KOWALSKI: Wszystkich, którzy nie pojmą idei mobilności czeka nagła śmierć – taką jednoznaczną tezę stawiają inicjatorzy toczącej się debaty. Masz ci los – jakby sektor miał mało problemów… Musi się teraz ustrzec przed (bagatela) nagłą śmiercią!
Najgorsze jest to, że rozumiejący mobilność (ci, którzy nagłej śmierci bać się nie muszą), nie wskazują NGO-som, jak zagłady uniknąć. Może nie robią tego, bo myślą, że już mają do czynienia z trupem?
Komputer, internet. Papier?
Jakieś 10 lat temu byłem świadkiem jednej z wielu dyskusji na temat rozdysponowania środków na przeciwdziałanie bezdomności. Dyskutowało ministerstwo pracy i organizacje wspierające bezdomnych. W dyskusji pojawiały się wątki merytoryczne i odwieczne żale, że pieniędzy jest zbyt mało. Pojawił się też głos bardzo dramatyczny, ale bardzo osamotniony. Jedna z organizacji dowodziła, że jest dyskryminowana, ponieważ składanie wniosków o dofinansowanie możliwe jest tylko drogą elektroniczną. A ona zajmuje się bezdomnymi i komputera mieć nie będzie. Dziś wydaje nam się to problem odległy – z innej epoki. Już wtedy większość organizacji problem ten przeskoczyło – i ta jedna też sobie w końcu z nim poradziła. Działa do dziś.
Mamy rok 2014. Końcówka debaty dotyczącej nowej ustawy o zbiórkach publicznych. Powstanie serwis rejestrujący wszystkie zbiórki – umożliwiający zgłoszenie i sprawozdanie działań. Co jest jednym z najgorętszych wątków debaty (czytaj: czego chcą organizacje)? Możliwość rejestracji zbiórek na papierze. Za pośrednictwem poczty. Nieelektronicznej. Ups…
Zombi w Klizmanowicach
A jeśli ktoś nie chce? Czy coś złego może wyniknąć ze świadomej rezygnacji z wykorzystania mobilności w konkretnych działaniach. Czy starsze panie ze wsi Klizmanowice, spotykające się od 40 lat (niestety, w zmieniającym się składzie), w każdą środę wieczór i wykonujące lokalne przyśpiewki, przestaną się spotykać, bo nie skorzystają z mobilności? Oczywiście nie. A to też jest realny świat organizacji. Tylko że entuzjaści mobilności chyba tej części sektora nie znają – albo traktują jak NGO-sowe zombies.
Jeszcze IDEA
O jednym zapomniałem. Dyskusja nie toczy się ot tak sobie – na temat mobilności w ogóle. Dyskusja ma sprecyzowany temat: mobilność to nie technologia, ale idea i nasz byt wiąże się z jej zrozumieniem. Znowu trochę dramatycznie (byt). Nasz – rozumiem: organizacji. A może nie? Może szerzej: ludzi? (jeszcze dramatyczniej…). Sądzę, że tak – że chodzi o ludzi. Ale to nawet lepiej. Bo jak ludzie zrozumieją ideę i przetrwają, to pewnie organizacje (bo przecież tworzą je ludzie) też przetrwają. Może to wyjaśnia dlaczego nie padają przekonujące przykłady, jak organizacje mają aplikować IDEĘ, za to przykładów z życia codziennego (lodówka, wanna) jest w bród.
Ufff… trochę mi ulżyło. Organizacje jednak przetrwają. Bo tworzący je ludzie zrozumieją IDEĘ; inaczej się przecież nie da – nie da się żyć nie dogadując się z własną lodówką. A kiedy już wszyscy zrozumieją lodówkę, może wtedy zacznie się rzeczywiście dyskutować o idei mobilności w organizacjach. W jakiejś kolejnej debacie.
Źródło: inf. nadesłana