Międzykulturowość - temat bardzo popularny. To siła Wrocławia, miasta lansującego się jako tygiel różnorodności, przestrzeni, w której miesza się wielu kultur. To również wyzwanie dla współczesnego świata. Z jednej strony międzykulturowość jest szansą na twórcze wykorzystanie wielobarwności świata. Z drugiej to oczywiście też niebezpieczeństwo - musimy się nauczyć zdystansować wobec zakorzenionych przekonań.
Wrocławskie Centrum Inicjatyw UNESCO, założone przez Katarzynę Szajdę powstało pięć lat temu, przez pierwsze trzy lata funkcjonując na terenie i pod skrzydłami Uniwersytetu Wrocławskiego. Od dwóch lat jest już stowarzyszeniem, które swoje biuro i siedzibę ma w Domu im. Edyty Stein. Oprócz założycielki i kilkuosobowej grupy stałych współpracowników, przy różnych projektach współpracują z nimi wolontariusze – najczęściej studenci lub absolwenci kierunków humanistycznych.
Doceńmy sąsiada
Jednym z ich ostatnich projektów był „PolaCzek”, inicjatywa zrealizowana wspólnie z czeskim stowarzyszeniem LOS (Liberecká Občanská Společnost). Zakończyła ją wystawa 28 sierpnia złożona ze zdjęć i materiałów dokumentujących zarówno wspólne działania projektowe, jak i zmiany, które nastąpiły w myśleniu uczestników. W projekcie wzięło udział 20 studentów (po dziesięciu z obu krajów). Szukano osób, które wcześniej w podobnym międzykulturowym projekcie nie brały udziału. Tygodniowy wyjazd połączony z warsztatami i spotkaniami miał nie tylko zintegrować grupę, ale i przygotować ją do późniejszych właściwych warsztatów, podczas których i Czesi i Polacy rozmawiali o wspólnej kulturze i historii, o swoich językach i przede wszystkim stereotypach, które królują w naszym postrzeganiu przedstawicieli obu nacji.
Wyniki tych spotkań zaskoczyły nawet organizatorów.
– Ten projekt wyraźnie pokazał, że posługujemy się stereotypami nie tylko w odniesieniu do tego, co bardzo egzotyczne i z czym nie mamy okazji się zetknąć. Tak samo myślimy o naszych najbliższych sąsiadach. Czesi biorący udział w projekcie mieli zakodowany obraz Polaka rolnika, byli przekonani, że u nas każdy pracuje na roli. To się oczywiście zmieniło (przynajmniej w tej grupie) po zakończonym projekcie – śmieje się Katarzyna Szajda. Sytuacji dających do myślenia było więcej:
– Na warsztatach poprosiliśmy, by każda grupa narodowa określiła również, oprócz przedstawicieli drugiej grupy, także siebie. Wtedy okazało się, że największe emocje wzbudziła próba określenia przez Polaków samych siebie. Jacy jesteśmy, czy cechuje nas religijność, czy nasze cechy narodowe są czymś pozytywnym, czy nie. Dyskusja była tak gorąca, że grupa czeska siedziała zdziwiona, nic nie rozumiejąc. My również nie bardzo wiedzieliśmy, co o tym myśleć. Okazuje się, że refleksja nad własną tożsamością nie jest prostą sprawą.
Sama inicjatywa ma oczywiście swój pedagogiczny wydźwięk – do końca października uczniowie mogą nie tylko obejrzeć samą wystawę, ale też wziąć udział w warsztacie o polsko-czeskim dialogu.
Polacy, Niemcy, Czesi – niekoniecznie bratanki
Centrum UNESCO współpracowało też z Ondrejem Lochmanem z czeskiej organizacji LOS przy badaniach prowadzonych w szkołach na terenie polsko-czesko-niemieckiego Euroregionu Nysa. Do tej pory objęły one mniej więcej 250 dzieci (ok. 80 z każdego kraju). Warsztaty oraz badania (przy pomocy ankiet) wiedzy na temat postaw związanych z naszymi najbliższymi sąsiadami pokazały, że tam, gdzie sąsiedztwo innej nacji jest bardzo bliskie stereotypy rządzą postrzeganiem świata w sposób wyjątkowo wyraźny.
Polskie dzieci biorące udział w warsztatach patrzą na Niemców przez pryzmat wydarzeń wojennych, na Czechów jak na przede wszystkim rubasznych piwoszy. Jest grupa Niemców mieszkających tuż przy polskiej granicy, którzy nigdy po tej drugiej stronie nie byli. Polscy uczniowie słabo znają historię, zarówno swojego kraju, jak i tych sąsiednich lub znają ją bardzo wybiórczo, jako zbiór wydarzeń dokumentujących konkretne krzywdy. Wspólna historia, w której każda z tych trzech nacji ma swoje i ciemne i jasne strony niekoniecznie jest więc wspólnym doświadczeniem, z którego współcześni czerpią, by się wzajemnie porozumieć. Zajęcia, podczas których musimy skonfrontować naszą bardzo uproszczoną wizję świata ze skomplikowaną często rzeczywistością mogą pomóc w wyjściu z tego kręgu schematów i stereotypów. Problem związany z zaakceptowaniem różnorodności (która leży przecież u podstaw wielokulturowości) można rozwiązać tylko poprzez edukację.
– Staramy się, by na warsztaty międzykulturowe w szkołach jeździli z nami cudzoziemcy, którzy mieszkają w Polsce. Tak na przykład było w trakcie naszego projektu „To także twój Świat”. Uczniowie widzą wtedy, że rozmawiają z nami o sprawach, które są jednak blisko nich – tłumaczy Katarzyna Szajda.
O różnorodności globalnie
Projekt PolaCzek i jego kulminacja, czyli wystawa zbiegły się w czasie z innym wydarzeniem organizowanym przez Centrum. Tym razem było to ujęcie międzykulturowości z zupełnie innej, można powiedzieć, globalnej strony. Konferencja generalna UNESCO, najważniejszy organ wykonawczy organizacji co dwa lata zwołuje międzynarodowe walne zebranie. Od 2001 roku organizowane są też równolegle konferencje, mające być ponadnarodowym spotkaniem młodych. Wówczas w Paryżu spotkała się młodzież ze 130 krajów. Podczas jednego z takich spotkań, kilka lat temu powstała inicjatywa regularnego organizowania regionalnego forum UNESCO. W 2007 roku jako kontynuacja Forum Młodzieży UNESCO Krajów Euro-Med we Wrocławiu odbyła się konferencja Open Space. Wtedy głównym tematem była edukacja pojmowana w trzech wymiarach: międzykulturowa, na rzecz pokoju i obywatelska. W tym roku również we Wrocławiu, w ostatnich dniach sierpnia odbyła się kolejna konferencja w ramach regionalnego forum młodzieży. Tegoroczne spotkanie było poświęcone edukacji na rzecz zrównoważonego rozwoju.
– Na konferencji pojawiła się grupa ludzi z około 20 krajów – nie tylko Unii ale też z Bałkanów, Afryki i Wschodu. Jest to coś w rodzaju forum wymiany doświadczeń, ponieważ wszystkie te osoby od dłuższego czasu były zaangażowane w projekty związane i z międzykulturowością. Olbrzymim plusem tego wydarzenia jest fakt, że wszyscy uczestnicy muszą po powrocie do siebie zorganizować mini-warszat podczas Tygodnia Edukacji Globalnej – mówi Katarzyna Szajda.
My i Inni – droga do porozumienia
Różnorodność kulturowa jest niezbywalną częścią kulturowego dziedzictwa ludzkości. Kształtowana przez tysiącleci, podlegająca różnym wpływom, ewolucjom i gwałtownym jakościowym skokom kultura jest fundamentem nas samych, naszą tożsamością. Jest tak wszechobecna, że sami nie zauważamy, ze nasze sądy o rzeczywistości, które uważamy za coś tak oczywistego są wynikiem procesów zachodzących przez lata. Kontakt z przedstawicielami innych kultur, w tym sąsiednich narodów osłabiają naszą pewność, podważają oczywistość naszych przekonań, w które bezgranicznie (choć nie zawsze świadomie) wierzyliśmy.
Dlatego podstawowym założeniem międzykulturowości jest inny niż tradycyjny obszar funkcjonowania człowieka. Naszą tożsamość buduje współcześnie już nie bardzo mocno określona przynależność do danej wspólnoty kulturowej, etnicznej czy narodowej. Środowiskiem, w którym coraz częściej funkcjonujemy jest pogranicze – miejsce leżące na styku różnorodnych kultur (lub subkultur w obrębie tej samej społeczności). To miejsce, gdzieś poza obszarem zróżnicowań.
Wielokulturowość, wielość języków – nie da się zbudować nowoczesnej wieży Babel, w której wszyscy będziemy przemawiać jednym głosem. Ryszard Kapuściński uważał, że odrębność języków jest fundamentalną przyczyną nieprzeniknioności kultur. Język jest nośnikiem wszystkich znaczeń i kontekstów, które budują bogaty przekaz kulturowy. Jednak to nie tylko różnica językowa decyduje o naszych trudnościach ze zrozumieniem tego, co inne. Ludzie, których spotykamy są więc dla nas Innymi, tak samo jak my dla nich. W kontaktach z inną kulturą i jedni i drudzy pozostają na zewnątrz, nie dochodząc do prawdziwego porozumienia. Międzykulturowość wyznaczając obszar pogranicza stara się zasypać tę przepaść. Dopiero czując pod stopami pewny grunt neutralnej ziemi pogranicza można prowadzić dialog, kierować się ku porozumieniu wyznaczanemu przez interaktywność. Podobnie mówi też założycielka Centrum UNESCO: Centrum UNESCO opiera się w swojej pracy czterema filarach, które zostały w 1996 roku określone przez Jacques’a Delorsa w raporcie Międzynarodowej Komisji do Spraw Edukacji: uczyć się, żeby wiedzieć, uczyć się, żeby działać, uczyć się, żeby być i uczyć się, żeby żyć razem. Ten ostatni filar w szczególności odnosi się do rzeczywistości pogranicza kultur, gdzie pojawiają się wspólne problemy, wyzwania, gdzie szukamy wspólnego języka.
Źródło: inf. własna RCWIP