Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Wejście do Unii Europejskiej oznacza dla nas zmiany nie tylko o charakterze politycznym, czy gospodarczym. Musimy się przygotować także na to, że Europa zada nam pytanie 'A co wy robicie dla krajów rozwijających się?' Na razie nie mamy zbyt wiele do powiedzenia na ten temat. A jest o czym mówić.
1,2 miliarda ludzi żyje na świecie w absolutnej
nędzy. Prawie połowa ludzkości żyje za mniej niż 2 dolary dziennie. Jedna czwarta ludności krajów
rozwijających się nie potrafi czytać. 130 milionów dzieci nie ma dostępu do edukacji. 1,1 miliarda
ludzi nie ma dostępu do bezpiecznego ujęcia wody. W ciągu ostatnich 30 lat przepaść pomiędzy
najbogatszymi 20% ludzi a najbiedniejszymi 20% potroiła się. W wyniku braku dostępu do lekarstw
setki tysięcy ludzi na Południu umierają na choroby, na które od dawna istnieją lekarstwa. Rządy
krajów, które łamią prawa człowieka są wspierane przez kraje demokratyczne na przykład poprzez
handel bronią czy inwestycje. Kraje Północy w zastraszającym tempie dewastują środowisko, a to ma
wpływ głównie na kraje Południa. Liberalizacja handlu międzynarodowego w dotychczasowej postaci
działa na szkodę krajów Południa. Brak dostępu do edukacji (nawet na poziomie podstawowym)
powoduje, że przepaść między Południem a Północą powiększa się.
Czy to jest sprawiedliwe? - pytają
przedstawiciele europejskich organizacji pozarządowych zajmujących się pomocą krajom trzeciego
świata. Powszechnie organizacje te określa się mianem Non-Governmental
Development Organisations (NGDO). W
Polsce przyjęła się na razie - może niezbyt szczęśliwa - nazwa "organizacje rozwojowe".
Czym zajmują się te organizacje i jaka jest ich rola w europejskich społecznościach?
Milenijne Cele Rozwoju
Wyeliminowanie skrajnego ubóstwa i
głodu, zapewnienie powszechnego nauczania na poziomie podstawowym, promowanie równości płci i awansu społecznego kobiet, ograniczenie umieralności
dzieci, poprawienie opieki zdrowotnej nad matkami, ograniczenie rozprzestrzeniania się HIV/AIDS,
malarii i innych chorób, stosowanie zrównoważonych metod gospodarowania zasobami naturalnymi i w
końcu stworzenie globalnego partnerskiego porozumienia na rzecz rozwoju - to tylko ogólnie
zakreślone zadania, jakie ONZ postawiło przed społecznością międzynarodową podczas 55 sesji
Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych, które odbyła się we wrześniu 2000 roku. Milenijne Cele Rozwoju to zobowiązania, jakie ludzkość powinna wypełnić aby móc
skutecznie stawić czoła wyzwaniom XXI wieku.
Ich osiągnięcie jest ważne nie tylko z humanitarnego względu, ale także dlatego, że ich
nieosiągnięcie może mieć niebagatelny wpływ na kraje rozwinięte. W rozwiązywanie tych problemów
powinny się zatem angażować nie tylko poszczególne rządy, ale całe społeczności. Tym ostatnim
umożliwiają to, a przede wszystkim uświadamiają taką konieczność, NDGO - organizacje pozarządowe
działające na rzecz krajów rozwijających się.
NGDO
NGDO nie tylko popierają Milenijne
Cele Rozwoju, ale często idą dalej w ich wyznaczaniu. Mówią rzeczy, których politycy nie chcą
poruszać. Nagłaśniają na przykład problemy nielegalnej pracy dzieci, która jest wykorzystywana
przez światowe koncerny. Mówią także o blokowaniu przez koncerny farmaceutyczne krajom rozwijającym
się dostępu do leków. Przypominają o trwających, a zapomnianych, konfliktach zbrojnych. Promują
etyczną konsumpcję i sprawiedliwy handel. Niosą także konkretną pomoc ludziom w miejscach
dotkniętych konfliktami, a także tam, gdzie doszło do katastrof i klęsk żywiołowych. Dostarczają
jedzenie, odzież, leki, wodę, a później pomagają w odbudowie domów, szkół, wodociągów.
Ogólnie można powiedzieć, że działania organizacji rozwojowych
dzielą się na trzy kategorie. Pierwsza to pomoc humanitarna - potrzebna w terenie w chwili
największego zagrożenia (np. konwoje humanitarne z żywnością dla cywilów wysyłane na tereny objęte działaniami wojennymi, dotknięte
powodzią, trzęsieniem ziemi itd.). Druga kategoria to stricte pomoc rozwojowa, czyli taka, która ma
doprowadzić do odbudowy danej społeczności: infrastruktury potrzebnej do codziennego życia,
publicznych instytucji. Trzecia kategoria to działania prowadzone przez organizacje w ich kraju.
Mają one na celu podniesienie świadomości obywateli o ich współodpowiedzialności za losy całego
globu.
Mimo, że często organizacje nie
zgadzają się z polityką prowadzoną przez rządy czy światowe koncerny, mogą liczyć na znaczne
wsparcie finansowe ze strony poszczególnych krajów, a także ze strony Komisji Europejskiej. Przy
Komisji działa specjalne Biuro Pomocy Humanitarnej ECHO, które przeznacza na pomoc ofiarom klęsk
żywiołowych i konfliktów zbrojnych ponad 500 milionów euro rocznie. Większość tych środków trafia do krajów rozwijających się. Największymi
odbiorcami pomocy są kraje Afryki, Karaibów i Pacyfiku (tzw. kraje AKP), które znajdują się poniżej
100. miejsca na liście Human Development Index (HDI) opracowywanej przez UNDP.
Kontrowersje
Jak wiele innych spraw, także pomoc
rozwojowa budzi kontrowersje. Jedna z nich jest związana ze
współpracą między organizacjami a Komisją Europejską czy też agendami rządowymi. Organizacje
europejskie, chcąc mieć wpływ na działania Europejskiej Komisji ds. Rozwoju i Pomocy Humanitarnej,
muszą być członkami platformy rozwojowej, która obecnie nosi nazwę CONCORD (European NGOs
Confederation for Relief and Development). CONCORD powstał w styczniu 2003 roku w miejsce dawnego
Biura Łącznikowego Organizacji Pozarządowych CLONG. Współpraca między Komisją Europejską a
organizacjami pozarządowymi w ramach CLONG datowała się od 1976 roku, ale zakończyła dość
niechlubnie. Wzrastająca potrzeba przejrzystości i dobrego zarządzania spowodowały audyt finansowy
w Biurze. I chociaż kontrola ta nie wykazała sprzeniewierzenia funduszy, to jednak zalecono
CLONG-owi zwrócenie określonych pieniędzy Komisji. Komisji oraz organizacjom udało się jednak dojść
do porozumienia, dzięki czemu powstała nowa struktura - CONCORD. Jej powstaniu towarzyszyło z
jednej strony zadowolenie, że udało się zachować to, co osiągnięto przez tyle lat współpracy, ale z
drugiej strony padały także pytania o finansową stronę tego zabiegu.
Nie bez znaczenia jest także kwestia niezależności organizacji
pozarządowych. W środowisku pojawiają się głosy, że tak zorganizowana współpraca z Komisją
ogranicza niezależność organizacji, które podejmują działania głównie tam, gdzie widzi taką
potrzebę Komisja. Odpowiadając na te zarzuty, zwolennicy aktualnego układu mówią, że dzięki
platformie organizacje mają wpływ na kształt polityki zagranicznej UE.
Inną sprawą, która budzi
kontrowersje - szczególnie wśród obserwatorów spoza Europy Zachodniej - jest kierunek podejmowanych
działań. Pojawiają się zarzuty, że tzw. kraje AKP dlatego są w centrum zainteresowania Komisji
Europejskiej i europejskich NGDO, ponieważ niegdyś były to kolonie państw europejskich. Pomagając
im teraz, stara Europa chce odkupić historyczne winy. Dowodem na to także może być zmiana, jaka w
tej materii zaszła po poszerzeniu UE o Hiszpanię. Wtedy w sferze zainteresowania Komisji
Europejskiej znalazły się kraje Ameryki Południowej i Łacińskiej. Na odparcie tego zarzutu
przytacza się dane, z których wynika, że pomoc kierowana jest przede wszystkim do państw
określanych przez UNDP jako Least Developed Countries - czyli te, które mają najniższe wskaźniki
rozwoju ludzkiego (HDI).
Polska a pomoc
rozwojowa
Ta ostatnia kwestia jest
szczególnie interesująca z punktu widzenia polskich organizacji, które czynią starania, aby znaleźć
się w platformie CONCORD. Nie wystarcza bowiem tylko to, że działają poza granicami Polski,
ponieważ działalność ta ma często odmienny charakter, a także skoncentrowana jest na innych
obszarach geograficznych (głównie byłe republiki ZSRR, a także kraje azjatyckie).
Innym problemem, z którym będą musiały sobie w
jakiś sposób poradzić polskie organizacje jest pojęcie "sprawiedliwości społecznej". Na
nią właśnie powołują się w swoich działaniach NGDO, wskazując, że w skali
całego globu mamy do czynienia z głęboko niesprawiedliwą sytuacją. W Polsce jednak pojęcie to źle się kojarzy,
ponieważ w czasach
PRL zrobiono wiele złego "w imię sprawiedliwości społecznej". Być może zatem nasze
organizacje muszą już zacząć pracę, aby przełamać dawne uprzedzenia i zmienić społeczny odbiór tego
pojęcia. I nie będzie to jedyne
zadanie, jakie przed nimi stanie. Muszą nie tylko określić swoje miejsce na arenie europejskich
NGDO (zabiegając np. o uwzględnienie swoich dotychczasowych kierunków działań, jako tych, które
warte są wsparcia finansowego ze strony UE), ale także przekonać polskie społeczeństwo do potrzeby
angażowania się w pomoc na rzecz krajów rozwijających się. Jest także szerokie pole do działań
podejmowanych pod szyldem edukacji rozwojowej - w Polsce jeszcze słabo rozwiniętej.
Wydaje się, że póki co to właśnie edukacja rozwojowa jest tą sferą, w
której polskie organizacje mogą wykazać swoją inwencję bez oglądania się na rządowe środki
finansowe oraz decyzje polityczne związane z zaangażowaniem polskiej dyplomacji w pomoc rozwojową.
Rząd polski opracował co prawda strategię rozwojową, ale główny nacisk położono w niej na prestiż
Polski na świecie, a nie konkretne rozwiązania, które służyłyby współpracy polskiego rządu i
organizacji w tej dziedzinie. Światełkiem w tunelu mogą być słowa ministra Włodzimierza
Cimoszewicza wygłoszone podczas ostatniej wizyty na Czarnym Lądzie. Minister Spraw Zagranicznych
zapowiedział, że Polska, jako nowy członek Unii Europejskiej, czynnie zaangażuje się w europejską
politykę prowadzoną przez Wspólnotę w Afryce.
Źródło: inf. własna
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.