Twórca Internetu chce zmienić jego obecny kształt. Sir Tim Berners-Lee uważa, że podejścia do prywatności użytkownika powinno ulec diametralnej zmianie. W związku z tym chciałby zaprojektować sieć w taki sposób, aby użytkownicy kontrolowali przepływ danych na swój temat. Właśnie w tym celu powołał start-up Inrupt.
Tim Berners-Lee, brytyjski informatyk, uhonorowany tytułem szlacheckim za wynalezienie systemu nawigacji internetowej znanej jako World Wide Web (WWW), chce ponownie zdefiniować cyberprzestrzeń. Naukowiec wziął na celownik problemy obecnego Internetu. Jako kluczowe określił: utrudnianie dostępu do tzw. otwartej sieci w dobie ogromnych, zamkniętych platform, takich jak Facebook czy YouTube i ich monopol na zbieranie danych o użytkownikach.
Twórcy projektu open-source o nazwie Solid (część Inrupt) chcieliby, aby za każdym razem, gdy wchodzimy na nową stronę internetową, dawała nam ona możliwość logowania jednym kliknięciem, a dane na nasz temat trafiałyby do „kontenera”, nad którym mielibyśmy kontrolę na zawsze.
Byłaby to swego rodzaju internetowa tożsamość, bez konieczności powiązywania jej z naszymi prawdziwymi danymi. Berners-Lee, autor pomysłu, po swojej stronie ma silnych sprzymierzeńców: National Health Service (słynne NHS), BBC i rząd Flandrii w Belgii, którzy przystąpili do pilotażowego projektu. W kwietniu tego roku mają zostać ogłoszeni kolejni partnerzy inicjatywy.
NHS postanowiło z pomocą Inrupt rozwiązać problem niekompatybilnych rekordów w dokumentacji medycznej. Start-up może zapewnić każdemu członkowi NHS całkowitą kontrolę nad historią medyczną, a różni lekarze i inni usługodawcy medyczni będą mogli aktualizować zapis, przy jednoczesnym utrzymaniu danych pod kontrolą użytkowników. Będzie to pierwszy poważny test dla pomysłu brytyjskiego uczonego.
W wywiadzie udzielonym Reutersowi Berners-Lee zwraca uwagę, jak bardzo wypaczona została pierwotna idea Internetu, skolonizowanego przez kilku reklamowych monopolistów.
Podobną diagnozę problemu ma Brendan Eich (ikona Doliny Krzemowej, jeden z założycieli Mozilla Foundation, dzisiaj twórca przeglądarki Brave), który również uważa, że social media i śledzenie przez reklamodawców popsuły Internet dla przeciętnego użytkownika.
W wywiadzie u popularnego podcastera Lexa Fridmana opowiada, jak nieoczekiwanie rozwinął się wynalazek plików Cookies, które pierwotnie były projektowane w zupełnie innym celu. Dzisiaj popularne „ciasteczka” są bezlitośnie wykorzystywane przez reklamodawców w każdym zakątku Internetu. Śledzą nas i nieustannie próbują coś sprzedać.
Brave próbuje przywrócić prywatność użytkownikom i pomaga odzyskać im kontrolę nad ich danymi. W październiku zeszłego roku firma wraz z innymi organizacjami ogłosiła propozycję nowego standardu prywatności w sieci pod nazwą Global Privacy Control (GPC).
Propozycja GPC umożliwia użytkownikom sieci sygnalizowanie, że nie chcą być śledzeni w Internecie, a w stosownych przypadkach dochodzenie praw do prywatności zgodnie z przepisami, takimi jak RODO w UE i CCPA w Kalifornii. GPC jest pomyślane jako dodatkowe narzędzie ochrony prywatności dla dostawców przeglądarek i użytkowników sieci. Nie zastępuje jednak żadnych istniejących zabezpieczeń prywatności.
Protokół GPC umożliwia oznaczenie naszej aktywności w Internecie (pomysł podobny do propozycji Tima Bernersa-Lee), jako wyłączonej ze śledzenia, przetwarzania i sprzedawania jej dalej. Brave Nightly (specjalna testowa wersja Brave’a) już testuje protokół GPC i jego wpływ na prywatności użytkowników.
Nowa, zła ekonomia
Model ekonomiczny funkcjonowania różnych podmiotów w Internecie rozwijał się przez ostatnie 20 lat w specyficznym, uprzywilejowanym środowisku. Poszczególne kraje nie bardzo wiedziały, w jaki sposób regulować sieć użytkowników o charakterze globalnym. Niesprecyzowaną sytuację prawną wykorzystały firmy technologiczne, które mogły rosnąć bez obawy przed regionalnymi przepisami.
Nikt nie spodziewał się, że Internet wyrośnie na najważniejszą technologię nie tylko w XXI w., ale być może w całych dziejach ludzkości. Brak wprowadzenia regulacji na wczesnym etapie doprowadził do powstania dziwnej efemerydy, złożonej z dostawców Internetu, usługodawców i użytkowników, w której to ci ostatni mają najmniej do powiedzenia.
Z biegiem lat coraz więcej państw upomina się o prawa obywateli. W Europie powstało RODO, w Kalifornii wspomniany wcześniej California Consumer Privacy Act (CCPA). Użytkownicy chcą mieć kontrolę nad tym, co dzieje się z ich danymi gromadzonymi przez media społecznościowe, wyszukiwarki, sklepy i serwisy informacyjne. Niestety nie jest to w niczyim interesie, aby z powrotem oddać internautom władzę nad informacjami o nich aktywności.
Problem zauważyła także jedna z największych na świecie agencji rządowych, amerykańska Federalna Komisja Handlu, która już w 2014 roku zwracała uwagę w swoim raporcie „How Big Data Enables Economic Harm to Consumers, Especially to Low-Income and Other Vulnerable Sectors of the Population” (W jaki sposób duże zbiory danych powodują szkody gospodarcze dla konsumentów, w szczególności sektorów ludności o niskich dochodach i innych podatnych na zagrożenia sektorach), jak niebezpieczny model ekonomiczny wykształcił się w Internecie.
W raporcie można przeczytać, w jaki sposób nowa internetowa ekonomia jest szkodliwa dla użytkowników, szczególnie tych z gorszym wykształceniem i o najniższych dochodach.
Wiele osób miało wizję gospodarki internetowej, w której konsumenci mogliby szybko porównać ceny, ale badania wykazały, że ukryte rabaty, wysyłanie wielu wersji tego samego produkt i inne strategie zaciemniania cen, wywołują frustrację konsumentów i utrzymują ceny na wysokim poziomie.
W oczekiwaniu na nowy model sieci
Jak widać, coraz więcej grup interesów zdaje się dostrzegać problem zbytniej koncentracji wiedzy na temat użytkowników sieci WWW przez kilkanaście uprzywilejowanych podmiotów (głównie z Doliny Krzemowej). Internet, w którym użytkownicy kontrolują swoje dane, jednocześnie nie ujawniając swojej tożsamości, zdaje się interesować coraz więcej wpływowych osób, w tym samego Tima Bernersa-Lee, który może być wspaniałym adwokatem nowego internetowego porządku.
Czy uda się im przeforsować nowy model, w którym użytkownicy panują nad danymi, które zostawiają w sieci? Ciężko powiedzieć. Po przeciwnej stronie mają najpotężniejszy technologicznych graczy. Jeżeli jednak nowe pomysły zyskają przychylność osób sprawujących władzę, losy tej potyczki mogą nie być skazane na porażkę.
Zainteresował Cię ten temat? Przeczytaj także:
Interesujesz się nowymi technologiami i chcesz z ich pomocą rozwijać swoją organizację? Zajrzyj również na blog Sektor 3.0 i dołącz do naszego newslettera, by nie przegapić kolejnych przydatnych tekstów. Zapraszamy! 🙂
Źródło: Sektor 3.0