Działania na rzecz zmiany ustawodawstwa oraz prowadzenie spraw – nie tylko pokazowych - przed sądem, podejmowane były przez organizacje zakładane przez kobiety (i częściowo mężczyzn) w większości wywodzące się z klasy średniej: wykształcone, zamężne, w średnim wieku, z dużym doświadczeniem zawodowym. To takie kobiety włączały się w działania dużych, masowych organizacji jak Narodowa Organizacja Kobiet. W tym samym jednak czasie, pod ich bokiem, zaczynały powstawać organizacje innego typu, których członkinie charakteryzowały się zupełnie innymi cechami. Inne też stawiały sobie cele.
Te duże organizacje, masowe zwykle decydowały
się na hierarchiczną strukturę i dość tradycyjny sposób
funkcjonowania: wybieralne władze, ogólnokrajowe spotkania, jak
najmniej kontrowersyjne cele. Stąd też nacisk kładły w głównym
stopniu na polityczne reformy i konieczność zmian prawa.
Nowe organizacje, zakładane także przez białe
kobiety z klasy średniej, opowiadały się za nieco innym sposobem
funkcjonowania. Ich członkinie były znacznie młodsze, przeważnie
stanu wolnego, zwykle były koleżankami z uniwersytetów. Miały także
stosunkowo niewielkie doświadczenie zawodowe. Większość z nich
swoje zaangażowanie w sprawy publiczne rozpoczęła od udziału w
protestach politycznych w latach 60., w akcjach ruchu na rzecz
pokoju czy działaniach na rzecz obrony praw człowieka. Potem, w
różny sposób ich losy zaczęły wiązać się z ruchem kobiecym. Ich
organizacje nie bały się ostrych słów, gorących tematów i
wyrazistych form ich prezentacji. Pracując i protestując ramię w
ramię mężczyznami, szybko zorientowały się, że nawet organizacje
działające na rzecz zmian społecznych stają się dla nich źródłem
niesprawiedliwości i … nierówności. Mogą przygotować projekt,
realizować go, ale przywództwo, władza należy do mężczyzn. Zaczęło
im przeszkadzać, że cokolwiek by nie zrobiły, pozostawała im raczej
rola sprawnego zaplecza niż uczestnika procesu podejmowania
decyzji. Zaczęło im to doskwierać. I zaczęły o tym rozmawiać,
dyskutować, wymieniać się doświadczeniami. W małych, nieformalnych
grupach powoli dojrzewał bardziej radykalny odłam ruchu kobiecego.
Spotkania były coraz bardziej regularne. W wielu wypadkach
świadomie rezygnowały z dopuszczania do udziału w tych dyskusjach
płci przeciwnej. Coraz bardziej przekonywały się, że reformy
polityczne i ekonomiczne to nie wszystko. Czas naprawdę zająć się
kwestią kobiet. W 1967 roku ogłosiły swoją decyzję powołania ruchu
na rzecz wyzwolenia kobiet. W wydanym oświadczeniu pisały: „Nasza
świadomość polityczna, świadomość naszej opresji rozwijała się
przez ostatnie lata, lata ciągłego walenia w mur męskiego
szowinizmu. Zdając sobie sprawę, że jest to problem społeczny o
znaczeniu narodowym, którego nikt za nas nie rozwiąże, same
podejmujemy próbę wyzwolenia kobiet. I choć zależy nam na pomocy ze
strony wszystkich, którym bliskie są nasze cele, to nasze szeregi
otwarte są wyłącznie dla kobiet. Jesteśmy gotowe walczyć z męską
dominacją we wszystkich dziedzinach życia i tak długo, aż nasze
cele zostaną osiągnięte:
- uważamy, że ponieważ w społeczeństwie kobiety stanowią 51% procent populacji, musi to znaleźć wyraz w ich proporcjonalnej reprezentacji we wszystkich instytucjach – nie można dłużej zgadzać się na mechaniczne spychanie ich do prostych prac,
- sprzeciwiamy się upowszechnianiu przez media stereotypowego wizerunku kobiety, nie będącej niczym więcej jak matką, żoną czy obiektem pożądania,
- żądamy prawdziwej równości szans w zakresie edukacji,
- spodziewamy się, że ruch na rzecz praw pracowniczych i wszystkie organizacje związkowe zaczną wreszcie na równych prawach dopuszczać kobiety do kierowniczych stanowisk i udziału w podejmowaniu decyzji,
- chcemy, żeby kobieta miała pełną kontrolę nad swoim ciałem; do tego potrzebne są jej informacje o metodach zapobiegania ciąży, możliwości ich stosowania, ale także dostępność fachowych, medycznych ośrodków zajmujących się aborcją,
- oczekujemy, że model życia rodzinnego zostanie wreszcie zmodyfikowany na tyle, żeby kobieta nie czuła się w domu niewolnikiem swojego męża i dzieci.
I chociaż ruch na rzecz wyzwolenia kobiet nadal
zachowywał formułę spotkań w małych, nieformalnych grupach, jego
głos brzmiał coraz wyraźniej. Idee przekazywane w grupach
towarzyskich, dzięki kontaktom osobistym rozprzestrzeniały się
szybko i szeroko. Od czasu do czasu pojawiały się w mediach i choć
były to raczej niszowe wydawnictwa zyskiwały coraz większą
popularność. Trudno było policzyć członkinie tego ruchu:
nieformalnie zorganizowane, ceniące ponad wszystko prywatność
kontaktu, nie poddawały się łatwo statystykom. Właściwie ocenić to
można tylko po materialnych efektach, jak na przykład wydawane
biuletyny: w 1970 roku było ich ponad 20, co wziąwszy pod uwagę
charakter samego ruchu, było dużym sukcesem. Ciągle dołączały nowe
zwolenniczki takich poglądów. Od swoich większych, lepiej
zorganizowanych sióstr różniły się znacznie. Te masowe,
hierarchiczne organizacje wybierały tradycyjne metody perswazji:
listy, petycje, lobbing. Radykalny ruch, wychowany na protestach
upodobał sobie demonstracje i happeningi, mające przyciągnąć uwagę
opinii publicznej. Próbowały w ten sposób poruszać wiele społecznie
ważnych kwestii, ale wreszcie aborcja stała się ich sztandarowym
hasłem.