Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
15 grudnia 2003 odbyła się artystyczna akcja obrony zagrożonej sprzedażą fabryki Norblina, gdzie obecnie ma swoją siedzibę Muzeum Przemysłu i Teatr Scena Prezentacje. Poniedziałkowa, pierwsza ART-Akcja z cyklu BROŃORBlin miała naprawdę wystrzałowy przebieg…
Wszystko rozpoczęło się od ściśle tajnej realizacji nawiązującej przewrotnie do pierwszego filmu braci Lumière. Można by ją nazwać: "Wejście publiki do fabryki". Publika owa (liczna) nie miała pojęcia, że znajduje się w ukrytej kamerze, a efekt będzie można oglądać już wkrótce, podczas kolejnych planowanych imprez. Ich celem jest uratowanie unikatowego zabytku przed grożącym mu uwłaszczeniem i niepewnym losem i zachowanie dla celów związanych z kulturą, sztuką, historią i tradycją. Protest można poprzeć wysyłając e-mail ze strony www.zuk.neostrada.pl.
Artyści nie zawiedli, pokryli swoimi fotografiami, obrazami, grafikami, wlepkami, a nawet T-shirtami z portretem norblinowskich maszyn prawie całą powierzchnię pokaźnej hali Starej Odlewni. Przy drzwiach czekała na wchodzących tajemnicza postać wyglądająca jakby miała kłopoty z utrzymaniem równowagi (a wszak wina na tej własnym sumptem artystów zorganizowanej imprezie było niewiele). Po chwili widz orientował się, że to jedna z kukieł uszytych przez Michała Kłosińskiego (a włąściwie - jak głosi wieść gminna - przez Mamę artysty) broni zawzięcie nostalgicznego zabytku przez najazdem pseudoinwestorów. Dalej srożyły się groźne autoportrety Szymona Cygielskiego, a rozrzucone przez słowackiego artystę Mirosława Csölle pomarańcze napawały optymizmem i przypominały o nadchodzących świętach. Wiele prac powstało na terenie Norblina, wydobywając z tej tajemniczej przestrzeni nowe treści i klimaty. Stanisław Kroszczyński zaludnił wnętrza hal przebiegłymi wszędobylskimi potworami, a litografie młodej graficzki Marty Wiśniewskiej idealnie wkomponowane w przestrzeń Odlewni, wyglądały jak przedłużenie przemysłowych konstrukcji. Michał Silski, nie wiadomo, kto bardziej - artysta, muzyk, projektant systemów informatycznych - zaintrygował zebranych napełniając ciepłym powietrzem balon z folii, który niczym gigantyczna bańka mydlana zaczął unosić się nad ziemią. Działanie było tym przyjemniejsze, że w nie ogrzewanej hali panowała temperatura jak z koła podbiegunowego.
Dużo cieplejsza atmosfera była za to w Teatrze Scena Prezentacje, gdzie w rytm muzyki granej przez Tadeusza Sudnika i innych "Artystów Dźwięków Niemożliwych" obejrzeć można było szereg prezentacji, dokumentacji i filmów. Wystąpił też, słynny ze swojej niezależności, Zbigniew Warpechowski, tym razem jednak nie jako performer (w której to roli znany jest najlepiej), ale jako autor książek - rozważań o kondycji człowieka i społeczeństwa w kontekście sztuki.
W trakcie wieczoru złożono też swoisty hołd minionemu wiekowi pary i elektryczności - zwłaszcza ta ostatnia dawała o sobie znać od samego rana, początkowo wyłączając jedną fazę w drukarni i stawiając pod znakiem zapytania pojawienie się na czas katalogów (dotarły na pięć minut przed rozpoczęciem imprezy), a następnie w wyniku serii zwarć pozbawiając realizatorów coraz to nowych urządzeń, a organizatora Józef Żuka Piwkowskiego - kawałka palca. Pod koniec wierna publiczność oglądała nieme filmy z jedynego pozostałego przy życiu vhs-a, przy akompaniamencie organków i gitary elektrycznej grającej akustycznie.
Brak zasilania nie pozbawił jednak organizatorów i uczestników energii. Wystawa, dzięki uprzejmości dyrektora Muzeum Techniki Jerzego Jasiuka, potrwa do 21 grudnia. Można ją oglądać w godzinach 9-16, a podczas następnych spotkań, o których będziemy informować na bieżąco, będzie można posłuchać między innymi śpiewających laserów Michała Silskiego i copyleft music Jacka Grabowskiego.
Jednym z gwoździ wieczoru był kilkuminutowy fragment filmu "Kiss" Andy Warhola z 1963 roku, którego akcja polega na tym, że pary, wyglądające niczym Jan Kiepura z Polą Negri całują się nieprawdopodobnie obleśnie przed kamerą. Zainicjowana w teatrze realizacja remake'u tego awangardowego dzieła pod nazwą "Kiss Norblin" będzie kontynuowana w plenerach fabrycznych przy bardziej sprzyjającej aurze. Realizatorzy zamierzają nakręcić najdłuższy pocałunek na świecie, mając nadzieję, że nie będzie on pożegnalny.
Artyści nie zawiedli, pokryli swoimi fotografiami, obrazami, grafikami, wlepkami, a nawet T-shirtami z portretem norblinowskich maszyn prawie całą powierzchnię pokaźnej hali Starej Odlewni. Przy drzwiach czekała na wchodzących tajemnicza postać wyglądająca jakby miała kłopoty z utrzymaniem równowagi (a wszak wina na tej własnym sumptem artystów zorganizowanej imprezie było niewiele). Po chwili widz orientował się, że to jedna z kukieł uszytych przez Michała Kłosińskiego (a włąściwie - jak głosi wieść gminna - przez Mamę artysty) broni zawzięcie nostalgicznego zabytku przez najazdem pseudoinwestorów. Dalej srożyły się groźne autoportrety Szymona Cygielskiego, a rozrzucone przez słowackiego artystę Mirosława Csölle pomarańcze napawały optymizmem i przypominały o nadchodzących świętach. Wiele prac powstało na terenie Norblina, wydobywając z tej tajemniczej przestrzeni nowe treści i klimaty. Stanisław Kroszczyński zaludnił wnętrza hal przebiegłymi wszędobylskimi potworami, a litografie młodej graficzki Marty Wiśniewskiej idealnie wkomponowane w przestrzeń Odlewni, wyglądały jak przedłużenie przemysłowych konstrukcji. Michał Silski, nie wiadomo, kto bardziej - artysta, muzyk, projektant systemów informatycznych - zaintrygował zebranych napełniając ciepłym powietrzem balon z folii, który niczym gigantyczna bańka mydlana zaczął unosić się nad ziemią. Działanie było tym przyjemniejsze, że w nie ogrzewanej hali panowała temperatura jak z koła podbiegunowego.
Dużo cieplejsza atmosfera była za to w Teatrze Scena Prezentacje, gdzie w rytm muzyki granej przez Tadeusza Sudnika i innych "Artystów Dźwięków Niemożliwych" obejrzeć można było szereg prezentacji, dokumentacji i filmów. Wystąpił też, słynny ze swojej niezależności, Zbigniew Warpechowski, tym razem jednak nie jako performer (w której to roli znany jest najlepiej), ale jako autor książek - rozważań o kondycji człowieka i społeczeństwa w kontekście sztuki.
W trakcie wieczoru złożono też swoisty hołd minionemu wiekowi pary i elektryczności - zwłaszcza ta ostatnia dawała o sobie znać od samego rana, początkowo wyłączając jedną fazę w drukarni i stawiając pod znakiem zapytania pojawienie się na czas katalogów (dotarły na pięć minut przed rozpoczęciem imprezy), a następnie w wyniku serii zwarć pozbawiając realizatorów coraz to nowych urządzeń, a organizatora Józef Żuka Piwkowskiego - kawałka palca. Pod koniec wierna publiczność oglądała nieme filmy z jedynego pozostałego przy życiu vhs-a, przy akompaniamencie organków i gitary elektrycznej grającej akustycznie.
Brak zasilania nie pozbawił jednak organizatorów i uczestników energii. Wystawa, dzięki uprzejmości dyrektora Muzeum Techniki Jerzego Jasiuka, potrwa do 21 grudnia. Można ją oglądać w godzinach 9-16, a podczas następnych spotkań, o których będziemy informować na bieżąco, będzie można posłuchać między innymi śpiewających laserów Michała Silskiego i copyleft music Jacka Grabowskiego.
Jednym z gwoździ wieczoru był kilkuminutowy fragment filmu "Kiss" Andy Warhola z 1963 roku, którego akcja polega na tym, że pary, wyglądające niczym Jan Kiepura z Polą Negri całują się nieprawdopodobnie obleśnie przed kamerą. Zainicjowana w teatrze realizacja remake'u tego awangardowego dzieła pod nazwą "Kiss Norblin" będzie kontynuowana w plenerach fabrycznych przy bardziej sprzyjającej aurze. Realizatorzy zamierzają nakręcić najdłuższy pocałunek na świecie, mając nadzieję, że nie będzie on pożegnalny.
Ten tekst został nadesłany do portalu. Redakcja ngo.pl nie jest jego autorem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.