Do wszechobecności kryzysu zdążyliśmy przywyknąć. W kryzysie są państwa i gospodarki, przedsiębiorstwa i ich interesariusze, relacje międzyludzkie i wartości, wreszcie my sami. Ekonomia społeczna jest odpowiedzią na kryzys – „pokazuje, że ważny jest nie tylko wynik finansowy, ale kwestia dobrostanu społecznego”, przekonuje nas minister Władysław Kosiniak-Kamysz. Dla Ekonomiaspoleczna.pl pisze Paulina Ograbisz.
Kryzys jest zawsze stanem niepożądanym przez przedsiębiorstwo. Bywa, że następuje nieoczekiwanie i niesie negatywne zmiany, niekiedy tę najbardziej niepożądaną, jaką jest upadek przedsiębiorstwa.
Kryzysowe przedsiębiorstwo społeczne
Źródłem kryzysu w przedsiębiorstwach społecznych są sytuacje, które wszyscy znamy z praktyki: konflikty w zespole, niewystarczająca liczba zleceń, niska jakość usług, agresywna konkurencja, utrata płynności finansowej czy nieprzyjazna legislacja. Wachlarz potencjalnych zagrożeń jest szeroki, natomiast profilaktyka działań, mających zapobiegać kryzysom, jest w moim odczuciu dalece niewystarczająca. Jak życie nie raz pokazało, zamiast zawczasu gasić tlące się iskry, najczęściej walczymy z pożarami.
Z perspektywy dnia dzisiejszego mogę powiedzieć, że w spółdzielni PANATO doświadczyliśmy wielu trudnych momentów, a niektóre z nich były krytyczne. Jest jednak różnica między przejściowymi trudnościami, a kryzysem. Jak go przezwyciężaliśmy? Przede wszystkim szukaliśmy odpowiedzi na pytanie: zaniedbanie jakiego obszaru doprowadziło nas do sytuacji, w której systematycznie pogarszają się wyniki ekonomiczno-finansowe, stawiają na szali istnienie spółdzielni?
Jeśli macie więc poczucie, że w przedsiębiorstwie coś zaczyna się psuć, warto zadać sobie kilka kontrolnych pytań: czy regularnie monitorujemy wyniki finansowe? Czy potrafimy krytycznym okiem ocenić nasze produkty? Czy zdarzyła się reklamacja albo zawalenie terminu? Czy znajdujemy czas na wspólną rozmowę i podsumowanie tygodnia/ miesiąca/ kwartału/ roku? Jeśli co najmniej na jedno z pytań odpowiedź brzmi „nie”, oznacza to, że czas wprowadzić zmiany.
Braki do nadrobienia
Nie lubimy zmian. Zmiana oznacza dodatkową pracę do wykonania, niepewność rezultatu i zakwestionowanie dotychczasowego porządku, w którym nauczyliśmy się funkcjonować. Nawet jeśli zgodzimy się, że zmiana jest konieczna, to właściwie nie wiemy od czego zacząć i kto ma się tym zająć. Na domiar złego, zmiana może wyjść nam na gorsze, i co wtedy?
Kwestią, na którą warto zwrócić uwagę są wiedza i kompetencje zarządcze liderów przedsiębiorstw społecznych i, co z tym związane, mądrość całego zespołu, który wspiera lidera w jego rozwoju. Okazuje się bowiem, że celne zdiagnozowanie problemów oraz opracowanie kompleksowego planu naprawczego jest niezwykle trudnym i wymagającym zadaniem. Mimo najlepszych chęci, możemy po prostu nie potrafić wybrnąć z impasu. Dlatego jedną z najsensowniejszych rzeczy, jakie możemy zrobić już dziś, to dokształcanie liderów (i wszystkich osób w kolektywie, które wykazują chęć nauki) w kluczowych obszarach zarządzania przedsiębiorstwem, m.in zarządzania zasobami ludzkimi, finansowymi, produkcją.
Kto odpowiada za kryzys?
Gdyby spytać eksperta od zarządzania kryzysem, najpewniej wskazałby kadrę zarządzającą. W klasycznym biznesie to właśnie zarząd decyduje i odpowiada za konsekwencje swoich decyzji. W przedsiębiorstwach społecznych natomiast sprawy wyglądają mętnie. Wprawdzie mamy zarząd, ale nie jest on decyzyjny – kluczowe decyzje i kierunki rozwoju podejmuje Walne Zgromadzenie wszystkich członków spółdzielni.
Kto zatem odpowiada za kryzys, gdy już nadejdzie? Walne zgromadzenie czy zarząd, a może lider, który chętnie weźmie wszystko na swoje barki? Drodzy spółdzielcy, czas na chwilę namysłu i refleksję – jak wygląda rozwiązywanie problemów w naszych przedsiębiorstwach społecznych? Czy jesteśmy równoprawnymi wspólnikami i każdy z członków partycypuje zarówno w zyskach/sukcesach, jak i w stratach/ kryzysach? Czy wspólnie szukamy rozwiązań i wspólnie bierzemy ciężar wprowadzenia zmian?
Żyjemy w czasach chronicznego kryzysu i w pewnym sensie nauczyliśmy się sobie z nim radzić – funkcjonując obok niego lub wypierając jego obecność. Zamiast go rozwiązywać, wolimy zaciskać bardziej pasa, godzić się z przeciwnościami losu i, wreszcie, przyznać, że nam nie wyszło. Kryzys staje się lekki, bo przestaje już nam przeszkadzać, ale jednocześnie jest nieznośny, bo stale nas podtruwa. Sęk jednak w tym, że możemy to zmienić.
Paulina Ograbisz dla portalu Ekonomiaspoleczna.pl
Źródło: Portal Ekonomiaspoleczna.pl