdy obywatel mógł odliczyć od podatku darowizny na cele kulturalne, oświatowe, charytatywne, itp. do 10 % lub 15 % swojego dochodu. Od przyszłego roku można będzie odliczyć tylko darowizny o wartości nie przekraczającej 350 złotych.
W końcu wreszcie, od 31 grudnia 2003 przestaje obowiązywać dotychczasowe zwolnienie z podatku od dochodów kapitałowych, a więc od przyszłego roku opodatkowane zostaną także zyski z inwestycji giełdowych.
Wszystkie te zmiany moim zdaniem spowodują znaczne zwiększenie opodatkowania dochodów osobistych wszystkich obywateli.
Ale jakby nie było tego wszystkiego dość, projekt Ministerstwa Finansów niesie dla nas dalsze niemiłe niespodzianki. Już od kilku lat skala podatkowa jest zamrożona. Pomimo inflacji progi skali podatkowej pozostają bez zmian. W ten sposób z roku na rok coraz więcej podatników wpada w wyższy próg podatkowy, pomimo że ich zarobki po uwzględnieniu inflacji wcale nie rosną. Wcześniej funkcjonowała zasada, że skala podatkowa była co roku automatycznie waloryzowana o wskaźnik inflacji. Teraz projekt zakłada, że o tym czy będzie waloryzacja progów (a także limitów odliczeń) decydował będzie każdorazowo Sejm. Oznacza to, że Sejm co roku będzie podejmował decyzję o tym, czy łaskawie zwaloryzować wspomniane kwoty, czy nic nie robić i w ten sposób bez konieczności uchwalania ustawy podnieść obciążenia podatkowe obywateli. Znając zapotrzebowanie budżetu na pieniądze łatwo się domyślić, co się stanie.
Na koniec chciałbym powiedzieć, że jestem zwolennikiem zniesienia większości ulg i zwolnień podatkowych w zamian za generalne obniżenie opodatkowania, lecz moim zdaniem obecnie, pomimo deklaracji przedstawicieli rządu, proponuje nam się tylko to pierwsze.
Źródło: inf. własna