– Kiedyś, gdyby przyszli do mnie ekolodzy i powiedzieli, że trzeba się przywiązać do drzewa, to bym to też zrobiła, bo uważałam, że jest to potrzebne i ważne – mówi Monika Łukomska-Bekiel, prezeska Fundacji „Osiem Marzeń” z Szydłowca. Kiedyś tak. Po zakończeniu udziału w Programie Liderzy PAFW – już nie. Jak doszła do tego punktu? O drodze swojego liderskiego rozwoju i dojrzewania opowiada Monika Łukomska-Bekiel, absolwentka Programu.
– Przeszłam chyba wszystkie możliwe rodzaje działalności dostępne w Szydłowcu – wspomina Monika.
Była nauczycielką języka polskiego, prowadziła zajęcia teatralne dla dzieci, projekty ratujące dziedzictwo szydłowieckich Żydów i… pomagała koleżance działającej na rzecz bezdomnych psów.
– Reagowałam na każdą potrzebę – wynikało to z wrodzonej empatii i z wiary, że mogę coś zmienić w świecie. Ludzie klepali mnie po plecach i mówili mi: "fajnie, Monika. To jest to!", a ja czułam, że to nie jest to – dodaje. – W swojej działalności społecznej doszłam do ściany, zrozumiałam, że dalej nie mogę robić wszystkiego, że mnie to eksploatuje i pozbawia poczucia sensu działania. To był groch z kapustą.
Prawie magia: kiedy nagle wszystko się udaje…
Do udziału w Programie Liderzy PAFW zachęciła ją koleżanka, jego absolwentka, mówiąc, że po nim już nic nie jest takie samo. Pomyślała: „Może warto?” Weszła na stronę Liderów PAFW: – Byłam tam już tyle razy, za każdym razem wydawało mi się, że to nie dla mnie. Ja – liderka?! Ja jestem po prostu Monika z Szydłowca, która coś robi, raz lepiej, raz gorzej. Ale aplikowałam.
Praca nad sobą w Programie i odnalezienie „swojego” pola działania sprawiają, że teraz wszystko się udaje, jest tylko „lepiej”.
– W trakcie Programu wybrałam jedną ścieżką – pracę na rzecz edukacji i rehabilitacji osób z niepełnosprawnością – i wszystko nagle zaczęło mi, i nam w Fundacji, wychodzić. Dzięki temu, że jestem ukierunkowana i wiem co chcę osiągnąć, potrafiłam zakomunikować to moim współpracownikom i zaangażować ich do wspólnego działania. Jasne postawienie celu sprawiło, że zauważam możliwości jego realizacji, których wcześniej bym nie dostrzegła. To było wielkie wyzwanie dla mojego zespołu, rok bardzo ciężkiej pracy, a dla mnie – pracy nad podtrzymywaniem energii zespołu. Mam poczucie, że robię kawał dobrej roboty. Mimo, że robię mniej. Teraz wszystko jest dokończone – opowiada Monika.
W ciągu ostatniego roku odremontowali i uruchomili warsztat terapii zajęciowej, który był ogromną potrzebą osób z niepełnosprawnością z powiatu szydłowieckiego.
– Jest dla mnie zaskoczeniem to, że udało mi się zaangażować w całą inicjatywę tysiące ludzi, to był potężny remont. Otrzymaliśmy prawie 100 tysięcy złotych, w formie robocizny i materiałów, przy czym kosztorys wykonawczy opiewał na kwotę prawie 130 tysięcy. Przychodzili po swojej pracy, na szesnastą i pracowali do dziesiątej, jedenastej wieczorem za darmo, tak po prostu – mówi Monika.
Dzięki udziałowi w Programie i uruchomieniu warsztatu Monika zrozumiała, że bycie „liderem – samotnym żaglem” nie prowadzi do realnej zmiany, zmiany społecznej: – Ważne jest budowanie koalicji wokół inicjatywy, ludzi, którzy pójdą za mną.
Nie tworzę hybryd
Plany Moniki i jej zespołu z Fundacji „Osiem Marzeń” sięgają dużo dalej. Chce założyć w Szydłowcu szkołę i przedszkole specjalne. Pracuje intensywnie nad programem zajęć, w którym najważniejsza jest podmiotowość i faktyczne traktowanie ich uczestników i uczestniczek jak osób dorosłych. Aż trudno uwierzyć, że rozpoczynając udział w Programie Liderzy PAFW, Monika nie brała pod uwagę działań na rzecz osób niepełnosprawnych jako swojego kierunku rozwoju.
– Dzięki Programowi odsiał się u mnie nadmiar działań. Na początku nie wiedziałam, co zostanie. W ciągu Programu przez siedem–osiem miesięcy wykonywałam wolty, podejmowałam i porzucałam działania. Miałam różne pomysły na siebie, weryfikowałam je – gdy mi nie wychodziły, dochodziłam do wniosku, że nie były moje. Miałam np. pomysł, jeszcze sprzed Programu, zajmowania się historią szydłowieckich Żydów. Potem pojawiła się edukacja i rehabilitacja osób niepełnosprawnych – wspomina Monika. – W pewnym momencie doszłam do wniosku, że chcę się zajmować obiema działkami. Powiedziałam tutorce, z którą pracowałam w Programie, że wiem jak to można połączyć. Ona mnie zapytała: "Ale czy naprawdę tego chcesz? Czy jesteś pewna?". Uświadomiłam sobie, że tak bardzo chciałam wszystko ze sobą połączyć, że tworzę hybrydy, kombinuję. Gdy zdecydowałam, że będę się zajmowała tylko niepełnosprawnością, wszyscy pytali czy nie mam poczucia straty – a ja odpowiadałam, że wręcz przeciwnie: czuję, że coś zyskałam - wyznaje.
Zaczęłam zmianę od „środka”
Monika podkreśla, że dzięki udziałowi w Programie Liderzy PAFW dokonała zmiany przede wszystkim w sobie i to z niej wynikają działania i sukcesy widoczne na zewnątrz.
– Ta zmiana nie była łatwa, doświadczyłam tego, jak trudno przyznać się przed samą sobą, że mam z czymś problem – z wyborem priorytetów dla siebie, z zarządzaniem ludźmi, z relacjami. Zmiana boli, bo przekracza się granicę komfortu, ale warto to zrobić, by odnaleźć siebie - przekonuje.
Pytana, o to czemu akurat przy edukacji i rehabilitacji osób z niepełnosprawnością, poczuła, że jest to jej pole, mówi: – Tym, co sprawia mi satysfakcję i wprawia w zachwyt, jest widok autentycznej radości na twarzach uczestników i uczestniczek warsztatu i ich postępy w rozwoju społecznym. W trakcie Programu zdałam sobie sprawę, że osoby z niepełnosprawnością intelektualną i ruchową były blisko mnie, szczególnie w czasach mojego dzieciństwa. Wychowałam się właściwie na podwórku szkoły specjalnej. W działania na ich rzecz osób z niepełnosprawnością angażowała mnie kiedyś moja mama – nauczycielka tej szkoły.
Gdy mówi o udziale w Programie, wzruszenie ściska jej gardło, mimo że od zakończenia edycji, której była uczestniczką, minęło już osiem miesięcy.
– Udział w Programie sprawił, że pozbyłam się stresu związanego z ciągłym poszukiwaniem swojego pola i niezadowoleniem, że to jeszcze nie to. Ważną rolę odegrał kontakt z tutorką, która umiejętnie otwierała moją głowę, zadając mi pytania, jednocześnie niczego nie narzucając. Program podziałał na mnie kompleksowo – cenne były dla mnie również szkolenia i sieciowanie, czyli nawiązane relacje, które sprawiają, że z każdym problemem mogę się odezwać do uczestników ze swojej edycji Programu lub poprzednich – tłumaczy Monika.
Tak jak jest nie jest dobrze
Między innymi to poczucie „bycia w sieci Liderów PAFW” daje jej energię do codziennego działania, które polega na wyrwaniu z domów osób z niepełnosprawnością mieszkających we wsiach pod Szydłowcem. Najczęściej są to członkowie bardzo biednych rodzin, często nie chcących żadnych zmian zgodnie z zasadą: „tak jak jest, jest dobrze”. Monika jeździ na wieś systematycznie zachęcając do udziału w warsztatach, poznaje historie rodzin niczym z nowel pozytywistycznych:
– Zajechałam do jednego domu. Wiedziałam, że jest w nim dwóch chłopaków, Krzysiek i Sylwek, obaj z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym. Krzysiek korzystał wcześniej z warsztatów terapii zajęciowej. Sylwek siedział skulony, w brudnych spodniach, przy piecu. Ojciec powiedział: Krzysiek może iść, on mądrzejszy. A Sylwek – nie, gdzie on? Niech siedzi w domu. Tyle gospodarki jest do obrobienia. Pomyślałam: Krzysiek „mądrzejszy”, bo był w warsztacie i się uspołecznił. Powiedziałam: Albo biorę dwóch albo żadnego. Zajeżdżałam do tego gospodarstwa przez cztery dni, myśląc: muszę wyciągnąć Sylwka spod tego pieca. W końcu ojciec się zgodził. Dziś patrzę na Sylwka w warsztacie, uśmiechniętego od ucha do ucha i mówiącego: Wie pani? Ja już stąd nie odejdę – opowiada.
Na pytanie o to dla kogo jest Program Liderzy PAFW, odpowiada: – Dla każdego, kto w swoich społecznych działaniach doszedł do ściany, porusza się w chaosie aktywności, a nawet nadaktywności. Kto potrafi się przyznać, że potrzebuje pomocy i przestrzeni na odnalezienie swoich pól, na powtórne ukierunkowanie się. To program dla liderów i liderek z całej Polski – osób z pasją kształtowania lokalnego otoczenia, osób, które chcą działać sprawniej i skuteczniej. Ale koniecznym warunkiem udziału w Programie jest otwarta głowa i odwaga podjęcia zmiany.
Źródło: Stowarzyszenie Szkoła Liderów