LEŚNY: Bardzo się cieszę, że toczy się dyskusja na temat działalności gospodarczej dla organizacji pozarządowych. Nasza fundacja właśnie założyła działalność gospodarczą i dylematy, o których napisała Ewa Kolankiewicz, nie są nam obce.
Decyzja o założeniu działalności była dla nas poważnym krokiem i poprzedziła ją długa dyskusja i wykonanie przeróżnych symulacji. Zrobiliśmy to jednak nie dlatego, że mamy świetny biznesplan oraz pomysł. Zdecydowaliśmy się na to, ponieważ nie widzieliśmy innego wyjścia.
Kwestia przetrwania
Koszty stałe związane z prowadzeniem organizacji, których nie da się ująć w działalności odpłatnej, zaczęły nas po prostu pokonywać. Byliśmy strasznie zmęczeni comiesięcznymi zebraniami, na których głowiliśmy się nad tym, czy starczy nam pieniędzy na kolejną ratę ubezpieczenia czy zapłatę za bilans. Odciągało nas to od naszej misji i kazało koncentrować się bardziej na tym, żeby przetrwać, niż na tym, żeby działać. Granty pozyskać jest coraz trudniej – z naszego doświadczenia wynika także, że pieniądze przekazywane przez grantodawcę na ich obsługę są niewspółmierne do kosztów, jaka się z porządną obsługą wiąże. Darowizny również nie są sposobem na przetrwanie, chyba że jakaś organizacja znajdzie prawdziwego mecenasa.
Gdzie są te bogate organizacje, które świetnie sobie radzą, pozyskując tylko granty, uczciwie i legalnie wynagradzają swoich pracowników lub profesjonalnie dbają o wolontariuszy? W naszym środowisku takich organizacji nie ma, podejrzewam, że w wielu miejscach jest to rodzaj mitu. Osobiście nie znam też żadnej organizacji, która „pierze” pieniądze czy przejada unijne granty. Udział w licznych szkoleniach czy współpraca z firmą fundraisingową również nie przyniosła odpowiedzi na pytanie o to, jaki jest skuteczny model utrzymania fundacji, w której nie ma przecież składek, a niekoniecznie działa bogaty fundator lub stały mecenas.
Nie stracić z oczu misji
Magia naszej pracy polega natomiast na tym, że ciągle trzeba się czegoś uczyć, być elastycznym i po kilku „starciach” z rozliczaniem dotacji z administracji publicznej czy zmianą czegoś w Krajowym Rejestrze Sądowym – działalności gospodarczej się nie boję. Żałuję tylko, że na jej rozkręcanie poświęcamy naszą energię oraz czas i musimy tym bardziej pilnować się, aby nie stracić z oczu naszej misji i motywacji, dla której założyliśmy organizację.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)