Ruch kobiet został przez Watykan nazwany „znakiem czasu”, oznacza to zerwanie z jego negatywną oceną zawartą w wydanych wcześniej dokumentach kościelnych. Dzięki zmianie świadomości Kościół w Polsce – czy też szerzej: w naszej części Europy – może uniknąć odchodzenia z niego kobiet, jakie ma miejsce w wielu Kościołach lokalnych na całym świecie. Przemiana świadomości i działanie – mówiąc językiem biblijnym: nawrócenie – konieczne jest natychmiast - pisze Elżbieta Adamiak – wykładowczyni na Wydziale Teologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tekst prezentujemy w ramach "Kampanii równościowej", zorganizowanej przez Fundację "Partners" Polska przy współpracy portalu www.ngo.pl. Celem kampanii jest zwrócenie uwagi środowiska pozarządowego na sprawę równości kobiet i mężczyzn i zainicjowanie debaty na ten temat. Zapraszamy do komentowania!
Ruch kobiet jako znak czasu
Orędzie Soboru Watykańskiego II do kobiet z 1965 r., jak też wydana dwa lata wcześniej encyklika Jana XXIII Pacem in terris określają jako znak czasu wpływ kobiet na życie społeczne i polityczne. Jan XXIII pisał: "udział kobiet w życiu publicznym jest już faktem dokonanym i oczywistym. (…) Ponieważ kobiety są z każdym dniem bardziej świadome swej godności ludzkiej, nie zgadzają się na traktowanie ich jako istot bezdusznych czy też jakichś narzędzi, lecz domagają się praw i obowiązków godnych ich ludzkiej osobowości, tak w życiu domowym, jak i publicznym"(41). Kolejni papieże – zwłaszcza Paweł VI i Jan Paweł II – poszerzają tę perspektywę, ujmując problematykę kobiecą również jako zagadnienie wewnątrzkościelne. Jan Paweł II idzie tu najdalej, mówiąc wręcz o konieczności "nowego feminizmu". Zaliczenie ruchu kobiet do znaków czasu oznacza zerwanie z jego negatywną oceną zawartą w wydanych wcześniej dokumentach kościelnych. Na czym polega ten znak czasu? Można powiedzieć krótko: na niezgodzie na nie-ludzkie traktowanie kobiet. Lub pozytywnie: na radykalnym opowiedzeniu się za ludzką godnością kobiet. Oznaczało to i oznacza demaskowanie poglądów i przyzwyczajeń, zwyczajów i praktyki sprzecznej z należną kobietom jako osobom godnością. Okazuje się bowiem, że mimo oczywistości na ogólnym poziomie takich stwierdzeń ciągle jeszcze wiele dziedzin życia ludzkiego naznaczonego jest niesprawiedliwością wynikającą z różnicy płci (czyli seksizmem). W tym sensie powiedziałabym, że posłannictwo kobiet w naszych czasach polega na niezgodzie na tę niesprawiedliwość i wypracowywaniu coraz to nowych przestrzeni dotąd dla nich zamkniętych. Chodzi też o wniesienie w nie nowej jakości poprzez obecność i inne spojrzenie kobiet. Znak czasu, jakim jest ruch kobiet, oznacza zatem wskazanie przemyślenia na nowo i urzeczywistnienia bardziej sprawiedliwych form życia rodzinnego, społecznego, politycznego, kulturalnego, kościelnego. To jak przypomnienie dla Kościoła o tym zapomnianym wymiarze Dobrej Nowiny: "w Chrystusie nie ma już mężczyzny ani kobiety".
Kobiecość. "Geniusz kobiety"
Jednym z najważniejszych wątków nauczania Jana Pawła II o kobiecie jest jego wizja kobiecości. Napotykamy tu jednak pewną trudność: w pismach papieża nie znajdziemy jakiegoś fragmentu mogącego stanowić "definicję" kobiecości, obejmującego wszystkie kobiety i odnoszącego się tylko do kobiet, a nie innej grupy osób. W wielu miejscach natomiast papież wiąże z kobiecością pewne cechy, można więc na tej podstawie spróbować przybliżyć papieskie rozumienie "«paradygmatu» niewiasty". Wśród wypowiedzi Jana Pawła II przybliżających jego rozumienie kobiecości można wyróżnić takie, które opisuj ą ten fenomen i – analogicznie doń – fenomen męskości. W tych wypowiedziach ani nie zakłada się perspektywy, z której analizowane są męskość i kobiecość, ani też nie przyjmuje się za oczywiste lub normatywne pewnego rozumienia męskości i kobiecości. Istnieją jednak również – i jest ich chyba więcej – także fragmenty, które nie pozostawiają wątpliwości, że papież patrzy na kobiecość z perspektywy męskiej i że pewną określoną wizję kobiecości stawia kobietom za wzór, za normę. Te wypowiedzi zakładają, że podstawowym wyróżnikiem kobiecości jest jej "inność" od męskości. "Niewiasta jest drugim «ja» we wspólnym człowieczeństwie" (Mulieris dignitatem, 6). "Oryginalność" kobiety jest tym, co ją odróżnia od mężczyzny. Trudno tu mówić o wzajemnym tłumaczeniu i dopełnianiu się męskości i kobiecości, założone jest już bowiem rozumienie tego, co męskie. Jan Paweł II wielokrotnie podkreśla, że nie uznaje tej kobiecej inności za niższą, podporządkowaną. To dlatego mówi o "istotnym, ogromnym bogactwie kobiecości" (Mulieris dignitatem, 10, 25, 31), "geniuszu kobiety" (Mulieris dignitatem, 30, 31; List do kobiet, 9, 10, 11, 12). Mimo tych zastrzeżeń z takiego ujęcia kobiecości – jako innej od męskości – wynikają konsekwencje, które dla wielu kobiet mogą stanowić i stanowią trudność. Zaliczam do nich: l. sugerowanie, że pewne cechy charakteryzują kobietę tylko dlatego, że jest kobietą, że nie musi ona ich wypracowywać, że nie kosztują one jej wewnętrznego trudu (takie cechy jak: wrażliwość, dyspozycja do zwrócenia do konkretnego człowieka, troskliwość, zwłaszcza o najbardziej potrzebujących);
- traktowanie macierzyństwa jako podstawowego powołania kobiety, nawet jeśli macierzyństwo rozumiane jest bardzo szeroko (jako macierzyństwo duchowe dziewic czy też oparte na macierzyństwie biologicznym);
- stawianie kobietom jednego wzoru do naśladowania, czyli nauczanie o Maryi jako ideale kobiecości (podczas gdy mężczyznom nie stawia się takiego jednego wzoru, zakładając, że istnieją różne drogi spełniania ich powołania). Mówienie o kobiecości czy o naturze kobiety po drugiej fali ruchu kobiet przestało być czymś oczywistym. Wydaje się, że najgorętszy spór dotyczy właśnie relacji pomiędzy wizerunkiem kobiety w oficjalnym nauczaniu Kościoła a odczuwaną i realizowaną potrzebą nowego poszukiwania tożsamości przez kobiety dzisiaj.
Program na przyszłość
Pisma Jana Pawła II zawierają wyraźne stwierdzenia o konieczności programu, który gwarantowałby zastosowanie wspomnianych wcześniej zasad: "Rzeczą absolutnie konieczną jest przejście od teoretycznego uznania aktywnej i odpowiedzialnej obecności kobiety w Kościele do praktycznej realizacji" (adhortacja Christifideles laici, 51). "Jest oczywiste, że należy uznać zasadność wielu rewindykacji dotyczących miejsca kobiety w różnych środowiskach społecznych i kościelnych. (…) Należy zatem pilnie podjąć pewne konkretne kroki, poczynając od otwarcia kobietom możliwości uczestnictwa w różnych formach działalności i na wszystkich jej szczeblach, także w podejmowaniu decyzji, zwłaszcza w sprawach, które ich dotyczą" (adhortacja Vita consecrata, 57 i 58). Wyżej przytoczone wypowiedzi dotyczą Kościoła. Spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie, co powinien obejmować program realizacji tych wskazań. Najogólniej mówiąc – w kontekście Kościoła w Polsce – chodziłoby o niewykluczanie kobiet, o wykorzystanie wszystkich istniejących prawnie możliwości ich zaangażowania, odpowiednio przygotowanych i wykształconych, również na szczeblu podejmowania decyzji. A zatem o dążenie do bardziej zrównoważonego podziału obowiązków pomiędzy przedstawicielkami i przedstawicielami obu płci. O wykorzystanie darów, charyzmatów, powołań, jakimi obdarzone są kobiety – choćby tysiące kobiet studiujących obecnie teologię – dla dobra wszystkich, tzn. dla dobra Kościoła. Chodziłoby także o wyraźniejsze zaangażowanie się instytucji kościelnych w problemy szczególnie dotykające kobiety, jak przemoc w rodzinie, handel kobietami i ich wykorzystywanie, samotne rodzicielstwo, bezrobocie. Wymieniam te problemy raczej tytułem przykładu. Chodzi mi przede wszystkim o zmianę świadomości, dzięki której nie będzie się postrzegać problematyki poruszanej przez kobiety za mało istotny dodatek do naprawdę ważnych spraw. Wierzę, że dzięki temu Kościół w Polsce – czy też szerzej: w naszej części Europy – może uniknąć odchodzenia z niego kobiet, jakie ma miejsce w wielu Kościołach lokalnych na całym świecie. Przemiana świadomości i działanie – mówiąc językiem biblijnym: nawrócenie – konieczne jest natychmiast.