NGO SCI-FI: Więzi trzeba zacząć traktować poważnie
Wkrótce wszyscy przejdziemy na samozatrudnienie. A współpraca, więzi i kapitał społeczny mogą nas uratować przed scenariuszem upadku. Małgorzata Skrzek-Lubasińska opowiada ngo.pl o zmieniającym się rynku pracy i jego związku z samoorganizacją, zaufaniem i kapitałem społecznym.
W ciągu ostatnich 20 lat rynek pracy zmienił się radykalnie: z rynku całkowicie zniknęło wiele zawodów, pojawiły się nowe, które kilkanaście lat temu były zupełnie nieznane. Pojawiły się też nowe formy zatrudnienia. Praca przez wiele lat w jednej firmie, dość powszechna pod koniec XX wieku, jest dziś coraz rzadsza.
Rynek pracy zmienia się nieustannie, wobec tego przewidywanie przyszłości w tym zakresie jest jak przygotowanie długoterminowej prognozy pogody – może, ale nie musi się sprawdzić. Możemy analizować obecne trendy dotyczące rynku pracy i badać, jak wpływają one na więzi międzyludzkie, kapitał społeczny czy sposoby samoorganizacji społecznej. Być może część z tych analiz poprowadzi nas do wnioskowania o przyszłości.
Hobby jako zawód
Już dziś powinniśmy się przygotowywać do nowego sposobu funkcjonowania na rynku pracy przyszłości. Pracownicy przyszłości powinni być bardzo, bardzo elastyczni. Badania wskazują, że już dziś zmieniamy pracę średnio siedem razy w ciągu zawodowego życia. I liczba ta będzie rosła. Coraz częściej będzie to zmiana nie tylko firmy czy stanowiska, ale… zawodu. Kiedyś osoba pracująca w księgowości przechodziła ze stanowiska jednego księgowego na inne – i uznawaliśmy to za zmianę pracy. W przyszłości taka zmiana może oznaczać kompletną zmianę zawodu: np. mechanik zostanie grafikiem komputerowym. Coraz mniej ważne będzie długoletnie doświadczenie w danym zawodzie czy mistrzostwo. Nie będzie warto poświęcać całego czasu na zgłębienie tylko jednej dziedziny. W nowych warunkach rynkowych to ryzykowne, może się okazać, że nie ma ona przyszłości i zupełnie zniknie z rynku.
Ludzie będą musieli szybko zdobyć nowe kwalifikacje, aby wejść w nowy zawód. Im szersze horyzonty, więcej zainteresowań, zróżnicowanych umiejętności, tym większa szansa na sukces, gdy niezbędna będzie zmiana. Może się okazać, że jedno z tych zainteresowań czy pasji stanie się nowym zawodem. Dlatego w przyszłości pasja i zainteresowania będą równie ważne, co formalne wykształcenie. Jaką rolę może przy tym spełniać zaangażowanie społeczne? Jeśli pasję rozumiemy szeroko – jako zaangażowanie wolontariackie lub członkostwo w organizacji – to w przyszłości będzie ono w dużo większym stopniu służyć pracy zawodowej. Tym bardziej, że praca nie będzie się opierała jedynie na twardych umiejętnościach, jak np. kompetencje inżynierskie w społeczeństwie industrialnym, tylko na wiedzy i umiejętnościach miękkich, które kształcą m.in. wolontariat i praca społeczna.
Od projektu do projektu
Kolejna zmiana: czas przestać myśleć, że warunkiem sukcesu zawodowego jest stała praca. Coraz częściej będziemy pracować projektowo – co jak rozumiem jest znane tym organizacjom pozarządowym, które korzystają z dotacji. Również dotychczasowi pracownicy klasycznych przedsiębiorstw będą najmować się do pracy przy konkretnych projektach, na rok, dwa lata. Będą kończyć jeden projekt i szukać innego. Prof. A.K. Koźmiński, ekonomista i socjolog, powiedział niedawno, że niedługo wszyscy przejdziemy na samozatrudnienie. Nie oznacza to, że wszyscy będziemy prowadzić własne firmy, ale że wszyscy musimy mieć mentalność wolnego najmity, który sam musi wziąć odpowiedzialność za swoją karierę: sam dbać o ciągłe dokształcanie i sam nieustannie szukać nowych, coraz ciekawszych zleceń, projektów i miejsc pracy.
Rodzi to szereg konsekwencji. Przede wszystkim w tym naszym zindywidualizowanym społeczeństwie będziemy musieli nauczyć się pracy zespołowej. Oceniane będą przecież efekty pracy całego zespołu pracującego przy jednym projekcie, a nie starania poszczególnych jego członków. Rozumiem, że jest to ideał bliski organizacjom pozarządowym, gdzie postawy kooperacyjne są bardzo ważne. A w Polsce mamy z tym duży kłopot. Prof. J. Czapiński, współautor „Diagnozy społecznej” twierdzi, że w Polsce wyczerpały się już możliwości rozwoju oparte na inwestycjach w kapitał ludzki. Aby przejść na wyższy poziom rozwoju należy wzmacniać kapitał społeczny – a więc m.in. postawy nastawione na współpracę, a nie rywalizację.
Koniec hierarchii
Hierarchia w miejscu pracy w ogóle straci na znaczeniu. Nasi rodzice pracę zaczynali od gońca i kilkanaście lat pięli się po szczeblach kariery, by w końcu zostać kierownikiem. Każdy awans wiązał się z podwyżką lub premią. W przyszłości nie będzie gdzie awansować, bo struktury organizacyjne w firmie będą bardzo płaskie. Czasem będzie szef, czasem grono współpracowników, czasem lider projektu. Rozwój zawodowy, tak jak często w organizacjach pozarządowych zatrudniających pracowników, będzie się odbywał przez nabywanie kolejnych doświadczeń zawodowych w kolejnych projektach.
Renesans więzi społecznych
W świecie nowej pracy niezwykle ważnym kapitałem będą więzi społeczne – i to nie tylko w życiu społecznym, ale również na rynku pracy. W społeczeństwie samozatrudnionych będą służyć poszukiwaniu miejsc pracy lub nowych zleceń. Nowe zatrudnienie coraz częściej otrzymamy dzięki systemowi wzajemnego polecania się. Już dziś pracę najczęściej znajdujemy poprzez znajomości, co często niepotrzebnie mylone jest z nepotyzmem. Polecać może członek rodziny, znajomy, ale także poprzedni klient, poprzedni pracodawca, kontrahent. Dzięki poleceniu przyszły pracodawca oszczędza na kosztach rekrutacji, zatrudnia też pracownika sprawdzonego, którego kontroluje nie tylko on, ale też osoba, która go poleciła. Pracownik zaś zyskuje nowe miejsce pracy. Korzystają więc wszyscy.
Aby system ten działał prawidłowo, będziemy musieli zacząć traktować więzi jako cenny kapitał. Musimy się nauczyć dbać o nie. Począwszy od szkoły powinniśmy poszerzać krąg autentycznych, trwałych znajomości, które potem będą mogły nam służyć także na rynku pracy. Więzi z ludźmi nie będą mogły być jedynie wirtualne, ani zbyt płytkie – jeśli chcemy, aby ktoś za nas poręczył. Dziś dbanie o tego typu więzi nie jest w Polsce popularne. Mamy jedne z najniższych w Europie wskaźników zaufania. Nie umiemy współdziałać, angażować się dla wspólnego dobra. Musimy to zmienić.
To, czym teraz musimy się zająć, to budowanie kapitału społecznego. Kapitał ludzki, w który do tej pory inwestowaliśmy, w przyszłości nie wystarczy do zrównoważonego wzrostu. Już teraz wiele osób, które mogłyby i chciały założyć własną firmę powstrzymuje brak zaufania i obawa przed oszukaniem. I obawa ta dotyczy zarówno instytucji (zmienności prawa, różnej interpretacji tych samych przepisów), jak i kontrahentów i klientów. W budowaniu zaufania nie pomaga przewlekłość postępowań sądowych. Jeśli oszukany musi wiele lat czekać na sprawiedliwość w polskim sądzie, to nic dziwnego, że boi się współpracy.
Współpraca w scenariuszu nadziei
Urlich Beck w książce „The Brave New World of Work” przedstawił dwa możliwe scenariusze rozwoju rynku pracy. Jeden, nazwany scenariuszem upadku, oparty jest na indywidualizmie w pracy prowadzącym do dezintegracji społeczeństwa. Scenariusz ten prowadzi do rozwoju kapitalizmu bez miejsc pracy. Drugi, nazwany przez Becka scenariuszem nadziei, stawia na rozwój współpracy i więzi międzyludzkich. Dzięki temu przejdziemy od społeczeństwa pracy do społeczeństwa wiedzy. W tym społeczeństwie pracę zastąpi aktywność na wielu polach, także tych dotyczących aktywności społecznej.
W scenariuszu nadziei, choć pracujemy w dużej mierze indywidualnie, to realizujemy w ten sposób wiele wspólnotowych celów. Utrzymujemy więzi, bo są naszym kapitałem. Dziś musimy więc dbać o to, żeby powszechna indywidualizacja: życia, pracy, nie osłabiała więzi społecznych. To zadanie również dla organizacji obywatelskich. W Polsce czeka nas wielka, ogólnonarodowa debata – jak zacząć akumulować kapitał społeczny, jak sprawić, byśmy zaczęli sobie ufać i ze sobą współpracować.
Źródło: inf. własna ngo.pl