Jeszcze kilka lat temu ulica Cicha nie przyciągała wzroku typowego przechodnia. W centrum, jednak trochę na uboczu, zaraz obok tętniącego życiem Placu Litewskiego, jednak schowana za tłocznymi okolicami przystanków autobusowych ulicy Trzeciego Maja. Statystyczny mieszkaniec miasta raczej nie wypuszczał się tam bez przyczyny. Zaułek czekał na ludzi, którzy na nowo go odkryją. Jak się okazało – nie czekał długo.
W 2014 roku przechodzących ulicą Cichą uderzą dwa obrazki – pierwszy to krzykliwe, kolorowe graffiti reklamujące tamtejszą knajpę. Dalej widzimy kontrastujący z nim, oszczędny mural przedstawiający logo Autonomicznego Centrum Społecznego Cicha 4. Słowo „autonomia”, jak może się wydawać, występuje najzupełniej na miejscu – pas chodnika przy kamienicy oddziela od drogi szpaler barierek. Jak jednak zapewniają mnie rezydenci budynku, są one tam tylko ze względów technicznych, a autonomia ogranicza się do samodzielnego, kreatywnego myślenia. – To miejsce znosi wszelkie podziały, tutaj wszyscy są sobie równi – przekonuje Sylwia, pracująca w działającej przy Cichej Kawiarni Miłość.
I tutaj się zatrzymajmy. W tyglu ulicy Cichej mieszczą się różne inicjatywy. Znajdziemy tutaj grupę fireshow, jest wegańska kuchnia, galeria i szermierze. Jednak pierwsza w oczy rzuca się właśnie kawiarnia. Wygląda zupełnie inaczej niż staromiejskie lokale, zapełniające się w weekendy turystami i studentami, czy zdobiące wnętrza galerii handlowych sieciówki z latte za 10 złotych. Kto więc spodziewał się Starbucksa, zawiedzie się srodze. Skorzystają jednak ci, których solidne stężenie kofeiny we krwi motywuje do spotkania z drugim człowiekiem. – Tutaj nie chodzi o kawę – mówi Klaudia, którą można spotkać w kawiarni zazwyczaj we wtorki i czwartki. – Chcieliśmy stworzyć miejsce, w którym każdy będzie się dobrze czuł, stworzyć domową atmosferę. Kawę wypiją tutaj wszyscy, niezależnie od wieku czy sytuacji finansowej.
I tutaj zatrzymajmy się po raz drugi. Kawiarnia Miłość to miejsce, gdzie zapłacisz za herbatę i kawę, ile chcesz. Może to i mało oryginalne, w końcu model „pay-as-you-want” sprawdza się od lat w kulturze. Większy szkopuł jednak w tym, że jedyną walutą, jaką akceptują bariści, jest twoje działanie. Możesz się uśmiechnąć. Możesz napisać wiersz lub zaśpiewać piosenkę. Możesz też w kawiarni zorganizować lekcje białoruskiego dla studentów zza wschodniej granicy. Wybór należy do ciebie. – Nam zależy na tym, żeby stworzyć interakcję między nami a osobami, które tutaj przychodzą – mówi Sylwia. Wtóruje jej Klaudia: – To miejsce nastawione na samoorganizację, chcemy przyzwyczajać ludzi do tego, że lokale też mogą być przestrzenią publiczną, że mają wpływ na to miejsce.
I to wpływ jak najbardziej bezpośredni. Wchodząc do środka kawiarni zauważyłem ustawiony na wystawie winyl Bajmu (pewnie nieco ironicznie). – To od sąsiadki – mówi Kamila, kolejna z wolontariuszek kawiarni. Zresztą „od sąsiadów” jest tutaj niemal wszystko. Lokal przyciąga urokiem swojego rozgardiaszu. – Kawiarnia kosztowała około sześciuset złotych – śmieje się Klaudia. – Włożyliśmy w to dużo pracy, każdy z nas. Ale to też miejsce wymiany bezgotówkowej, od pierwszego dnia było to widać. Kiedy robiliśmy remont, zauważył nas pewien pan, który stwierdził, że ma w mieszkaniu mnóstwo niepotrzebnych mebli. Następnego dnia podjechała tutaj ciężarówka pełna mebli. Ludzie sami zaczęli przychodzić i przynosić nam rzeczy – wspomina. Takie osoby to często mieszkańcy Cichej i Śródmieścia. Jak mówią pracownicy kawiarni, widać pełen przekrój wiekowy, a kawę chętnie piją również starsze osoby.
Jak odwdzięczają się „klienci” kawiarni? Rekordy popularności biją konwersatoria językowe – już niedługo ma szansę ruszyć wspomniany białoruski. Inni uczą tańca. Wielu pisze piosenki – i to kolektywnie, zakładając zespoły z ludźmi poznanymi przy stoliku.
Na pewno jest po co tu przychodzić. Lokal odwiedził emisariusz Dalaj Lamy, raz w miesiącu można przyjść na targ wegański (warzywa od rolnika!), są też debaty polityczne i społeczne, targi rękodzieła… Jak widać, można tu przyjść nie tylko na kawę. Ta jednak zawsze pozostanie darmowa. Podobnie jak rozmowa z innymi.
Źródło: lublin.ngo.pl