- W nawale codziennych zajęć umknął naszej uwadze krótki, lecz niezwykle naszym zdaniem ważny i pożyteczny, artykuł w numerze 7-8 Gazety NGO, pt. "Rekomendacje: Co robić, żebyśmy byli bardzo obywatelscy?". Brawo, za tak dużo pożyteczniej treści w tak skąpej formie! – piszą w liście do redakcji państwo Barbara i Adam Podgórscy.
Naszą uwagę przyciągnęły dwie kwestie. Pierwsza
to informacja: „Wolontariat jest w Polsce z roku na rok coraz
bardziej powszechniejszy. W bezinteresowną pomoc na rzecz innych
zaangażowało się w ubiegłym roku prawie 8 milionów obywateli. To
jednak nadal niski wskaźnik”. Nie wiemy, jaki wskaźnik zadowoliłby
autora publikacji. Przecież 8 milionów Polaków to rzesza ogromna:
prawie 21% ogółu populacji naszego kraju, i 25% ludności w wieku
ponad 15 lat. Czy lepiej byłoby gdyby wolontariuszy było 10
milionów, 15 milionów? Uważamy, że nie!
Nie w liczbie wolontariuszy leży siła
wolontariatu! Podobnie jak nie w liczbie członków tkwi siła
jakiejkolwiek organizacji pozarządowej. Rzeczywista moc i znaczenie
zawiera się społecznej aktywności i realnej pracy na rzecz
organizacji, społeczności lokalnej i wreszcie ogółu społeczeństwa.
Naszym zdaniem, liczba 8 milionów wolontariuszy to liczba aż za
duża. Należałoby zadać pytanie, ilu z nich rzeczywiście się
udziela, ilu świadczy usługi wolontarystyczne codzienne, raz w
tygodniu, raz w miesiącu, okazjonalne. Podejrzewamy, że naprawdę
niewielu!
W naszym Rudzkim Stowarzyszeniu Pomocy Ofiarom
Przestępstw nigdy nie liczyliśmy na masowość. Nie zależało nam na
pozyskiwaniu ludzi tylko dla poprawy wskaźnika „uczłonkowienia” dla
statystyki, dla formalnej przynależności, aczkolwiek w każdej
organizacji „statyści” też spełniają swoją ważną rolę. Nic bowiem
tak nie deprymuje ludzi, którzy zgłaszają akces przynależności lub
wykonywania prac wolontarystycznych dla jakiejś organizacji, niż
brak dla nich konkretnego zajęcia. Obecnie mamy 16 członków i 5
wolontariuszy, i oni stanowczo radzą sobie z udzielaniem przez 5
dni w tygodniu bezpłatnych, bezinteresownych porad i pomocy prawnej
oraz psychologicznej dla każdego, kto tego potrzebuje, A że
potrzebuje wielu, świadczy liczba około 550 interesantów, którzy
powierzyli nam swe sprawy do listopada 2006.
Dwa lata temu zgłosiło się do nas 9
wolontariuszy. Z żalem stwierdzamy, że niektórzy zrezygnowali, gdyż
nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Nudzili się na dyżurach w punkcie
przyjęć interesantów, gdyż interesantów było nierzadko mniej niż
dyżurujących.
Wracając zatem do początku naszych rozważań.
Wcale nie powinno nam zależeć na powiększaniu armii wolontariuszy,
tylko na tym, aby mądrze i skutecznie wykorzystać ich potencjał:
zapał, wiedzę i umiejętności.
Drugą sprawą ważną podkreślenia, jest wezwanie
z omawianego artykułu, by walczyć z deficytem demokracji i zachęcać
ludzi do angażowania się. Niestety, codzienne doświadczenia każą
nam sceptycznie reagować na wezwania do tworzenia tzw.
społeczeństwa obywatelskiego. Piszemy „tak zwanego”, bowiem w
ustach polityków to jak na razie puste frazesy. W kontaktach władze
(nawet samorządowe), a organizacje, decydujący głos ma biurokracja.
Także regulacje prawne nie sprzyjają organizacjom. Weźmy sprawę
ubiegania się o status pożytku publicznego. Procedury trwają
miesiącami, opieszałość sądów powoduje, że miesiącami w konkretnej
sprawie nic się nie dzieje, chociaż przecież wydanie decyzji wymaga
tylko przejrzenia akt, nie wymaga udziału strony, przesłuchań, itp.
Dotychczas nie wierzyliśmy, teraz zaczynamy wierzyć pogłoskom, że
sądy obowiązuje w tym względzie jakaś odgórna, poufna dyrektywa,
aby utrudniać organizacjom uzyskiwanie statusu PP. Bo im więcej
odpisów podatkowych dla organizacji, tym mniej pieniędzy – także
tych na zmarnowanie – dla państwa i jego urzędników.
Barbara i Adam Podgórscy
Rudzkie Stowarzyszenie Pomocy Ofiarom Przestępstw
Rudzkie Towarzystwo Przyjaciół Drzew