Powoli to, co wydawało się niemożliwe, spełnia się na naszych oczach. Karpia zaczęto traktować jak inne zwierzęta. Wielkie sieci handlowe nie będą już sprzedawać żywego karpia, a sąd uznał, że sprzedawcy znęcali się nad żywym stworzeniem trzymając go bez wody. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest w porządku. Karpie nadal będą sprzedawane, a producenci będą nam wmawiać, że tylko żywe są świeże. Dlatego Klub Gaja, jak co roku, apeluje do konsumentów, by nie kupowali żywych karpi i reagowali na ich cierpienia. Dziękuje także za wytrwałość wszystkim zaangażowanym w ich obronę!
Jacek Bożek z Klubu Gaja,komentuje: „Trzeba powiedzieć wprost, że batalia o „jeszcze żywego karpia" trwa. Aby zakończyć to barbarzyńskie przyzwyczajenie rodem z komunistycznych niedoborów mogą to uczynić jedynie konsumenci nie kupując żywych ryb. Szacuje się, że w tym roku, polscy hodowcy zaoferują nabywcom ok. 21 tys. ton karpi. To ogromna liczba odczuwających istot. Mam nadzieję, że nie będziemy ich krzywdzić nosząc w woreczkach foliowych i innych pojemnikach, tłumacząc to łatwością zakupu. Bardzo się cieszę, że z roku na rok ludziom coraz bardziej zależy na poprawie dobrostanu karpi. Dziękuję wszystkim tym, którzy przyczynili się do polepszenia ich losu”.
Co roku, przed Świętami Bożego Narodzenia, powraca problem traktowania żywych karpi jak przedmioty. Potwierdza to kolejny przełomowy wyrok z 2 grudnia 2020 r., który zapadł w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów. Transportowanie i trzymanie karpi bez wody oraz przenoszenie ich w reklamówkach to znęcanie się nad zwierzętami. Mamy nadzieję, że teraz kiedy rusza świąteczna sprzedaż karpia, ten wyrok i jego przesłanie dotrze do sprzedawców, ale także do społeczeństwa. Ryby cierpią i należy się im ochrona.
Kampania Klubu Gaja „Jeszcze żywy KARP” doprowadziła do zmiany społecznej w podejściu Polek i Polaków do kupowania żywych karpi. Przypomnijmy, że w latach 80. i 90. karpie zabijano na ulicach, na oczach przechodniów i dzieci. Zmiana, możliwa była dzięki szerokiej debacie i zaangażowaniu w kampanię m.in. aktorów, kucharzy, dziennikarzy, prawników, pisarzy, obywateli, aktywistów i wielu organizacji.
Bartłomiej Topa, aktor i ambasador kampanii „Jeszcze żywy KARP” podsumowuje – „Jak co roku zasiądziemy, może trochę mniej licznie, do Wigilijnego stołu. Na nim, jak co roku zawita tradycyjny karp, niech cieszy nasze zmysły, niech też, jak co roku będzie kupowany przez nas w płatach, by jak co roku cierpienia na stołach było coraz mniej! Bądźmy świadomi naszych wyborów. Z szacunkiem i uważnością!”
Święta Bożego Narodzenia tuż, tuż. Pomyślmy o karpiu, który stał się symbolem tych świąt ale i naszego nie ludzkiego podejścia do zwierząt. Niech ten czas będzie także czasem refleksji i momentem skupienia nad światem bezbronnych zwierząt.
Więcej informacji na www.jeszczezywykarp.pl
Początki kampanii „Jeszcze żywy KARP” sięgają roku 1976, kiedy pierwszego karpia uratował założyciel Klubu Gaja – Jacek Bożek. Zabrał go z wanny w domu rodziców i wypuścił na wolność. Tak narodziła się idea, która w 1998 r. przekształciła się w szeroką kampanię społeczną Klubu Gaja.
Tradycja zakupu żywego karpia wzięła się z niedostatków PRL z lat 50. Była to jedyna świeża ryba sprzedawana wprost z aut, dowożona do fabryk, na kilkanaście dni przed Wigilią – trafiała do wanny, gdyż nie było wtedy lodówek. Praktyka ta utrzymuje się nadal. Co roku tony karpi transportowanych i sprzedawanych jest często bez wody, w stłoczeniu. Ryby pakuje się żywcem do folii i okleja ceną, zanim trafią do domów gdzie są nieumiejętnie zabijane.
Klub Gaja pierwszy zwrócił uwagę na los karpi zabijanych na ulicach, na oczach przechodniów i dzieci. Organizował akcje i happeningi. Co roku wysyłał listy i petycje do administracji publicznej o przestrzeganie istniejącego prawa, które zaczęły odnosić skutek. Zwiększono kontrolę weterynaryjną i handlową w punktach sprzedaży na tyle, by zabijanie ryb odbywało się nie na oczach klientów oraz by trudnili się tym przeszkoleni sprzedawcy. Jednak zapis obowiązującej wtedy ustawy o ochronie zwierząt nie chronił ryb. Dlatego Klub Gaja konsekwentnie dążył do rozwiązania tego problemu.
W 2009 r. Sejm, na wniosek Klubu Gaja, znowelizował Ustawę o ochronie zwierząt. Zmieniony art. 2 wskazuje teraz, iż ustawa chroni także ryby, tak jak wszystkie kręgowce, które odczuwają ból, strach i stres. Pakowanie żywych ryb do foli, trzymanie w stłoczonych i w zbyt małych basenach i inne przypadki mogą być teraz zgłaszane m.in. do inspekcji weterynaryjnej czy na policję.
Od 2010 r. Klub Gaja skupił się na konsumentach, by nie kupowali żywych karpi. Zaangażowanie publicysty i kucharza Roberta Makłowicza w kampanię zwiększyło społeczne zainteresowanie tym tematem. Kampanię wsparli aktorzy: Magdalena Różczka, Julia Pietrucha, Magdalena Popławska i Bartłomiej Topa. W 2011 r. wyłączyli się do kampanii opowiadaniem – Olga Tokarczuk i miniaturą dramatyczną – Artur Pałyga. W 2013 r. do kampanii dołączyli aktorzy: Magdalena Cielecka, Maja Ostaszewska, Olga Frycz, Magdalena Kumorek, Maja Bohosiewicz, Marek Kaliszuk i Daniel Wieleba, a także urzędnicy państwowi, ludzie mediów i matki z dziećmi.
W 2014 r. odbyło się pierwsze szkolenie policjantów na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach oraz Komend Miejskich i Powiatowych Policji Garnizonu Śląskiego zapoznali się z przepisami ustawy o ochronie zwierząt oraz jej praktycznym stosowaniem i egzekwowaniem.
W 2016 r. Sąd Najwyższy stanął w obronie karpi i wydał orzeczenie uchylające wyroki sądów niższej instancji, które uznały, że przetrzymywanie ryb bez wody nie jest znęcaniem się nad nim. To był przełomowy krok w polepszeniu losu karpi! Sąd Najwyższy powiedział także, że (…) oba Sądy w sposób nieprawidłowy interpretują charakter prawny czynu zabronionego znęcania się nad zwierzętami z art. 35 ust. 1a ustawy (…) „ryby, co nie ulega wątpliwości, są kręgowcami i w związku z tym, jak wskazał ustawodawca, są zdolne do odczuwania cierpienia i podlegają ochronie przewidzianej w ustawie o ochronie zwierząt na równi z innymi zwierzętami kręgowymi oraz wymagają humanitarnego traktowania”.
W 2017 r. dzięki interwencji Klubu Gaja oraz Kancelarii adw. Karoliny Kuszlewicz nie wprowadzono proponowanej zmiany w projekcie nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która zdecydowanie pogorszyłaby standardy ochrony karpi. Za znęcanie uważa się „transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody uniemożliwiającej oddychanie”. Przepis ten wymagał zamiany słowa „uniemożliwiającej” na „umożliwiającej”. Tymczasem projekt w ogóle usunął „wodę”.
Zmiana społeczna to długofalowy proces, dlatego Klub Gaja konsekwentnie, co roku zwraca uwagę opinii publicznej na niepotrzebne cierpienie karpi w okresie przedświątecznym, zachęca konsumentów do świadomych wyborów i nie kupowania żywych karpi.