Polska jest jedynym krajem europejskim, w którym przedmiot przedsiębiorczość jest obowiązkowy na poziomie szkoły średniej – dowiadujemy się z najnowszego raportu Europejskiej Sieci Informacji o Edukacji, agendy Komisji Europejskiej. Nie zawsze jednak nauka przedsiębiorczości jest praktyczna i rzeczywiście pobudza młodzież do własnych inicjatyw - komentują eksperci. Niektórzy idą jeszcze o krok dalej i stwierdzają, że przedsiębiorczości nauczyć się nie da się nauczyć. W niej trzeba wychowywać.
Kształcenie w zakresie przedsiębiorczości jest jednym z priorytetów polskiej polityki edukacyjnej – czytamy w raporcie. Znajduje to odzwierciedlenie w nowej podstawie programowej obowiązującej w Polsce od 1 września 2009 roku. W naszym systemie edukacyjnym cele nauczania przedsiębiorczości są zdefiniowane zarówno w zakresie wiedzy (o ekonomii, finansach, rynku pracy, biznesie), postaw (np. rozwiązywanie problemów, kreatywność), jak i umiejętności (np. planowania czy pracy w grupie). A nauczyciele mają dostęp do przewodników i materiałów pomocniczych do lekcji przedsiębiorczości.
Dla porównania w wielu krajach przedsiębiorczości uczy się jako przedmiotu uzupełniającego (Bułgaria, Litwa, Austria, Słowenia, Szwecja, Turcja, Norwegia) lub wiedza na ten temat jest przekazywana w ramach innych zajęć np. ekonomii, nauk społecznych czy matematyki.
Nad sposobem nauki przedsiebiorczości trzeba nam jednak jeszcze popracować. – W polskich szkołach został wprowadzony powszechny system nauki przedsiębiorczości, w związku z czym każdy uczeń bierze udział w zajęciach z przedsiębiorczości – to plus. Na minus jest jednak teoretyczny charakter tej nauki – komentuje Jacek Aleksandrowicz, wiceprezes Polski Przedsiębiorczej. - Po pierwsze program nauki przedsiębiorczości pozostawia wiele do życzenia – te lekcje powinny nazywać się de facto ekonomią, gdyż uczą definicji typu bank centralny a nie kreowania pomysłów na biznes. Po drugie uczone są przez przeszkolonych nauczycieli np. WF-u bez doświadczenia w biznesie. Dlatego zajęcia nie zawsze zachęcają do aktywności, własnej inicjatywy, brania spraw w swoje ręce i zakładania własnych firm. Ten minus trzeba zniwelować – podkreśla Aleksandrowicz.
Raport sieci EURYDICE komentuje dla FISE Beata Płatos z polskiego biura agendy:
Na temat edukacji przedsiębiorczej dla FISE wypowiada się Zbigniew Gajewski, Z-ca Dyrektora Generalnego PKPP Lewiatan:
– Nie zgadzam się z czyimkolwiek poglądem, że w Polsce jest dobrze z edukacją przedsiębiorczości. Przedmiot o takiej nazwie co prawda istnieje, ale ma charakter nazbyt akademicki, a większość tych, którzy go przeszli, skarży się na przeteoretyzowanie i nudę. Dlaczego tak jest?
Zacznijmy od tego, że szkoła opiera się dziś na założeniu, iż przedsiębiorczości można nauczyć. Tymczasem badania naukowe dowodzą, że nie można. Można wychowywać dla przedsiębiorczości, czyli kształtować odpowiednie postawy. Dzieci uczone od najmłodszych lat samodzielności, zaradności i odpowiedzialności mają o wiele większe szanse zostać przedsiębiorcami niż pozbawieni takiego wpływu w dzieciństwie absolwenci uczelni biznesowej. Im wcześniej, tym lepiej. Dlatego w Portugalii programy wychowania dla przedsiębiorczości zaczynają się w przedszkolu.
Co można zrobić w Polsce poza skopiowaniem Portugalczyków? Upowszechnić wśród rodziców anglosaskie podejście, że niezależnie od poziomu zamożności rodziny dzieci powinny od małego zarabiać na niektóre swoje potrzeby, choćby świadcząc drobne usługi sąsiadom (a Polacy się starzeją, wiec popyt będzie rósł).
Poza tym trzeba uczynić obowiązkowym obecnie fakultatywny przedmiot "ekonomia w praktyce" (przygotuje do korzystania z rozwiązań wolnego rynku), zaś w trakcie lekcji "praktycznej przedsiębiorczości" uczynić z każdego ucznia przedsiębiorcę w wirtualu (czyli zaadoptować dla potrzeb szkolnych jedną z licznych gier biznesowych). Zadaniem każdego ucznia byłoby założenie firmy i jej poprowadzenie, a po drodze zdobycie niezbędnych informacji (ZUS, podatki, podstawy prawa gospodarczego i ekonomii). Oceniane byłyby nie rezultaty przedsiębiorstwa (nie każdy ma predyspozycje), tylko zaangażowanie i zdobyta w grze wiedza.
Najbardziej skuteczni mogliby być zachęcani do pracy w prawdziwym mini-przedsiębiorstwie, które powinno istnieć w każdej szkole oraz do kontynuacji edukacji biznesowej na studiach.Młodzieżowe mini-przedsiębiorstwa działają obecnie w ok. 200 szkołach w Polsce i w dziesiątkach tysięcy szkół na świecie. Organizuje je ogólnoświatowa Fundacja Junior Achivement (w Polsce Fundacja Młodzieżowej Przedsiębiorczości). Stoi wiec za tym wieloletnie doświadczenie. Teraz chodzi o to, żeby taka firma pojawiła się w każdej szkole i pozwoliła najlepszym w grze wirtualnej sprawdzić się w realu. Tak w uproszczeniu opisany system przyniósłby ogromne korzyści społeczne, bo poza przedsiębiorcami wychowywałby także innych liderów społecznych.
Źródło: redakcja portalu bezrobocie.org.pl