Monitoring Ustawy o działalności pożytku publicznego. Więcej edukacji i deregulacji
Potrzebna jest deregulacja ustawy i dalsza edukacja podmiotów, które z niej korzystają – takie wnioski można wysnuć na podstawie przeprowadzonego monitoringu Ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Monitoring działania ustawy został zapisany w samej ustawie. Zgodnie z art. 25 do końca czerwca 2005 roku Rada Ministrów ma przedstawić Sejmowi i Senatowi sprawozdanie z działania Ustawy. Rada Ministrów przyjęła sprawozdanie z działania Ustawy 7 czerwca 2005. Sprawozdanie - liczące sobie blisko 160 stron - powstało na podstawie badań przeprowadzonych przez trzy niezależne ośrodki: Instytut Spraw Publicznych, Instytut Pracy i Spraw Socjalnych oraz Stowarzyszenie Klon/Jawor.
Diabeł tkwi w szczegółach
Ocena ustawy, zarówno wśród działaczy pozarządowych, jak i
samorządowców jest bardzo złożona. Dowodzą tego doświadczenia Instytutu Spraw Publicznych.
- Na poziomie ogólnym uczestnicy wywiadów i dyskusji eksperckich wyrażali się o ustawie pozytywnie.
Mówili, że jest przydatna i potrzebna, ale gdy rozmowa zaczynała dotyczyć spraw bardziej
szczegółowych - pojawiało się coraz więcej problemów - przyznaje Grzegorz Makowski, koordynujący
badaniem ISP.
Wśród głównych zalet ustawy badani wymieniali uregulowanie kwestii
wolontariatu, przejrzystość zlecania zadań publicznych, obligatoryjność uchwalania programów
współpracy. Przedstawiciele organizacji pozarządowych dodawali także, że ustawa podniosła
prestiż NGOsów.
Narzekano zaś na takie sprawy jak np. fakultatywność zapisów
dotyczących form współpracy - w gminach, gdzie samorząd współpracował z organizacjami -
współpracuje nadal, wykorzystując cały katalog form zapisanych w ustawie, a tam gdzie nie
współpracował - nie współpracuje i teraz.
Inny powód do narzekań to konkursy - wypaczanie idei tego mechanizmu poprzez preferowanie
niektórych organizacji, brak jasnych procedur i kryteriów dotyczących organizowania konkursów oraz
trudności w powiązaniu konkursów z prowizoriami budżetowymi. Sporym problemem są programy
współpracy, a dokładniej mówiąc - tryb ich uchwalania. Nierzadko samorządy obchodziły się bez
konsultacji z lokalnymi organizacjami lub konsultowały programy tylko częściowo, uchwalano również
dokumenty prowizoryczne. Częstą praktyką było powielanie programów przyjętych w gminach sąsiednich.
Nie należały do rzadkości przypadki, gdy w ostatecznej uchwale zapominano zmienić nazwy gmin.
Ponadto samorządy mają także kłopot z powiązaniem budżetów z uchwalaniem programów współpracy.
Zwracano również uwagę, że ustawa promuje duże i silne organizacje kosztem małych i lokalnych, że
część jej zapisów pokrywa się z innymi aktami prawnymi (np. ustawą o pomocy społecznej), że
zbyt duże są koszty funkcjonowania organizacji pożytku publicznego (zwłaszcza w kontekście
wątpliwości związanych z opłatami za publikacje sprawozdań w Monitorze Polskim B).
Najlepiej oceniane były zapisy ustawy dotyczące wolontariatu, chociaż i tutaj powił się
zarzuty o negatywną formalizację tej formy działalności społecznej.
Za wcześnie na ocenę
Profesor Kazimierz Frieske z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych
ocenił, że ustawa - chociaż w jego ocenie elegancka z legislacyjnego punktu widzenia i warta tego,
aby się nią chwalić - wyprzedza bieg czasu. Jego zdaniem gminy są zbyt biedne i administracja
samorządowa nie dysponuje pieniędzmi, które pozwoliły by na to, aby współpraca z organizacjami
toczyła się ku zadowoleniu tych ostatnich. Zarzucił twórcom ustawy, że sztucznie oddzielili
organizacje pozarządowe od samorządu, zapominając o quasi-NGO, czyli organizacjach działających na
pograniczu tych dwóch sektorów i szczególnie podatnych na korupcję. Ustawa nie przewidziała także
sytuacji, gdy relacje w określonych społecznościach regulowane są przez zasadę wzajemności, co
często jest sprzeczne z zasadami uczciwej konkurencji, ale jednocześnie wydaje się racjonalne. Jego
zdaniem ustawa mogłaby sprzyjać rozbijaniu lokalnych "brudnych" wspólnot, ale na razie
jeszcze tak się nie dzieje.
Z przeprowadzonych badań wynika także, że na pełną ocenę skutków
działania ustawy jest jeszcze za wcześnie.
- Wiele środowisk - zarówno wśród organizacji, jak administracji publicznej - i osób nie odczuło
jeszcze bezpośrednich skutków Ustawy lub nie wie, że zmiany wprowadzone przez nią ich dotyczą. Z
kolei ci, którzy wierzyli, że Ustawa "od ręki" załatwi wszystkie bolączki sektora,
dowiedzieli się, że sprawy są znacznie bardziej złożone, że nie wszystkie problemy leżą w sferze
regulacyjnej lub, że zmiany w tej sferze nie przynoszą natychmiastowych skutków - referował wyniki
badań Stowarzyszenia Klon/Jawor Jakub Wygnański.
Oczekiwania związane z pracami i wprowadzeniem ustawy były i nadal są
bardzo duże. Pomimo problemów, jakie pojawiły się po jej wprowadzeniu - zdecydowana większość
organizacji i instytucji ocenią ją pozytywnie. Zdaniem przedstawicieli Klonu/Jaworu niebezpiecznie
silne jest przekonanie, że zmiany w sferze regulacyjnej mogą być "czynnikiem wzrostu"
społeczeństwa obywatelskiego. Oczekiwania te są mało realne, gdyż należy się spodziewać, że
regulacje raczej zahamują niż spowodują rozwój społeczeństwa obywatelskiego.
Deregulacja i edukacja
Wyniki badań potwierdziły się niejako także podczas dyskusji
panelowych, które odbyły się 15 czerwca 2005 w Ministerstwie Polityki Społecznej na konferencji
"Ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie w świetle badań". Generalnie
uczestnicy dyskusji zgadzali się co do tego, że ustawa jest potrzebna i nie należy jej zawieszać
ani bojkotować, niemniej jednak poruszyli także wiele szczegółowych zagadnień, wymagających zmian
lub szczególnej troski w procesie realizacji ustawy. Zgadzano się co do tego, że ustawa wymaga
deregulacji w niektórych punktach, jak również, że należy zwrócić szczególną uwagę na dalsze
propagowanie wiedzy o ustawie tak wśród organizacji, jak i samorządów oraz na upowszechnianie
dobrych praktyk.
Zbigniew Wejcman ze Stowarzyszenia BORIS zwrócił między innymi uwagę,
na to, że w wielu przypadkach zarówno organizacje pozarządowe, jak i samorządy traktują programy
współpracy jako mechanizmy transferów finansowych. Programy nie mają charakteru długofalowego nie
tylko dlatego, że przepisy ustawy nie są w tej kwestii precyzyjne, ale również dlatego, że
przedstawiciele organizacji pozarządowych wykazują bierną postawę i nie są zainteresowani aktywnym
udziałem w tworzeniu programów współpracy w swoich gminach.
- Ludzie tłumaczą się tym, że mają mało czasu, a na dialogowanie z władzami trzeba go jednak trochę
poświęcić - mówił Z. Wejcman, dodając, że wyjściem z tej sytuacji są lokalne fora i koalicje
pozarządowe, które w perspektywie kilkuletniej mogą i są w stanie prowadzić dialog z władzami
samorządowymi.
Witold Monkiewicz z Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej protestował
przeciwko sprowadzaniu kwestii współpracy organizacji i samorządów jedynie do wykonywania
zadań publicznych.
- Społeczeństwo obywatelskie nie polega tylko na tym, aby zlecać zadania i przekazywać pieniądze.
Niemniej, a może nawet bardziej ważne są kwestie konsultowania i tworzenia programów współpracy, a
na to zwraca się mniejszą uwagę niż na konkursy - mówił.
Ponadto apelował, aby nie patrzeć na organizacje bezkrytycznie.
- Jeśli istnieje spór między samorządem a organizacjami z góry przyjmujemy, że samorząd jest
niedobry, a na dodatek skorumpowany. Wcale tak nie musi być - zwracał uwagę W. Monkiewicz.
Michał Guć, wiceprezydent Gdyni - wypowiadając się z perspektywy
samorządowca - zwrócił uwagę między innymi na skomplikowane i różne - w zależności, którą ustawę
się stosuje - zasady finansowania organizacji pozarządowych. Jego zdaniem z jednej strony brak
ujednoliconych reguł prowadzi do pogłębiania resortowości, a z drugiej strony - skomplikowane
reguły konkursowe powodują, że urzędnicy przede wszystkim skupiają się na technice przekazywania
pieniędzy, a nie na kwestiach merytorycznych. Jest zbyt wiele wymogów formalnych i
"dokręcanie śruby" - w sensie zaostrzania i głębszego regulowania kwestii związanych z
przeprowadzaniem otwartych konkursów - może zaowocować powstaniem potwora legislacyjnego podobnego
do obecnej ustawy o zamówieniach publicznych.
- Raczej potrzebna jest stała i konsekwentna edukacja i pokazywanie, że współpraca się opłaca -
mówił M. Guć, wyrażając zdanie większości panelistów biorących udział w konferencji.
Źródło: inf. własna