Nowoczesne technologie to nie tylko smartfony i tablety. Za tym pojęciem kryją się również o wiele bardziej zaawansowane, złożone rozwiązania, które również można wykorzystać do spełniania misji organizacji. Jak? Przeczytajcie.
Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” to prężnie działający na lubelszczyźnie ośrodek kultury, którgo główną misją jest szerzenie wiedzy o historii i kulturze regionu. Działając w takim zakresie, można by zastosować standardowe rozwiązania, jakich wiele – stronę www, broszury, spotkania edukacyjne, ewentualnie aplikację mobilną. I to wszystko oczywiście jest. Ale Teatr NN porwał się również na przedsięwzięcie, którego próżno szukać u większości organizacji związanych z problematyką historyczno-kulturową.
Jak to możliwe, że organizacja pozarządowa z Lublina była w stanie samodzielnie przygotować tej skali projekt cyfrowy? Odpowiedź jest bardzo prosta – nie zrobiła tego sama!
– Instytucje kultury, organizacje pozarządowe, dochodzą w którymś momencie do ściany. Tendencja jest taka, że każdy samodzielnie robi wtedy research, ludzie się edukują, itd. A można przyjść do eksperta i powiedzieć „potrzebuję tego i tego, może byście mi pomogli?” – tłumaczy Łukasz Kowalski odpowiedzialny za projekt cyfrowych makiet członek Teatru NN oraz koordynator lubelskiego TechKlubu. Wbrew pozorom, wcale nie jest trudno znaleźć profesjonalistów chętnych do pomocy organizacjom. Wszystko rozbija się o przedstawienie im ciekawego pomysłu na współpracę.
– Prowadzimy duży portal o historii i dziedzictwie kulturowym Lublina, którego spora część została napisana w ramach prac zaliczeniowych studentów informatyki UMCS – mówi Kowalski. – Realizowaliśmy np. projekt o ochronie dziedzictwa drewnianego. Przyszliśmy na Politechnikę Lubelską i powiedzieliśmy, że chcielibyśmy zrobić modele 3D budynków, które zamieścimy na stronie. A oni na to „OK, to my wam zrobimy skany, żebyście mieli referencje”. No i wykorzystaliśmy je przy robieniu tychże modeli i budowaniu pewnej historii internetowej. Z politechniką mamy bardzo fajną współpracę. Studenci robili m.in. modele 3D przedwojennego Lublina, albo Lublina z XVII wieku, przy czym tworzyli swoje wersje historii, które my opowiadamy.
Projekt okazał się być już nie tylko domeną Ośrodka „Brama Grodzka - Teatr NN”, ale również istotnym elementem działań studentów politechniki. - Wokół tego projektu powstały inne działania, np. ludzie z politechniki zaczęli robić swoje projekty gier, być może w 2017 roku uda się zobaczyć pierwsze efekty. Wrzucasz produkt do sieci i to działa - wyjaśnia Kowalski.
Organizacja posiadała background w postaci wiedzy i znajomości tematu od strony historycznej. Placówka naukowa dysponowała zaawansowanym technologicznie sprzętem oraz sztabem ludzi o umiejętnościach odpowiednich, by projekt wcielić w życie. Dodatkowo, obie strony mogły na tym skorzystać - NGO spełniać swoją misję, a politechnika pokazać, jak bardzo zaawansowanymi rozwiązaniami potrafią się posługiwać jej studenci i pracownicy.
Można by się zastanawiać, czy takie technologiczne zaangażowanie ze strony lokalnej, bądź co bądź, organizacji nie jest przerostem formy nad treścią. Łukasz Kowalski bardzo rzeczowo wyjaśnił, dlaczego to błędne i niezgodne z rzeczywistością myślenie.
– Chodzi o ogromną zmianę, jaka drzemie w ludziach, szczególnie młodych i tym, jak postrzegają świat. Edwin Bendyk napisał o naszym programie, że „tłumaczymy zapomniane znaki i symbole na wielomedialną wrażliwość mieszkańca współczesności”. Dzięki temu, że zrobiliśmy taki projekt (makiety Lublina w XIV, XVI, XVIII i XX wieku), wiadomości o Lublinie w XVI wieku nie znajdują się już tylko i wyłącznie w artykułach ściśle naukowych, które czyta 50 specjalistów w Polsce – tłumaczy. – A kiedy zrobiliśmy „lekki” model do sieci, wrzuciliśmy go i powiedzieliśmy „hej, mamy takie fajne zabytki i ich modele komputerowe”, to wiesz co? Pewnego dnia idąc przez Lublin wszedłem do baru z zapiekankami. Właściciele tegoż baru powiesili na ścianach te modele. W trakcie Nocy Kultury pokazywaliśmy filmy z tym modelowaniem i ludzie stali przed ekranami po kilkadziesiąt minut, oglądając je na okrągło.
– To fantastyczne uczucie, kiedy jesteś w stanie dotrzeć do ludzi, którzy w jakiś sposób wypowiedzą się wobec tego, co Ty robisz. Dla mnie jest to sensem tego działania – dodaje.
Kowalski przestrzega jednak przed tym, aby nie porywać się z przysłowiową motyką na Słońce. Jeżeli organizacja ma w planach organizowanie projektu na naprawdę dużą skalę, powinna się do tego bardzo dokładnie przygotować.
– Nie można oczywiście takich projektów robić na przysłowiowe „hip hip hurra!”. Nie da się być adaptatorem wszystkiego. Trzeba przygotować dokładny plan, dobrać odpowiednie technologie. Ja wierzę w ekspertów – podsumowuje Łukasz Kowalski.
Projekt „Lublin 2.0” jest jednym z ciekawszych przedsięwzięć polskiego trzeciego sektora, a biorąc pod uwagę zaangażowanie ze strony technologicznych profesjonalistów, jest również doskonałym przykładem na to, jak działalność pozarządowa może wykorzystać współpracę z innymi podmiotami.
Źródło: Technologie.ngo.pl