Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Niejedna organizacja ucieszyłaby się na wiadomość, że znienacka przyznano jej grant w wysokości 550 tys. dolarów na działalność charytatywną. Zanim jednak sięgniemy po takie „prezenty”, warto się zastanowić, aby uniknąć niepotrzebnych nieprzyjemności.
Artur Jóźwik, z warszawskiej Fundacji Karta odebrał w październiku
e-mail, z którego dowiedział się, że jego organizacja została
wytypowana do otrzymania dotacji w wysokości 550 tys. dolarów od
Fundacji Joan B. Krock.
- Trochę mnie to zdziwiło, bo nie słyszałem o tej fundacji wcześniej, a tym bardziej nie ubiegaliśmy o żaden grant od niej – mówi Artur Jóźwik. Postanowił dowiedzieć się czegoś więcej o niespodziewanych darczyńcach: rozpoczął e-mailową korespondencję z przedstawicielem fundacji, a swoją drogą – przeszukiwał sieć internetową w poszukiwaniu informacji o tej organizacji.
Fundacja krzak
Dotarł m.in. do Joan B. Kroc Institute for Peace & Justice. Z korespondencji z jednym z dyrektorów Instytutu dowiedział się, że Fundacja Joan B. Krock jest mistyfikacją – taka organizacja nie istnieje. Osoby podszywające się pod fundację dość dobrze zapoznały się z historią życia Joan B. Krock (zmarłej w 2003 roku amerykańskiej filantropki), dlatego ich mejle brzmią przekonująco. Jednak przy bardziej szczegółowych poszukiwaniach można się dowiedzieć, iż:
Dziwna procedura grantodawcza...
Z korespondencji Fundacji Karta z osobami podającymi się za przedstawicieli Fundacji Joan B. Krock wynikało natomiast, że aby otrzymać dotację muszą przesłać do tej „fundacji” (za pośrednictwem e-maila lub faxu) jakiekolwiek poświadczenia tożsamości członków zarządu fundacji (kopie dowodu osobistego, paszportu lub prawa jazdy), a także aktualny adres, numer telefonu i faksu. Po spełnieniu wymogów takiej dziwnej procedury grantowej i sprawdzeniu tych informacji przez „grantodawcę” – pieniądze miały wpłynąć na konto polskiej fundacji. Fundacja Karta oczywiście nie przesłała tych informacji.
Warto przy tym wspomnieć, że często w takich przypadkach na pierwszych wymaganiach się nie kończy. Może się zdarzyć na przykład, że organizacja „obdarzona” grantem, zanim dostanie pieniądze, jest proszona o wpłacenie pewnej niewielkiej (w porównaniu np. z 550 tys. dolarów) kwoty na pokrycie kosztów administracyjnych. Po ich wpłaceniu, kontakt z „grantodawcą” się urywa.
Lepiej sprawdzać
Przypadek Fundacji Karta i jej „grantu” od Fundacji Joan B. Krock nie jest jedyny. Również na skrzynki pocztowe innych organizacji wpływają różne dziwne, niespodziewane e-maile informujące o przyznaniu dotacji lub wygraniu jakiejś nagrody. Zanim zdecydujemy się na sięgnięcie po takie pieniądze, warto się zastanowić i sprawdzić, czy ten grantodawca jest wiarygodny. Można przeszukać sieć internetową (np. poprzez Google) – wpisać w wyszukiwarkę nazwę organizacji, adres, numer telefonu. Gdy znajdziemy taką organizację – należy się z nią skontaktować bezpośrednio poprzez ich stronę internetową i potwierdzić oryginalność oferty, którą otrzymaliśmy.
Wymaga to nieco czasu, a także, nierzadko, znajomości języków obcych – warto jednak to zrobić, aby nie stracić pieniędzy lub narazić się na inne nieprzyjemności (np. nielegalne wykorzystywanie danych osobowych).
- Trochę mnie to zdziwiło, bo nie słyszałem o tej fundacji wcześniej, a tym bardziej nie ubiegaliśmy o żaden grant od niej – mówi Artur Jóźwik. Postanowił dowiedzieć się czegoś więcej o niespodziewanych darczyńcach: rozpoczął e-mailową korespondencję z przedstawicielem fundacji, a swoją drogą – przeszukiwał sieć internetową w poszukiwaniu informacji o tej organizacji.
Fundacja krzak
Dotarł m.in. do Joan B. Kroc Institute for Peace & Justice. Z korespondencji z jednym z dyrektorów Instytutu dowiedział się, że Fundacja Joan B. Krock jest mistyfikacją – taka organizacja nie istnieje. Osoby podszywające się pod fundację dość dobrze zapoznały się z historią życia Joan B. Krock (zmarłej w 2003 roku amerykańskiej filantropki), dlatego ich mejle brzmią przekonująco. Jednak przy bardziej szczegółowych poszukiwaniach można się dowiedzieć, iż:
- pod adresem podawanym w e-mailu o przyznaniu grantu znajduje się…. supermarket w San Francisco (Mollie Stone's);
- numer telefonu w Wielkiej Brytanii, który zaczyna się od cyfr +44 (0) 700 jest używany tylko przez osoby prywatne, a nie przez organizacje i służy do ukrycia prawdziwego numeru telefonu, pod który się dzwoni;
- w e-mailu nie podano żadnej strony internetowej; w sieci można znaleźć jedynie odesłania do Joan B. Kroc Institute for Peace and Justice na Uniwersytecie w San Diego, który jednak nie prowadzi żadnych programów grantowych,
- odbiorca e-maila był proszony o kontakt pod adresem gmail, a wiadomość, którą otrzymał pochodziła z adresu hotmail - zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie duże organizacje rzadko używają tego typu adresów.
Dziwna procedura grantodawcza...
Z korespondencji Fundacji Karta z osobami podającymi się za przedstawicieli Fundacji Joan B. Krock wynikało natomiast, że aby otrzymać dotację muszą przesłać do tej „fundacji” (za pośrednictwem e-maila lub faxu) jakiekolwiek poświadczenia tożsamości członków zarządu fundacji (kopie dowodu osobistego, paszportu lub prawa jazdy), a także aktualny adres, numer telefonu i faksu. Po spełnieniu wymogów takiej dziwnej procedury grantowej i sprawdzeniu tych informacji przez „grantodawcę” – pieniądze miały wpłynąć na konto polskiej fundacji. Fundacja Karta oczywiście nie przesłała tych informacji.
Warto przy tym wspomnieć, że często w takich przypadkach na pierwszych wymaganiach się nie kończy. Może się zdarzyć na przykład, że organizacja „obdarzona” grantem, zanim dostanie pieniądze, jest proszona o wpłacenie pewnej niewielkiej (w porównaniu np. z 550 tys. dolarów) kwoty na pokrycie kosztów administracyjnych. Po ich wpłaceniu, kontakt z „grantodawcą” się urywa.
Lepiej sprawdzać
Przypadek Fundacji Karta i jej „grantu” od Fundacji Joan B. Krock nie jest jedyny. Również na skrzynki pocztowe innych organizacji wpływają różne dziwne, niespodziewane e-maile informujące o przyznaniu dotacji lub wygraniu jakiejś nagrody. Zanim zdecydujemy się na sięgnięcie po takie pieniądze, warto się zastanowić i sprawdzić, czy ten grantodawca jest wiarygodny. Można przeszukać sieć internetową (np. poprzez Google) – wpisać w wyszukiwarkę nazwę organizacji, adres, numer telefonu. Gdy znajdziemy taką organizację – należy się z nią skontaktować bezpośrednio poprzez ich stronę internetową i potwierdzić oryginalność oferty, którą otrzymaliśmy.
Wymaga to nieco czasu, a także, nierzadko, znajomości języków obcych – warto jednak to zrobić, aby nie stracić pieniędzy lub narazić się na inne nieprzyjemności (np. nielegalne wykorzystywanie danych osobowych).
Źródło: inf. własna
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.