Nowy raport Fundacji Viva - niehumanitarny transport żywych jagniąt do Włoch
Ogromny tłok, brak możliwości jedzenia i picia, kilkadziesiąt godzin podróży w stresie, bólu i cierpieniu – tak wyglądał transport żywych jagniąt z Podhala do włoskiej ubojni. Ze śledztwa Fundacji Viva wynika, że transporty żywych jagniąt z Podhala do Włoch odbywają się z rażącym naruszeniem przepisów.
Zwierzęta nie mogły też liczyć na interwencję Powiatowej Lekarz Weterynarii z Nowego Targu, która mimo zgłoszenia o chorych zwierzętach – nie przeprowadziła kontroli transportu. Obserwacja załadunku wskazuje też, że poświadczyła nieprawdę w dokumencie urzędowym, czym niezgodnie z przepisami przedłużyła transport o 3 godziny.
W Światowym Dniu Akcji STOP Transportowi Żywych Zwierząt Fundacja Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt Viva publikuje raport, z którego wynika, że transport jagniąt z Podhala do włoskiej rzeźni w Acquapendente naraził zwierzęta na ból i cierpienie. Aktywiści Fundacji śledzili transport przez niemal 4 dni, choć zgodnie z dokumentami miał on trwać 29 godzin.
– Już na terenie Polski wiedzieliśmy, że transport został źle zaplanowany, bo na pokładzie TIRa znajdowały się zwierzęta nieodsadzone, pozostające na diecie mlecznej – mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva – Zgodnie z przepisami takie jagnięta mogą być transportowane tylko przez 19 godzin. Tymczasem przewoźnik zgłosił transport jagniąt odsadzonych, a na pokładzie samochodu nie było preparatów mlekozastępczych, którymi mogłyby być karmione zwierzęta nie potrafiące spożywać pokarmu stałego. W ten sposób owcze dzieci narażono na głód i cierpienie podczas długodystansowego transportu do Włoch – tłumaczy.
Przepisy rozporządzenia unijnego 1/2005 pozwalają na transport nieodsadzonych jagniąt przez 9 godzin, po których musi nastąpić godzinna przerwa na karmienie zwierząt preparatami mlekozastępczymi, następnie zwierzęta mogą być transportowane kolejnych 9 godzin. W przypadku jagniąt odsadzonych transport może trwać 14 godzin, po których musi nastąpić godzinna przerwa na karmienie i pojenie, a następnie zwierzęta mogą być transportowane przez kolejnych 14 godzin. Mimo, że na pokładzie znajdowały się zwierzęta pozostające na diecie mlecznej – Powiatowa Lekarz Weterynarii w Nowym Targu zatwierdziła transport dłuższy, przewidziany dla zwierząt odsadzonych.
– Obserwowaliśmy nie tylko transport, ale również skup jagniąt w Bańskiej Niżnej – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva – W skupie rzucano jagniętami podczas rozładunku, zwierzęta przybywały w zagrodach w ogromnym tłoku, mniejsze były zadeptywane przez większe zwierzęta. Nikt też nie reagował na fakt, że rozładunkiem zajmowało się dziecko, któremu jagnięta wypadały z rąk – tłumaczy.
Wszystko wskazuje na to, że podczas transportu monitorowanego przez Fundację Viva doszło też do poświadczenia nieprawdy w dokumencie urzędowym. Załadunek zwierząt do TIRa rozpoczął się bowiem o godzinie 11:55, podczas gdy w dokumencie urzędowym Powiatowa Lekarz Weterynarii w Nowym Targu jako początek transportu podała dwie różne godziny – w jednym miejscu dokumentu 14:00, w innym – godzinę 15:00. Zgodnie z definicją rozporządzenia Rady (WE) nr 1/2005 transport oznacza wszelkie przemieszczanie zwierząt odbywające się przy użyciu środka transportu, które obejmuje załadunek i wyładunek zwierząt, transfer i odpoczynek aż do chwili zakończenia wyładunku zwierząt w miejscu przeznaczenia. Zgodnie z instrukcją Głównego Lekarza Weterynarii Nr GIWz.420/AW- 62/11, będącą wykładnią przepisów unijnych i obowiązującą wszystkich wojewódzkich, powiatowych oraz urzędowych lekarzy weterynarii podróż zaczyna się w momencie, gdy w miejscu wyjazdu, pierwsze zwierzę zostanie załadowane na środek transportu, a kończy się, gdy w miejscu przeznaczenia zostanie wyładowane ostatnie zwierzę. W związku z tym należy uznać za początek transportu godzinę 11:55, w której pierwsze zwierzę zostało załadowane na ciężarówkę. Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt VIVA! zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez lekarza urzędowego nadzorującego transport.
– Należy podkreślić, że nie mogło tu dojść do pomyłki lub przypadkowego błędu, ponieważ o godzinie 12:50 rampa załadunkowa została podniesiona i naczepa samochodu została zamknięta, a TIR odjechał od stodoły i zatrzymał się kilkanaście metrów dalej, pozostając na terenie skupu – mówi Anna Plaszczyk – Gdyby Powiatowa Lekarz Weterynarii była na terenie skupu, tak jak twierdzi, nie mogłaby nie zauważyć, że zakończono załadunek przed 13:00, w związku z czym niemożliwym było, by rozpoczął się on dopiero o 14 czy o 15, jak napisano w urzędowym dokumencie transportu – dodaje.
Taka zmiana faktów w dokumencie urzędowym doprowadziła do przesunięcia czasu obowiązkowych postojów transportu, mających na celu odpoczynek, karmienie i pojenie zwierząt oraz czasu całego transportu o co najmniej 2 godziny, co w istotny sposób wpływa na ich dobrostan, naraża je na dodatkowy stres i cierpienie poprzez zbyt długie przebywanie w podróży i ma znamiona przestępstwa z art. 271 § 1 kodeksu karnego.
O godzinie 15:25 Inspekcja Transportu Drogowego zatrzymała transport do kontroli w miejscowości Rogoźnik. W kontroli wzięli udział doświadczeni inspektorzy Viva Interwencje.
Stwierdzili szereg nieprawidłowości:
– Jagnięta są załadowane zbyt ciasno i duża część z nich leży. Na jedno jagnię przypada powierzchnia mniejsza niż 3 kartki A4, czyli około 0,148 m2. Główny Lekarz Weterynarii zaleca, aby różnice w wielkości powierzchni nie przekraczały 10%, tymczasem w przypadku transportu zatwierdzonego przez Powiatową Lekarz Weterynarii w Nowym Targu, Barbarę Zelek, zwierzęta miały do dyspozycji powierzchnię o 25% mniejszą od przepisowej (0,148m2 w stosunku do 0,2m2), co naraziło je na niepotrzebny stres i cierpienie w trakcie transportu.
– Jagnięta depczą się nawzajem.
– W tych samych przedziałach przebywają zwierzęta o znacząco różnych rozmiarach.
– Automatyczne poidła znajdują się tylko po prawej stronie naczepy i w momencie kontroli obieg wody jest wyłączony. Stopień stłoczenia jagniąt uniemożliwia osobnikom znajdującym się po lewej stronie naczepy dotarcie do poideł.
– Jagnięta ze względu na swój młody wiek nie potrafią korzystać z poideł, w które wyposażona jest ciężarówka, co naraziło je na długotrwałą podróż bez możliwości uzupełniania płynów. W czasie kontroli, podczas deszczu jagnięta kompulsywnie zlizywały wodę z burt samochodu. Utrzymywanie zwierząt bez odpowiedniego pokarmu i wody przez okres wykraczający poza minimalne potrzeby właściwe dla gatunku jest zabronione i traktowane jako przestępstwo znęcania się nad zwierzętami.
– Przedstawiciele Fundacji stwierdzają na ciężarówce obecność jagniąt nieodsadzonych, których rozmiar sugeruje wagę nieprzekraczającą 15 kg (511 jagniąt o wadze 6656 kg, co daje średnią wagę jagnięcia równą około 13 kg), oraz które wykazują odruch ssania ludzkiego palca. Środek transportu nie jest jednak wyposażony w preparaty mlekozastępcze przeznaczone do pojenia takich zwierząt ani w specjalny, przeznaczony do tego celu sprzęt, jak elastyczne smoczki.
– W tych samych przedziałach ładunkowych umieszczone są zwierzęta z rogami i te bez rogów.
– Na wszystkich pokładach ciężarówki stwierdzono osobniki leżące. Część z nich mimo deptania przez inne zwierzęta i mimo ewidentnego bólu nie wstawała i nie przemieszczała się, co może być objawem zmęczenia. U kilkunastu osobników stwierdzono wysięki z nozdrzy – objaw infekcji dróg oddechowych.
– U wszystkich jagniąt stwierdzono nadmierne pobudzenie, wokalizację i próby nerwowego przemieszczania się w tłoku. Zwierzęta próbowały jeść brudną ściółkę oraz nawzajem żuły swoją sierść, co świadczy o odczuwaniu dużego stresu.
– Konstrukcja naczepy nie zabezpiecza tak małych zwierząt przez zranieniem lub cierpieniem. Stopień zagęszczenia zwierząt powodował, że część z nich była przez cały czas kontroli przyciśnięta do krat naczepy, a część wystawiała przez burty naczepy nogi. Co najmniej jedno zwierzę było zaklinowane pomiędzy przedzielnikiem a burtą naczepy.
– Podczas kontroli ujawniono również owcę leżącą na dolnym pokładzie, przy tylnej ścianie naczepy, będącą w wyraźnie gorszym stanie niż pozostałe i nie nadającą się do dalszego transportu. Owca leżała przez cały czas kontroli i wyraźnie się trzęsła. Zwierzę w takim stanie, zgodnie z przepisami, nie może być transportowane i nie może przebywać w tym samym przedziale ładunkowym, co pozostałe zwierzęta.
W związku z ujawnieniem chorego jagnięcia na pokładzie ciężarówki na miejsce kontroli została wezwana Powiatowa Lekarz Weterynarii w Nowym Targu. – Osobiście poinformowałam przez telefon szefową PIW, że jedno z jagniąt wymaga natychmiastowej pomocy weterynaryjnej – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva – Mimo to Barbara Zelek opóźniała swój przyjazd na miejsce kontroli. Kiedy w końcu się pojawiła – nawet nie wysiadła z samochodu. Mimo to stwierdziła, że zwierzęta są zdrowe i nakazała puścić transport, czym prawdopodobnie naraziła chore zwierzę na cierpienie i ból podczas transportu – tłumaczy. Fundacja Viva zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Powiatową Lekarz Weterynarii.
W związku z powyższym należy stwierdzić, że obecne przepisy w sposób niewystarczający chronią zwierzęta podczas transportów długodystansowych, a duża dowolność w ocenie diety młodych zwierząt pozwala na skandaliczne nadużycia podczas transportu. Organom nadzorującym transporty wygodniej jest uznawać wszystkie transportowane zwierzęta za odsadzone, dzięki czemu przewoźnicy mają więcej czasu na transport zwierząt i nie muszą karmić ich produktami mlekozastępczymi.
Jednak biorąc pod uwagę całokształt sposobu transportowania zwierząt na długich dystansach bezwzględnie konieczna jest zmiana przepisów w kierunku zakazu transportowania żywych zwierząt do rzeźni powyżej 8 godzin.
Źródło: Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt - Viva