W Polsce ludzie, którzy nie mają wystarczających środków finansowych, aby pozwolić sobie na korzystanie z prywatnej opieki medycznej, na co dzień doświadczają trudności w dostępie do wizyt lekarskich, badań, rehabilitacji i zabiegów. Podczas epidemii trudności te znacznie się nasilają.
Około trzech tygodni temu pewnemu mężczyźnie mieszkającemu w okolicy Warszawy wypadł dysk podczas pracy w fabryce. Gdy pogotowie zabrało go do szpitala, okazało się, że ma również przepuklinę kręgosłupa. Dostał zwolnienie lekarskie. Na początku miał bardzo duże problemy z poruszaniem się. Obecnie pilnie potrzebuje wizyty u lekarza specjalisty i rehabilitacji. Niestety najbliższy termin, jaki zaproponowano mu w przychodni jest w sierpniu, mimo że ma na skierowaniu napisane, że to pilne. Rodzina nie ma środków finansowych na zapłacenie za prywatną wizytę u specjalisty.
Mężczyzna potrzebuje również pasa ortopedycznego, ponieważ obecnie wrócił do pracy fizycznej po kilkutygodniowym zwolnieniu. Jednak taki pas jest bardzo drogi, a do jego zrefundowania potrzebna jest recepta. Zakup nowego pasa bez refundacji przewyższa możliwości finansowe tej rodziny.
W obliczu kryzysu związanego z epidemią koronawirusa słyszymy o wielu aktach wzajemnego wsparcia. Tym razem również zadziałała ludzka solidarność! Udało się pożyczyć pas od znajomego. Pozostają jednak obawy, co będzie dalej, czy stan jego zdrowia szybko nie ulegnie pogorszeniu, z powodu wykonywania pracy fizycznej.
Niestety obecnie są ogromne trudności z dostaniem się do jakiegokolwiek lekarza na NFZ. Jego żona również ma duże problemy zdrowotne i potrzebuje regularnych wizyt u specjalistów. Opowiadała, że niedawno potrzebowała pilnie wykonać zabieg w innej miejscowości. Niestety w szpitalu nie było karetki, która mogłaby ją przewieźć. Musiała dojechać tam na własną rękę.
Ich syn jest w klasie maturalnej. Dobrze się uczy, ale obecnie odczuwa niepewność w związku z brakiem informacji na temat egzaminów maturalnych.
Dwudziestokilkuletnia córka niestety od dłuższego czasu miała trudności ze znalezieniem pracy. Teraz stało się to jeszcze trudniejsze.
W tym trudnym czasie rodzina doświadczyła dodatkowo bardzo bolesnej straty – pożegnała pieska, który dla wszystkich był członkiem rodziny. Mieszkał z nią 13 lat. Od jakiegoś czasu chorował i mimo kosztownego leczenia, nie udało się go uratować.
Wszyscy zadają sobie pytanie „co ze świętami?”. Trudno pogodzić się z tym, że nie można będzie spotkać się z dalszą rodziną oraz uczestniczyć w uroczystościach kościelnych. Mimo to, członkowie rodziny wspierają się wzajemnie i powtarzają, że „trzeba to wszystko jakoś przetrwać”.
Chyba już nikt nie ma wątpliwości, że pandemia uderza najmocniej w najbiedniejszych. To oni muszą szukać sposobów, aby jakoś przeżyć każdego dnia. Czy w takiej sytuacji można się spodziewać, że zobaczą w panującym kryzysie coś więcej poza osobiste doświadczenie? Otóż można! Ludzie żyjący w trudnych warunkach nieraz dawali świadectwo ogromnej odwagi i solidarności podczas różnego rodzaju kryzysów czy katastrof. Warto ich posłuchać. Tym razem dzielimy się tym, co usłyszeliśmy od pani Eli:
„Może człowiek się trochę opamięta, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Najistotniejsze jest zdrowie i przebywanie z rodziną. Trzeba zadbać o naszą planetę. Przestępczość zmalała, rodzice więcej czasu spędzają z dziećmi, nie wycina się drzew, więc przyroda też odżyje. Mniej spalin, zanieczyszczeń. Już nie wypad do galerii handlowej tylko wspólnie spędzony czas w domu.
Warszawa stanęła; zawsze był pęd, teraz człowiek już się nie spieszy.
Jak to trochę opadnie, to ludzie rzucą się w wir pracy, ale jeśli to ma na jesieni na nowo uderzyć, to ludzie będą musieli przewartościować różne sprawy. […] Konsumpcjonizm może będzie mniejszy, ludzie będą patrzeć bardziej na być niż na mieć.
Musimy być bardziej socjalni, ciepli, serdeczni. Ludzie najsłabsi najbardziej ucierpią. Ci, którzy mają miliony, narzekają, że im pensje zmalały, a co ma powiedzieć człowiek pracujący za najniższą krajową? On nie ma odłożonych pieniędzy, musi zarobić na opłaty, jedzenie.
Już teraz widzę, że koleżanka robi zakupy sąsiadce. Do emerytury jeszcze trochę, więc sąsiedzi jej pomagają. Ludzie się dzielą, szyją maseczki, dostarczają lekarzom posiłki. Pod sklepem pan mnie spytał, czy mogę mu kupić bułki, kawałek kiełbasy, to kupiłam, jedzenia mu nie odmówię.
Trudy cementują nas jako Polaków. My to widzimy. Tak to człowiek jest zaganiany i nie zwraca uwagi, a teraz jeden drugiemu pomoże. Wcześniej nie było na to czasu.”
Źródło: ATD Czwarty Świat