Na progu anarchii. Referenda tematem seminarium w Pałacu Prezydenckim
(PAP) Czasem referendum to metoda szalona dla grup, które umieją tylko protestować; brak progu frekwencji w referendum merytorycznym może powodować anarchię – uważają samorządowcy.
W Pałacu Prezydenckim, podczas seminarium na temat „Rola i miejsce referendów lokalnych (tematycznych) w demokracji bezpośredniej Szwajcarii”, samorządowcy rozmawiali o referendach w Polsce w kontekście prezydenckiego projektu ustawy samorządowej.
– Dla samorządowców nie jest problemem próg referendalny – ważne czy wynik jest wiążący dla rady, czy nie – uważa Marek Miros, burmistrz Gołdapi.
– Jeśli w referendum zagłosują 4 osoby i wynik takiego referendum będzie wiążący, spowoduje to paraliż w samorządzie – obawia się Miros. – Albo niech będzie próg referendalny rozsądny i referendum wiążące, a jeśli bez progu to niech nie wiąże, bo będzie anarchia – zaapelował Miros do Olgierda Dziekońskiego, prezydenckiego ministra odpowiedzialnego za projekt ustawy o samorządzie, który przewiduje zniesienie progów frekwencji przy referendach merytorycznych.
Sylwester Lewicki, burmistrz Olesna również uważa, że ustawowy wątek dotyczący referendum może wywołać chaos i anarchię. Poddaje też w wątpliwość celowość lokalnych referendów tematycznych.
– Referenda tematyczne nie są konieczne, kiedy reprezentacja radnych jest w radzie spora – na przykład 15 radnych w miejscowości 5-tysięcznej. Po co zmieniać system, który działa? – mówi Lewicki.
Kazimierz Barczyk, przewodniczący Sejmiku Województwa Małopolskiego zauważa, że istnieje deficyt współdziałania samorządów i trzeba to współdziałanie pobudzać – a to ma na celu m.in. projekt prezydencki. Drugi cel ustawy to według niego zmniejszenie deficytu demokracji
– W Polsce dopiero kształtują się środowiska i lobby, bywają referenda o odwołanie władzy, bo ludzie są niecierpliwi i czasem referendum to metoda szalona dla grup, które się nie pozbierały, albo umieją tylko protestować – powiedział.
Według Barczyka panuje powszechny pogląd, żeby referendów tematycznych nie czynić zupełnie otwartymi, bo to może otworzyć pole do pewnej anarchii.
– Rozumiem, że ideą projektu jest włączenie obywateli do działania, ale proponowanych instytucji jest wiele, a zdjęcie całkiem bariery byłoby szansą, że wiele grup doraźnych dla rozrabiania za bardzo by tego instrumentu używało i ośmieszyło.
Zapytaliśmy Olgierda Dziekońskiego, czy widzi szansę zawarcia w projekcie ustawy zapisów przeciwdziałających wspomnianej przez samorządowców anarchii.
– Jedną z kwestii jest tu swoisty dramatyzm podziału pomiędzy obywatelami a władzą na „my i oni” i pytanie, na ile referenda bezprogowe mogą ten podział usunąć – powiedział, minister w kancelarii Prezydenta RP.
Jego zdaniem wydaje się, że nie da się prowadzić działania na poziomie wspólnoty samorządowej bez zlikwidowania tego podziału, który narasta w wielu instytucjach publicznych i w życiu wspólnotowym.
– Jeżeli chcemy wrócić do wspólnoty, to musimy mieć poczucie, że tego chcemy, ale jednocześnie, iż mamy pewien wymiar odpowiedzialności za tę wspólnotę. Pytanie – w jaki sposób inny niż referenda bezprogowe można ten wpływ i poczucie odpowiedzialności zrealizować – mówi Dziekoński.
Dziekoński zaznaczył, że teraz parlament będzie proponował kształt dalszego procesu legislacyjnego. Zwrócił uwagę, że większość samorządowców obecnych podczas seminarium w Pałacu Prezydenckim wskazywała na potrzebę dalszych prac nad projektem ustawy. Z ich uwag wynika, że 95 proc. zapisów ustawy jest bardzo potrzebnych i ważnych.
– Zastanówmy się więc, jakie kwestie znajdują się wśród tych 5 proc., które budzą wątpliwości i przeprowadźmy dyskusję w parlamencie właśnie nad tymi 5 proc., kwestia progowości i wiązania referendum jest wśród tych, które budzą niepokój – dodał prezydencki minister.
W Pałacu Prezydenckim odbyło się 15 stycznia seminarium na temat „Rola i miejsce referendów lokalnych (tematycznych) w demokracji bezpośredniej Szwajcarii”. Doświadczenia Szwajcarii przedstawiał polskim samorządowcom prof. Uwe Serdult, zastępca dyrektora Centrum Badań nad Demokracją Bezpośrednią w Aarau w Uniwersytecie w Zurychu.
Kkż/ Serwis Samorządowy PAP