KĄDZIELA: Problemy z innowacją pojawiają się, kiedy przychodzi nam przekonać decydentów reprezentujących różne sektory, że odtąd, by działać skutecznie muszą wyjść poza szufladki, które ktoś kiedyś wyznaczył tylko dla nich.
Innowacje społeczne to dla mnie bardzo szerokie pojęcie, ale skoncentruję się na tym, jak postrzegamy je w Europejskim Funduszu Społecznym. To nieco zawęża ich rozumienie, w szczególności tematykę, skalę i sposób realizacji.
Nowe, ale nie rewolucja
Tworząc zasady wdrażania projektów, które określamy innowacyjnymi, przyjęliśmy, że muszą one koncentrować się na wypracowaniu nowego rozwiązania, które pozwoli skuteczniej odpowiedzieć na problemy rynku pracy. Przy czym nie zakładamy, że innowacją będzie tutaj wynalazek na miarę koła. Nie oczekujemy wyłącznie rewolucji – innowacją będzie zarówno coś zupełnie nowego, czego nikt wcześniej nie stosował w żadnej dziedzinie, jak i adaptacja czy połączenie rozwiązań funkcjonujących do tej pory w innych sektorach czy zupełnie oddzielnie. Czyli jako innowację definiujemy wszystkie te nowe czy zmodyfikowane narzędzia, które spowodują, że np. osoba bezrobotna otrzyma pomoc lepiej dostosowaną do jej potrzeb, a przez to szybciej znajdzie i dłużej utrzyma zatrudnienie. I na tym przykładzie widać kolejną cechę dotyczącą dużego zawężenia tematyki innowacji.
Innowacją w EFS jest dla nas też to, co wymaga ustrukturyzowanego podejścia. Potrafię sobie wyobrazić innowacje, które mogą zacząć funkcjonować natychmiastowo, a wycofanie się z nich nie będzie się wiązało np. z dużymi kosztami. W takiej formie nie potrzebują one jednak dodatkowego wsparcia z EFS. W ramach funduszu zakładamy, że innowacja wymaga weryfikacji pierwotnego podejścia w praktyce na małej skali, tzw. testu. Pozwala nam on sprawdzić, czy nowa metoda jest skuteczna. Jeśli tak – robimy wszystko, by doprowadzić do stosowania rozwiązania na szeroką skalę. Dzięki temu unikamy większych kosztów, które pojawiłyby się, wdrażając na skalę całej Polski nieskuteczne rozwiązanie.
Kilka czynników sukcesu
Z obserwacji projektów wnioskowałabym, że najistotniejszy jest zaangażowany twórca innowacji, który nie widzi siebie wyłącznie w roli projektodawcy pewnego „czasowego przedsięwzięcia”.
Oprócz zaangażowanego autora, innowacja potrzebuje również otwartego na zmiany środowiska wszystkich tych, którzy mogą podjąć decyzję o jej wykorzystaniu na szerszą skalę.
Nie warto wypracowywać innowacji w próżni. Coś, co powstanie w laboratorium, ale nie uwzględni potrzeb wszystkich tych, którzy będą wykorzystywać w praktyce nowe rozwiązanie, a także tych którzy wskazują priorytety w danych obszarach, ma małe szanse na urzeczywistnienie w realnym świecie.
I ostatni element to założenie, że dobre innowacje powstają na styku różnych dziedzin. Jest to coś z czym – przy dużej sektorowości polityk w Polsce – mamy nadal problemy. Pojawiają się, kiedy przychodzi nam przekonać decydentów reprezentujących różne sektory, że odtąd, by działać skutecznie muszą wyjść poza szufladki, które ktoś kiedyś wyznaczył tylko dla nich.
Obroni się, jeśli rozwiązuje problem
Bardzo trudne pytanie, bo ocena jest zawsze dosyć względna i nie obywa się bez sprzecznych opinii. Po części wiąże się ona z tymi czynnikami sukcesu, o których wspominałam wcześniej. Jeśli widzę, że innowacja dotyka istotnego na dziś i jutro problemu, jeśli wnosi rzeczywiście nową jakość do dotychczasowego podejścia i w końcu jeśli znajduję w jej realizacji narzędzia angażujące środowisko decydentów i przyszłych użytkowników, to mogę założyć, że ma ona szansę na to, że się sama obroni. A przez tę obronę rozumiem, że jeśli okaże się skuteczna, znajdą się zainteresowani jej wykorzystaniem i że nie będzie się to wiązało z przysłowiowym „stawaniem na głowie”, by kogoś do niej przekonać, bo to niestety rzadko kończy się sukcesem.
Psuć można oczywiście na wiele sposobów, ale nic tak nie zniechęca, jak trudny język. Możemy mieć bardzo dobre rozwiązanie, stworzone z zachowaniem wszystkich zasad, ale jeśli nie będziemy w stanie o nim opowiedzieć w sposób jasny i prosty, to nie oczekujmy, że nasz pomysł stanie się nie tylko nasz.
Przodujemy w innowacjach
W tym przypadku na polu EFS byłabym optymistką. Jeśli porównamy się z innymi państwami członkowskimi, to jesteśmy zdecydowanymi liderami tak pod względem liczby, jak i przeznaczonych na te działania środków. Jednak nadal mało, jeśli myślimy o rozwiązaniach, które przebiły się na szerszą skalę. Niemniej nie demonizowałabym tego aspektu – rozwiązania oprócz tych czynników, o których wspominałam wcześniej, potrzebują też właściwego momentu, by zaistnieć. Mamy nowe instrumenty, które powstały w 2006 roku, a które wykorzystujemy dopiero dzisiaj. I dlatego też tak ważny jest zaangażowany twórca innowacji, który bez względu na czas będzie gotowy do tego, by dzielić się doświadczeniem.
Źródło: inf. własna ngo.pl