Wiele historii dotyczących trzeciego sektora chwyta za serce skupiając uwagę na losach tych, których często trudno nam dostrzec lub których nie chcemy zauważyć. W 1995 roku na terenie Wołowa powstało Koło Dolnośląskiego Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom z Porażeniem Mózgowym zajmujące się wspomaganiem i rehabilitacją osób niepełnosprawnych.
Jedną z osób, która miała wizję utworzenia miejsca, gdzie niepełnosprawne dzieci rozwijałyby się i spełniały swoje marzenia była pani Elżbieta Bereza. Jest ona mamą Tomka – mężczyzny chorego na porażenie mózgowe, obarczonego głębokim upośledzeniem pod względem fizycznym oraz umysłowym. Jak sama stwierdza, podczas jednego z nieprzyjemnych turnusów rehabilitacyjnych podjęła decyzję o tym, iż w miejscu zamieszkania powinien działać podmiot zajmując się pomocą osobom niesamodzielnym.
– Do 1995 roku na terenie Wołowa nie było miejsca, gdzie prowadzono codzienną, systematyczną rehabilitację. Można było wyjechać na turnus rehabilitacyjny, lecz człowiek wracał po nich bardzo zmęczony i mało usatysfakcjonowany. Postanowiliśmy wtedy zrobić coś dla osób niepełnosprawnych w Wołowie – stwierdza Elżbieta Bereza.
Początkowo władze gminne użyczyły wołowskiemu Kołu pomieszczenia znajdujące się w przedszkolu „Słoneczko”. Tak też rozpoczął się długi epizod w życiu wielu rodzin skupionych wokół poprawy losu dzieci niepełnosprawnych. Uzyskując specjalistyczny sprzęt rehabilitacyjny i pomoce pedagogiczne prowadzono codzienne zajęcia z dziećmi. W 2002 roku powołano Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych w Wołowie, które trzy lata później uzyskało status organizacji pożytku publicznego.
Prowadząc swoją działalność Stowarzyszenie miało chwile radości oraz smutku. Najbardziej dotkliwe było odejście niepełnosprawnych dzieci z przedszkola „Słoneczko” w skutek wizji ”nowoczesnego przedszkola”, marginalizującego problem chorych. Niemniej Starostwo Powiatowe wyciągnęło pomocną dłoń do rodziców działających w organizacji pozarządowej.
Przez dziewięć lat Stowarzyszeniu udało się zrobić wiele. W wynajętym przez Starostwo budynku odnalazły swoje miejsce niepełnosprawne dzieci oraz dorośli. Dziś Stowarzyszenie prowadzi Powiatowy Ośrodek Wsparcia Dziennego „Nasz Dom” oraz Ośrodek Rehabilitacyjno-Wychowawczy. „Nasz Dom” uczy domowników samodzielności poprzez zajęcia logopedyczne, pedagogiczne, fizjoterapeutyczne, psychologiczne, kulinarne. Prowadzona jest arteterapia, zajęcia społeczne, muzykoterapia – rytmika, prace ogrodowe, biblioterapia, a także zajęcia komputerowe. Z kolei Ośrodek Rehabilitacyjno-Wychowawczy prowadzi między innymi grupę rewalidacyjno-wychowawczą, w której dzieci i młodzież niepełnosprawna intelektualnie w stopniu głębokim obciążona sprzężonymi niepełnosprawnościami wypełnia obowiązek szkolny. – Zajęcia i opieka jest tak dobra, że zainteresowanie rodziców jest bardzo duże. Niestety, wciąż cierpimy na brak odpowiedniego budynku – mówi pani Elżbieta Bereza.
Stowarzyszenie ma wiele pomysłów na przyszłość. Obok marzeń są również problemy – jak brak miejsca dla innych zainteresowanych uczęszczaniem do placówek prowadzonych przez Stowarzyszenie. Przede wszystkim władze organizacji pozarządowej chcą rozwinięcia tego, co już udało się stworzyć. Dla domowników i dzieci niepełnosprawnych ważna jest systematyczna rehabilitacja i edukacja, czyli praca z logopedą, pedagogiem, rehabilitantem. – Pragniemy utworzyć ośrodek, w którym znajdą pomoc dzieci małe zagrożone niepełnosprawnością i ich rodzice, którym nagle „wali się świat“ – dodaje członek stowarzyszenia.
Innym marzeniem jest utworzenie całodobowego Domu dla osób niepełnosprawnych, który stałby się ich życiową przystanią. Pozwoliłoby to na uniknięcie sytuacji przenoszenia osób, które zaaklimatyzowały się w określonym miejscu do innych placówek na drugim końcu Polski. Utworzenie takiego ośrodka jest przedsięwzięciem długoterminowym. Budowa takiego domu to olbrzymi koszt, dlatego niezbędne jest sukcesywne realizowanie kolejnych etapów pozyskiwania środków, jak np. promowanie inicjatywy przekazywania 1% podatku. Całodobowa placówka będzie miejscem życia 30 osób. Taka liczba domowników zapewni domową, rodzinną atmosferę, nie będzie w niej anonimowości i da możliwość wypełniania wszystkich funkcji socjalnych oraz opiekuńczych. – Na razie rozglądamy się za działką budowlaną przeznaczoną dla tego typu inicjatywy. Najlepiej gdyby była to duża powierzchnia, gdyż chcielibyśmy prowadzić szeroki zakres działań terapeutycznych, edukacyjnych, wychowawczych i opiekuńczych – mówi o pomyśle Elżbieta Bereza. Swoje serca dla Stowarzyszenia otworzyło już wiele osób. Wymienić warto kilka znanych postaci, jak aktor Cezary Żak, śpiewaczka operowa Jolanta Żmurko czy polski sumita Jacek Jaracz. Przede wszystkim jednak los Stowarzyszenia zależy od każdego z nas!
Ludzie niepełnosprawni żyjący w Polsce mają dużo problemów. Jednym z nich jest dorastanie. Kończąc edukację i rehabilitację są pozostawieni samym sobie, gdyż państwo nie jest w stanie zapewnić im należytej opieki. Zdarza się, że nie są oni uprawnieni do świadczeń społecznych, jak renta. Sytuacje takie powodują, że chorzy zamykają się we własnym domu i trwale pozostają na utrzymaniu rodziców, co jest jednym z czynników ich marginalizacji. Problem wykluczenia osób niepełnosprawnych i ich rodzin uwydatnia się w Polsce coraz bardziej. – Problem ten dotyczy edukacji, pracy i codziennego życia – mówi pani Bereza
Jak mądrze stwierdza Elżbieta Bereza chore, niepełnosprawne dziecko nie jest karą, a egzaminem z odpowiedzialności i poświęcenia. To bodziec do zaangażowania się w zrobienie czegoś na rzecz innych. Najtrudniej jest w sytuacji, gdy rodzice się załamują i myślą, że nie ma wyjścia z położenia w jakim się znaleźli. Trzeba im jednak uzmysłowić, że istnieje szansa dla rodzin, w których jest osoba niepełnosprawna. Szansą są prowadzone rehabilitacje oraz nieustanne rozwijanie się. – Moje dziecko (obecnie 22-letni mężczyzna) wymaga całodobowej opieki. Musi być nakarmiony, umyty, przebrany, przewinięty, nie mówi. Oczywiście, że jesteśmy zmęczeni. Oczywiście, że martwimy się o przyszłość, ale znieczuleniem na wszystko jest chwila, w której Tomek się uśmiecha – wspomina Elżbieta Bereza.
Źródło: inf. nadesłana