Młodzi - łasy kąsek politycznych wyjadaczy. Młodzi - "świeża krew" i łatwi do manipulowani aktywiści. Młodzi - głodni sukcesu, bezkompromisowi w walce o ideały i wartości. Młodzi - wpatrzeni w swoich patronów i partyjnych chrzestnych ojców. Młodzi - którym wmówiono, że są oryginalni w swoich postawach. Młodzi - zawsze skorzy do rewolucji i naprawiania świata. Młodzi - dynamiczni, ideowi, szukający miejsca dla siebie w niepewnym świecie.
Młodzi - skorzy do skoczenia do gardła tym, których wskaże im się jako wrogów. Młodzi - rozdzieleni przez ich rodziców i dziadków na stosowne sekcje, grupy, frakcje i partie.
Jak wynika z raportu "Młodzież 2013" CBOS, ogólny poziom zainteresowania polską polityką wśród młodzieży osiągnął poziom najniższy z notowanych na przestrzeni ostatnich 25 lat.
Trzech na czterech uczniów ostatnich klas szkół średnich nie potrafi określić swoich politycznych poglądów, a tylko jeden na pięciu maturzystów ma jakiś ogląd politycznej sytuacji w kraju.
Od 1996 roku w tej grupie młodzieży potroiła się deklaracja kompletnego braku zainteresowania sprawami politycznymi i tym, co dzieje się w kraju. Większość z nich jest przekonana, że politycy (wszyscy, bez związku z przynależnością partyjną) dbają jedynie o swoje interesy i kariery.
W grupie tych, którzy choć trochę interesują się bieżącą sceną polityczną w Polsce, swoich poglądów politycznych nie potrafi przyporządkować do tradycyjnych schematów (prawica, lewica, centrum) 65 proc. licealistów i aż 80 proc. uczniów innych szkół średnich. Połowa badanych nie ma swojej "ulubionej", preferowanej partii politycznej wśród tych, które aktualnie istnieją w Polsce (w 1998 roku odsetek ten wynosił 39 proc. badanych).
Zakładając, że to właśnie w szkole średniej kształtują się wyborcze i polityczne preferencje obywateli, wyniki badań niezbyt dobrze rokują na przyszłość. Wśród młodzieży panuje powszechne przekonanie o tym, że polityka jest czymś, od czego lepiej trzymać się z dala, że wszyscy politycy są takimi samymi cynikami, że to marny teatr marnych aktorów.
Bo politycy dbają tylko o siebie
Media i sami politycy z uporem epatują tym przekonaniem i zręcznie nim manipulują, podtrzymując ten negatywny obraz. Życie polityczne toczy się od afery do afery, od obrażenia politycznego przeciwnika do otwartej wojny ideologicznej. Trudno nie przyznać racji tym wrażliwym i wyczulonym na fałsz młodym obserwatorom, że polityk to ktoś obłudny, kto nie kieruje się dobrem publicznym, lecz partykularnym interesem tylko własnego ugrupowania politycznego czy wręcz swoją własną korzyścią.
Scena polityczna - jako całość - postrzegana jest jako zakłamana, nieprzyjazna, niszcząca, egoistyczna, kierująca się niskimi (najczęściej finansowymi) pobudkami. Wszystkie górnolotne hasła i wyborcze obietnice mają za zadanie ukryć prawdziwe intencje i okłamać wyborców.
Wśród uczniów szkół średnich powszechne (92 proc. wskazań) jest przekonanie, że politycy - niezależnie od deklaracji preferencji politycznych - dbają jedynie o swoje własne kariery, a partie nie biorą pod uwagę opinii obywateli, zabiegając jedynie o zdobycie jak największej liczby głosów w wyborach (84 proc.).
Odsetek mających problem z określeniem swoich poglądów na skali lewica - prawica jest najwyższy spośród dotychczas notowanych (od 2010 roku wzrost o 8 proc.). Blisko ośmiu na dziesięciu ankietowanych (78 proc.) uważa, że obywatele nie mają wpływu na to, co robi rząd, i postrzega polityków jako ludzi, którym nie zależy na dobru ogółu (82 proc.).
W większości badani nie zgadzają się też z opinią, że partie polityczne reprezentują interesy i poglądy zwykłych obywateli (68 proc.). Wynika z tego, że wśród polskiej młodzieży występuje coraz większe rozczarowanie polityką i dezaprobata dla bieżącej sytuacji społecznej, która rozgrywa się biernie na ich oczach. Bez możliwości udziału w niej, bez szans na jej zmianę.
Garnitury przeżarte przez mole
Młodzi liberałowie, młodzi konserwatyści (cóż za piękny oksymoron!), młodzi demokraci, młodzi anarchiści, młodzi republikanie, młodzi socjaldemokraci, młodzi patrioci.
Think tanki, polityczne przybudówki, nadbudówki, młodzieżówki. Młodzi partyjniacy… Wydaje się, że to już przeżytek rodem z poprzedniej epoki. Ilu z tych młodych za taką przynależnością kryje swoją hipokryzję, wyrachowanie, erzac "biznesowej" kariery i łatwego zarobku, usprawiedliwienie braku kompetencji zawodowych, karierowiczostwa, dobrego sposobu na bezrobocie, żądzy zabawy czy władzy?
Wszystko pośród sloganów o pracy społecznej, misji publicznej, służebnej roli, chęci naprawy świata, przesyceniu patriotycznymi motywami itd. Każdorazowy kontakt z młodymi ludźmi potwierdza takie zobojętnienie i bardzo negatywne nastawienie do polityki oraz jej krajowych przedstawicieli.
Coraz więcej studentów, praktykantów, wolontariuszy, młodych wychowawców z goryczą patrzy w przyszłość, wytykając kolejne przykłady egoizmu, nepotyzmu, kłamstwa i obłudy. Takie sprawy jak obiektywna i rzeczowa ocena np. afer podsłuchowych, wybranie choć kilku punktów programu politycznego lub głównych przedstawicieli większych partii politycznych nawet przy dużej dozie dobrej woli jest prawie niewykonalne dla młodego Polaka. Całe mnóstwo uczniów (72 proc.) nie potrafi sprecyzować swoich poglądów.
Debata grzęźnie w doraźnych ideologicznych kłótniach i pyskówkach. W badanej grupie starszej młodzieży (20-26 lat) swoje zdanie na tematy polityczne deklaruje niemal co trzeci wyborca. Analiza całości badań wyraźnie pokazuje, że kolejne roczniki uzyskujące czynne prawo wyborcze mają coraz mniejszą świadomość polityczną.
W ten sposób sprawy publiczne nadal pozostaną na marginesie ich zainteresowania, a jedynymi nośnikami informacji o polityce dla najmłodszej grupy elektoratu są media oraz emocjonalne i cząstkowe treści przyswajane od rówieśników oraz z mediów społecznościowych.
Buntowniczą naturę młodych partie polityczne próbują obłaskawić, dając tym bardziej ambitnym (aktywnym?, bezwzględnym?, bezczelnym?, przydatnym?) jakieś doraźne miejsce w swoich starych strukturach. Pozwalają im wejść w buty ich dziadków, pradziadków. Buty za duże, za małe, za ciasne, z poprzedniej epoki.
Partyjni "dziadkowie" zabetonowali przez ostatnią dekadę scenę polityczną w Polsce i nie zauważyli, że młodzi ludzie sami biorą zmianę swojego najbliższego otoczenia w swoje ręce - nie przez działania polityczne, ale animowane, prowokowane, wymuszane czy wspierane przez inne pozapolityczne mechanizmy: europejskie programy skierowane do młodzieży, lokalne NGO-sy, inicjatywy, projekty, zagraniczne staże. Wielu emigruje, jakby abdykując, nie widząc miejsca w tym nieprzyjaznym świecie kreowanym bez nich i wbrew nim.
Źródło: Rafał Ryszka