Organizacje pozarządowe w woj. lubuskim domagają się unieważnienia konkursu na prowadzenie Ośrodków Wspierania Ekonomii Społecznej. Chodzi o granty na łącznie 6 mln zł.
Organizacje pozarządowe twierdzą, że konkurs został tak ustawiony, aby wygrał podległy marszałkowi Wojewódzki Urząd Pracy.
Ekonomia społeczna to taki wąski sektor gospodarki, w którym pracują ludzie, którzy sami na wolnym rynku by nie dali sobie rady, np. byli więźniowie, długoletni bezrobotni, ludzie z zaleczoną choroba alkoholową. Można tak wszystko zorganizować, aby ci ludzie pracowali, zarabiali, płacili składki społeczne, mieli poczucie własnej wartości. A jednocześnie nie byli ciężarem dla społeczeństwa, które, pomagając słabszym, samo może być dumne z takiego rozwoju cywilizacyjnego.
Wspieraniem tego rodzaju działalności w kraju zajmują się Ośrodki Wspierania Ekonomii Społecznej. W Lubuskiem dotąd takich ośrodków nie było. Rząd postanowił wesprzeć województwo kwotą 10 mln zł na działalność OWES, które pochodzą z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Władze województwa ogłosiły konkurs na lidera, który będzie prowadził dwa subregionalne ośrodki w Zielonej Górze i Gorzowie.
- Choć zadanie jest ambitne, a w Lubuskiem nie ma zbyt wielu tradycji w prowadzeniu takich punktów, chętnych było dużo. Urząd Marszałkowski organizował zresztą konferencje, zachęcał do zaangażowania w tę sferę. Tymczasem już parę dni po ogłoszeniu konkursu województwo obiegła wiadomość, że konkurs został rozstrzygnięty, zanim się na dobre rozkręcił. A władze polityczne wybrały Wojewódzki Urząd Pracy do prowadzenia ośrodków: w Gorzowie z Caritasem jako partnerem, w Zielonej Górze z Fundacją Rozwoju Demokracji Lokalnej - opowiada Krzysztof Wojciechowski, prezes Fundacji na rzecz Collegium Polonicum.
Plotka potwierdziła się 9 września, kiedy rozstrzygnięto konkurs.
Jednak już w maju Dolnośląska Federacja Organizacji Pozarządowych, do której napływały sygnały o nieprawidłowościach, alarmowała Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, że mogło dojść do naruszeń podczas konkursu.
- Chodzi tu m.in. o przesuwanie terminów, aby mógł wystartować WUP jako jednostka publiczna. Kiedy WUP nie zdążył wybrać partnera w terminie, po prostu przesunięto termin. Kto to zrobił? Śladów takiej decyzji nie ma w komunikatach zarządu. Konkurs odbywał się niezgodnie z planami działań. A na podstawie takiego planu działań, zatwierdzonego przez Urząd Marszałkowski i komitet monitorujący, musi być organizowany każdy konkurs. Tymczasem plany były zatwierdzone, a konkurs odbywał się niezgodnie z nimi. Chodzi o to, że w planach przewidziane było 10 mln zł, a konkurs opiewał na kwotę 6 mln zł. Już sam ten błąd proceduralny sprawia, że konkurs jest nieważny. Naszym zdaniem jego wynik powinien zostać unieważniony, a konkurs musi być rozpisany od nowa - stwierdza Waldemar Weihs z Dolnośląskiej Federacji Organizacji Pozarządowych, która pilnuje przestrzegania reguł przez władze samorządowe.
Wcześniej również na Dolnym Śląsku dochodziło do licznych nieprawidłowości przy konkursach. Protesty organizacji samorządowych doprowadziły do kontroli organów Unii Europejskiej. Okazało się, że łącznie województwo musi zwrócić 47 mln zł dotacji. - Oby tak się nie stało i w Lubuskiem. Dlatego zawczasu ostrzegamy i apelujemy o powtórzenie konkursu - dodaje Waldemar Weihs.
Na Dolnym Śląsku, gdzie istnieją cztery subregionalne OWES, jest teraz niepisana zasada, że w konkursach nie startują instytucje publiczne. To przestrzeń, którą powinny zagospodarowywać właśnie organizacje pozarządowe.
W Lubuskiem na lidera projektu namaszczony był WUP - tak przynajmniej uważają działacze społeczni. - Dla nas to był szok, sądziliśmy, że stajemy w szranki do uczciwej walki. A tu okazało się, że wynik jest przesądzony. Jak mamy wierzyć w uczciwe reguły gry, gdy znamy wynik konkursu na trzy miesiące jego rozstrzygnięciem? To nas deprymuje i pozbawia motywacji - mówi prezes Wojciechowski. Jego zdaniem za forsowaniem WUP nie stoją niskie motywy, - Za tym pewnie stoi chęć społecznego dobra, chęć porządnego załatwienia problemu. To jednak myślenie w starym stylu: najlepiej zrobi to urząd, najlepiej zrobić to metodami kontroli politycznej. Takie duże pieniądze dawać jakiejś organizacji? Tymczasem wszystko, co w Polsce dokonało się w ekonomii społecznej, nie dokonało się przez urzędy, ale przez entuzjastów, narwańców, ludzi z poczuciem misji. Przykład? Choćby w Wielkopolsce cała sieć domów Barka stworzonych przez państwa Sadowskich. Konkurs miał wyłonić tych, którzy mają potencjał, ale też ludzką pasję. Wydarzyło się wiec największe głupstwo, podłamano entuzjastów. Dlatego czas przyznać się do błędu, wycofać i anulować konkurs - przekonuje prezes Wojciechowski.
Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych wystosuje do ministra rozwoju regionalnego list otwarty z prośbą o interwencję. Jeśli to nie poskutkuje, organizacje złożą skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Urząd Marszałkowski nie ma sobie jednak nic do zarzucenia. - Konkurs odbył się zgodnie z procedurami. Termin faktycznie przesunęliśmy o tydzień, ale to dotyczyło wszystkich, nie tylko WUP. Wszyscy uczestnicy mieli więc więcej czasu lepiej się przygotować. Kwota w planie działań rzeczywiście się różni, ale to przecież nie jest sztywny dokument, można wprowadzać zmiany. Po ocenie, ile pieniędzy wydaje się na takie zadania w innych regionach, doszliśmy do wniosku, że spokojnie wystarczy po trzy miliony. Resztę w ramach tego samego działania przeznaczyliśmy na tworzenie spółdzielni socjalnych. Po to, aby prostu te ośrodki miały kogo wspierać. Konkurs rozstrzygali niezależni eksperci - komentuje Marek Kamiński, dyrektor Departamentu EFS w Urzędzie Marszałkowskim w Zielonej Górze.
O kontrowersjach wokół tych konkursów także w TVP Gorzów Wlkp.:
Źródło: gazeta.pl