Trzecim sektorem rządzą kobiety? Patrząc na ich liczbę, zdecydowanie tak. W organizacjach pozarządowych odnajdują z reguły bardzo dobrze. Jednak często okazuje się, że samorealizacja kosztuje sporo. Szczególnie, że świat od kobiet wymaga coraz więcej.
Co więcej, potwierdzają to statystyki. Jak mówi Anna Cioch z Pracowni Obywatelskiej, i tutaj widać jednak podział na typowo męskie i typowo kobiece zajęcia.
– Według badań Stowarzyszenia Klon-Jawor prawie 60% zespołu typowej organizacji pozarządowej stanowią kobiety. Ich liczba jest największa w organizacjach zajmujących się ochroną zdrowia i pomocą społeczną, najmniejsza w sportowych.
Sześćdziesiąt procent to niezły odsetek, jednak to na tej liczbie kończą się dobre wiadomości. W dalszej części raportu Stowarzyszenia możemy przeczytać, że sektor pozarządowy dla kobiet nie jest łaskawszy niż korporacje czy administracja publiczna.
“Sektor pozarządowy nie jest, jak się często myśli, sfeminizowany. Większość członków przeciętnej organizacji stanowią mężczyźni, przypada ich sześciu na cztery kobiety. Taka też jest przewaga mężczyzn we władzach organizacji” – piszą autorzy.
Jak czytamy dalej, ciężko dostrzec kobiecą większość we władzach organizacji, gdzie do niedawna stanowiły one ledwie 36%, a dziś dobijają do połowy. Na pewno można potwierdzić, że kobiety wchodzą w organizacjach w “typowo kobiece” role, co widać po ich zaangażowaniu w kulturę, czy pomoc społeczną. Kobietom trudniej też się zaangażować, zazwyczaj przez nadmiar obowiązków domowych. Poza tym mamy do czynienia ze szklanym sufitem płacowym.
“Rynek pracy niżej ceni i niżej wynagradza pracę społeczną oraz pracę w sektorze opieki. A te sektory są zdecydowanie sfeminizowane. Tworzy się w tym zakresie błędne koło: z racji stereotypów i tradycyjnego podziału pracy kobiety częściej decydują się na pracę w sektorach sfeminizowanych, gdzie czekają je niższe zarobki” – możemy przeczytać w raporcie.
Niektórzy powiedzą, że to sprawa naturalnych predyspozycji, między innymi empatii i łatwości wchodzenia w relacje, przez co kobiety łatwiej odnajdą się w pracy chociażby z osobami potrzebującymi. Wątpliwości ma jednak Natalia Legoń, pomagająca jako wolontariuszka w kryzysie uchodźczym. Sprawdziła się w trudnych warunkach, zajmując się przybyszami z państw ogarniętych wojną. Była między innymi w Serbii i na budapesztańskim dworcu Keleti. Empatia pomogła, jednak trzeba też być silnym.
– Stereotyp podpowiada, że to kobieta łagodzi konflikty, jest empatyczna i emocjonalna, ale szybko traci zimną krew, za łatwo się wzrusza i rozkleja. Stereotypowy mężczyzna zaś działa jak zaprogramowana maszyna, panuje nad sytuacją, nie panikuje, ale w stresie trudno mu utrzymać nerwy na postronku. Taki układ sił w pracy wolontariuszy prowadziłby nieuchronnie do katastrofy tak organizacyjnej, jak i międzyludzkiej. Tymczasem jednak wiemy, że dzięki wolontariuszom i ich świetnej organizacji pracy, opanowaniu i wrażliwości pomoc trafiała do najbardziej potrzebujących oraz nie dochodziło do eskalacji emocji – mówi Legoń.
– Wydaje mi się, że w pracy w tak trudnych warunkach, w głodnym i zmarzniętym tłumie, w deszczu, w nocy i bez wsparcia instytucji, ważne jest połączenie pierwiastków stereotypowo kobiecych i męskich i tak też działa to w rzeczywistości. Sądzę również, że cechy uważane za kobiece są tak samo istotne w tej pracy jak te uważane za męskie. Bez połączenia empatii i umiejętności komunikacji z opanowaniem i spokojem w działaniu w trudnych warunkach sprawna, efektywna i odpowiedzialna pomoc byłaby po prostu niemożliwa – dodaje.
Kobiety w NGO mają więc okazję, by wyjść z ról, które szykuje dla nich społeczeństwo. Tak było z Julią Goch, kilka lat temu działającą w Stowarzyszeniu Homo Faber.
– To konkretni ludzie, a także my same narzucamy sobie role, w które wchodzimy. W Homo Faber nie usłyszałam (tak jak w innych miejscach), że moje miejsce jest w domu z dzieckiem.
No właśnie – z dzieckiem. Organizacja pozarządowa może być miejscem realizacji pasji i potrzeby zaangażowania, jednak samotne mamy mogą mieć tu pod górkę. I tak było z Julią, która w końcu musiała postawić na wychowanie i zarabianie.
– Jeśli chodzi o działalność społeczną to myślę, że może ona być bardzo ciekawym doświadczeniem, o ile masz na to czas i zapał. U mnie niestety zabrakło czasu, bo musiałam zdobyć stałe źródło dochodów, żeby utrzymać siebie i dziecko. Życie od projektu do projektu jest dosyć frustrujące, bo nigdy nie masz pewności czy i ile zarobisz – tłumaczy Julia Goch.
Bo w NGO, co potwierdzają badania, trudno o stabilny etat. Dlatego wiele kobiet, ale i mężczyzn, zarzuca swoją działalność społeczną po chwili pracy wolontariackiej. Taki moment przychodzi zazwyczaj po studiach, gdy trzeba pomyśleć o stabilizacji.
– Na pewno niski procent NGO zatrudniających na umowę o pracę (ok. 35%) nie pomaga. Kobiety zatrudnione na umowach cywilnoprawnych nie mają prawa do niemal żadnej pomocy w związku z ciążą: można je w każdej chwili zwolnić, przysługujący im zasiłek macierzyński jest liczony od odprowadzanych składek, więc w przypadku wielu umów może być bardzo niski – mówi Anna Cioch. Według niej pomóc może przyjazne nastawienie do mam. – W Pracowni Obywatelskiej nikogo nie dziwi i nikomu nie przeszkadza pojawienie się na spotkaniu czy praca w biurze z dzieckiem.
Macierzyństwo nie musi przeszkadzać w zaangażowaniu, o czym przekonują od lat założycielki inicjatywy Obywatel Mama. Wspólnie zachęcają mamy chociażby do zajmowania się sprawami publicznymi i włączania się w działalność pozarządową.
To jednak wyjątkowo trudne, szczególnie, gdy priorytetem życiowym staje się dziecko: “Niestety, jak wynika z osobistych doświadczeń uczestniczek projektu oraz licznych badań socjologicznych (m.in. raport Women in Europe, Pariteia 2007; IRS 2009) mamy małych dzieci często nie mają możliwości angażowania się w sferę publiczną z powodu nadmiaru obowiązków domowych i stereotypów. Jeśli nawet mają czas i chęci, nie bardzo wiedzą, co i jak mogę zrobić. Brak jest wzorców aktywnego społecznie macierzyństwa” – czytamy na stronie projektu.
A jak pogodzić rolę obywatelki z rolą matki, można się dowiedzieć na stronie nowej inicjatywy Stowarzyszenia – “Przystanek zmiana”. Radzą specjalistki, między innymi pisarka Sylwia Chutnik, rysowniczka Marta Frej czy reżyserka Małgorzata Szumowska.
Kobiety są więc potrzebne w organizacjach. Gołym okiem widać jednak, że zmagają się w trzecim sektorze z tymi samymi problemami, co w innych branżach i dziedzinach życia społecznego. Warto więc chyba częściej zauważać ich wkład i doceniać, nie tylko za “naturalną” empatię i “kobiecą” wrażliwość na sprawy społeczne. A panom przypominamy, że męska wrażliwość też jest w cenie.
Dowiedz się, co ciekawego wydarzyło się w III sektorze. Śledź wydarzenia ważne dla NGO, przeczytaj wiadomości dla organizacji pozarządowych.
Odwiedź serwis wiadomosci.ngo.pl.
Co to jest NGO? Ile jest w Polsce NGO? Czym zajmują się NGO? Dowiesz się w serwisie fakty.ngo.pl.
Źródło: lublin.ngo.pl