Po raz kolejny w ciągu kilku miesięcy świat usłyszał o Nigerii i nie są to bynajmniej wiadomości dobre. W wyniku bratobójczych walk religijnych zginęły już setki osób. A wszystko to przez konkurs Miss World.
Po raz kolejny w ciągu kilku miesięcy świat usłyszał o Nigerii i są to bynajmniej wiadomości dobre. Ponownie dotyczą one łamania praw kobiet, a szerzej – człowieka. Po głośnych sprawach Safiyah i Aminy Lawal skazanych na mocy prawa szarijatu na śmierć ‘za cudzołóstwo’, niektórzy twierdzili, że Nigeryjczycy opamiętają się i zaprzestaną stosowania surowego religijnego prawa. I nie chodzi tu wcale o to, że nagle mieliby zmienić swoje normy religijno – moralne, nikt rozsądny tego nie wymagał. Nadzieja tkwiła w tym, że wstrzymując stosowanie szarijatu zapewnią sobie ‘święty spokój’ i nie dadzą światu, przynajmniej temu mniej zaangażowanemu w walkę o prawa człowieka, więcej powodów do ‘narzekań’. Tak się jednak nie stało i niepoprawni optymiści doznali w ostatnich dniach kolejnego zawodu.
Wszystko dotyczy zaś z pozoru niewinnego wydarzenia, do którego kultura Zachodu już przywykła, a Afryki widać niekoniecznie – wyborów Miss World. Jakkolwiek konkurs stale był i jest krytykowany, nawet w Europie, jako targowisko próżności i blichtru (radykalni przeciwnicy mówią nawet o ‘spektaklu uwłaczającym kobiecej godności’), nie wywoływał nigdy tak negatywnych emocji i seansów nienawiści, jakie miały miejsce w Nigerii. Wreszcie, nigdy nie doprowadził do olbrzymiej ludzkiej tragedii i bratobójczych walk.
Organizacją wyborów najpiękniejszej mieszkanki globu od początku spotykała się ze sprzeciwem strony muzułmańskiej. Uważano konkurs za przejaw grzechu pychy, a nawet cudzołóstwa. Oliwy do ognia dodał artykuł w gazecie „This Day”, w którym dziennikarka muzułmańska Isoma Daniell, działając w dobrej wierze, starała się przekonać współwyznawców do idei konkursu Miss World. Nie udało się jej, a osiągnęła skutki diametralnie różne od zamierzonych. W wyniku rozpętanych starć zginęły dziesiątki ludzi. Skąd jednak ta wzajemna agresja wśród Nigeryjczyjków?
Społeczeństwo nigeryjskie, od lat podzielone na część chrześcijańską i muzułmańską, nie tworzy jednolitego narodu w sensie europejskim. Ten fakt przekłada się na strukturę państwa podzielonego na 36 stanów, z których blisko połowa jest określana jako ‘muzułmańska’, a w dwunastu z nich w ciągu ostatnich dwóch lat wprowadzono prawo koraniczne, jako obowiązujące. Brak silnej tożsamości narodowej wśród Nigeryjczyków potęguje konieczność zjednoczenia się wokół innych wartości, a tą jest na pewno religia. Skąd jednak taka nienawiść wyznawców islamu do chrześcijan, na których okrutne riposty długo nie trzeba czekać? Otóż rząd federalny zdominowany jest przez katolików i anglikanów, których nakazy północne, islamskie, stany odbierają i wykonują niechętnie.
Toteż nie może dziwić, iż decyzje podejmowane w Abudży, stolicy Nigerii, są częstokroć ignorowane przez rządy federalne. Jest to tym łatwiejsze, że rząd nie dysponuje zbyt lojalnym i zorganizowanym aparatem przymusu. Znane są za to przypadki, dobrze naświetlone przez Amnesty International, istnienia paramilitarnych bojówek odpowiedzialnych przed rządami stanowymi, które egzekwują z całą surowością miejscowe ‘prawo’, nie licząc się przy tym z prawami człowieka.
Nieskuteczne są zatem oświadczenia prezydenta Nigerii, który stwierdził, iż akt fatwy nałożony na dziennikarkę Isomę Daniell (wg Agencji Reutera obecnie ukrywa się ona w Stanach Zjednoczonych) jest nielegalny. Co więcej, rząd nie wyciągnął wobec gubernatora stanu Zamfara żadnych konsekwencji. Prawdopodobny powód? Obecny prezydent Obasanjo liczy na reelekcję w zbliżających się wyborach i zależy mu na poparciu umiarkowanie nastawionych muzułmanów, a ponadto groziłoby to dalszą eskalacją konfliktu.
Wzajemny terror islamsko–chrześcijański, który pochłonął w ostatnich dniach ponad 200 ofiar nie wydaje się mieć ku końcowi. ‘Mówimy, że Święty Koran jasno stanowi, że każdy, kto znieważa proroka islamu Mahometa, powinien zostać zabity’ powiedział komisarz ds. informacji stanu Zamfara, Umar Dangalamida Magaji Katolicki arcybiskup John Orumfeni Onaiegenam powiedział, że chrześcijanie ‘są już zmęczeni nadstawianiem drugiego policzka’. Miejscowi zwolennicy pojednania wolą się nie narażać swoim współwyznawcom.
Jedno jest pewne, w Nigerii walki religijne zbierają żniwo bezsensownej śmierci, a w tej sytuacji o monitorowanie przestrzegania praw człowieka trudno. Nic nie da raczej także presja wywierana przez oburzony świat. Czy zniesienie szarijatu w islamskich prowincjach coś zmieni? Wątpliwe by takowe posunięcie nastąpiło, ale jeśli, to równie wątpliwe jest, aby cokolwiek zmieniło. Czy wystarczającym ‘ubezpieczeniem’ przed łamaniem praw człowieka jest prezydenckie prawo łaski? Prezydent może się zmienić i, w przeciwieństwie do obecnego, może nie mieć nic przeciwko wykonywaniu kar. Uprzedzenia i nienawiść w Nigerii wydają się zbyt wielkie po obu stronach. W takiej sytuacji nie ma szans na dialog, a cierpią na tym ludzie, którzy po prostu chcą żyć.