Od kilku lat 1% elektryzuje polskie NGO-sy. Dla jednych to „żyła złota”, źródło pieniędzy na działania bez konieczności ubiegania się o dotacje, dla innych – powód do zmartwień, bo wiele wskazuje na to, że wpływa on na naszą malejącą aktywność społeczną. Do tego dochodzi urzędnicze i społeczne niezrozumienie tego, po co 1% wprowadzono. Niestety, póki co, te różne racje zejść się nie mogą.
Na ile strata, na ile zysk
1% był pomyślany jako mechanizm, który ma służyć dobru publicznemu (a nie prywatnemu) i miał nas nauczyć większej aktywności, świadomości pożyteczności organizacji pozarządowych. Niestety wygląda na to, że statystyczny podatnik, dając nie swoje pieniądze z 1%, czuje się lepiej, bo robi coś dla czyjegoś dobra i nie ma już potrzeby innej aktywności społecznej i wspierania działalności NGO-sów. Takie podejście na pewno wpływa na zmniejszanie liczby darowizn przekazywanych organizacjom pozarządowym (potwierdzają to dane Ministerstwa Finansów). Poza tym umożliwienie przekazywania 1% na subkonta powoduje, że pieniądze państwa trafiają na prywatne cele. Czy wobec tego 1% daje nam coś społecznie? – pytał dr Marek Rymsza z Instytutu Spraw Publicznych.
Kontrowersje i problemy
Problemów związanych z 1% zauważanych przez organizacje pozarządowe i wymienionych na seminarium jest wiele. Do tych najbardziej palących należą:
- subkonta – to przez nie duża część 1% z publicznego staje się prywatnym, ale prawda jest też taka, że Polacy chcą korzystać z subkont i robią to masowo; organizacje zaczynają narzekać np. na ich skomplikowaną obsługę i rosnące oczekiwania osób, które z tych pieniędzy korzystają,
- medialność – wyścig po 1% „wygrywają” te OPP, które inwestują dużo w reklamę, i niestety, jak mówił Rafał Załęski z ISP, najbardziej przemawiają do nas reklamy skierowane na emocje, a nie na rozum, racjonalne wybory,
- nieuczciwe praktyki stosowane przez niektóre OPP, np. wpisywanie do bezpłatnych programów do rozliczania PIT-ów numerów kont konkretnych OPP „na twardo” – bez możliwości wpisania innej organizacji.
Są to problemy oczywiste dla wielu organizacji pozarządowych, ale niestety ze strony społecznej i urzędniczej (np. Ministerstwa Finansów) jest niewielkie zrozumienie tych racji. Także na opisywanym seminarium nie pojawił się nikt z MF, a szkoda, bo byłaby to co najmniej okazja do zrozumienia argumentów organizacji krytykujących 1%, nad czym ubolewał dr Marek Rymsza.
W praktyce
Na seminarium wypowiadały się różne organizacje otrzymujące 1%. Jedna grupa to duże, znane medialnie OPP, zbierające dużo pieniędzy z 1% – Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko” (kilka milionów złotych z 1% za dany rok) oraz Polska Akcja Humanitarna (ponad milion złotych z 1% za dany rok). Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko” w 2011 r. zebrała 8 mln zł, z czego ok. 3,7 zł trafiło na 200 prywatnych subkont. Jak przyznała jednak Maja Jaworska z „Mimo Wszystko” subkonta są dla nich problemem organizacyjnym i nie zakładają już nowych od dawna. Na kampanię nakłaniającą do przekazywania im 1% w 2011 r. wydali ok. 250 tys. zł.
Druga grupa to organizacje zbierające mniejszy 1%, choć znane w swojej branży lub mocne lokalnie – Federacja Polskich Banków Żywności (kilka tysięcy złotych z 1% za dany rok) i Fundusz Lokalny Ziemi Biłgorajskiej (ponad 100 tys. zł z 1% za dany rok). Te dwie organizacje przeznaczają niewiele pieniędzy na reklamę. Irena Gadaj z Funduszu Lokalnego Ziemi Biłgorajskiej wskazała, że pieniądze z 1% przeznaczają np. na budowanie kapitału żelaznego oraz różne fundusze służące lokalnym potrzebom i organizacjom (służą wzmacnianiu organizacji i społeczności Biłgoraja). Federacja Polskich Banków Żywności 1% pozyskane za ubiegły rok podatkowy przeznaczyła na sprzęt służący przechowywaniu żywności (przez wiele lat będzie służył lepszemu jej przechowywaniu).
Nauczmy Polaków czym jest 1%
Dobrze, że organizacje dyskutują o 1% – idei, etyce zbierania tych pieniędzy itd., ale problem pozostaje problemem – argumenty dużej części trzeciosektorowego środowiska pozostają obce naszemu społeczeństwu, lub, być może, do niego nie docierają tak masowo, jak powinny. Dlatego, jak podkreślała Ewa Kulik-Bielińska z Fundacji im. S. Batorego i Forum Darczyńców, są nam potrzebne przede wszystkim kampanie społeczne mówiące o idei 1% w ogóle, a nie tylko reklamy konkretnych OPP.
Henryk Wujec zwracał uwagę na to, że trzeba wzmocnić przepisy pozwalające nam przekazywać darowizny. Przepisy dotyczące 1% też warto byłoby zmienić, ale wydaje się, że nagłe zmiany (np. usunięcie subkont) mogłyby być społecznie niedobre. Pracujmy też nad sobą, bo prawda jest taka, że to w samym sektorze, w wyścigu po 1%, rodzą się czasem inicjatywy, których powinniśmy się wstydzić.
Źródło: inf. własna ngo.pl