Między gwarą a mikrojęzykiem – poszukiwanie podlaskiej tożsamości
Paulina Wasiluk ze Stowarzyszenia na rzecz Dialogu „Tropinka” pisze o swoim doświadczeniu życia na polsko-białoruskim pograniczu, gdzie każda wieś używa nieco innej gwary i po mowie poznaje się skąd kto jest. Opowiada też o tym, jak język wpływa na poczucie odrębności i tożsamości oraz o potrzebie jego pielęgnowania.
Byliśmy dziećmi, które mówiły dialektami
Podlaskie to region, który można określić jako splot kultur, gdzie polskie, białoruskie, litewskie, tatarskie, żydowskie i ukraińskie wpływy stworzyły unikalną mieszankę. Ta różnorodność tworzy niesamowity klimat oraz niepowtarzalny charakter całego województwa.
Ludwik Zamenhof mając dziesięć lat rozumiał jak niezwykłe jest miejsce, w którym żyje. Wychodząc z domu słyszał wiele języków, jakimi ludzie posługiwali się między sobą. Napisał wtedy utwór „Wieża Babel, czyli tragedia białostocka w pięciu aktach”. W późniejszym czasie stworzył uniwersalny język „Esperanto”, który do dziś ma swoich zwolenników.
Ja również słyszałam wiele dialektów, w zasadzie od urodzenia. Mieszkam w regionie Puszczy Białowieskiej, gdzie właściwie każda wieś ma swój odrębny język. Owszem, wszystkie brzmią podobnie, lecz różnią się końcówkami czy poszczególnymi słowami.
Okazało się, że umiem posługiwać się całkiem nieźle kilkoma językami w wieku dziesięciu lat. Może w dzisiejszych czasach nie robi to na nikim wrażenia, w końcu nauka języków jest teraz podstawą edukacji, ale w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, na Podlasiu nie było to takie oczywiste i proste. A jednak, byliśmy dziećmi, które mówiły dialektami. Niektóre, jak ja kilkoma, z racji pochodzenia rodziców. Jedno z nich pochodzi z gminy Narewka, drugie z gminy Dubicze Cerkiewne, gdzie „swoja mowa” brzmi już znacznie inaczej od tej z Narewki. Zatem prócz języka polskiego, znałam również język białoruski, którego uczyłam się w szkole, tak jak i rosyjskiego, ale przede wszystkim znałam „naszu haworku”, czyli rzeczony wyżej dialekt.
Gwara mamy inna niż taty
Dziadkowie, żyjący na pograniczu, posługiwali się językiem, który dziś jest nieco zapomniany – gwarą białoruską. Był to ich pierwszy, naturalny język, którego nauczyli się od rodziców. Z czasem ludzie zaczęli się go wstydzić, traktując jako coś gorszego, z czym trzeba się kryć. To wynik długotrwałych i złożonych procesów historycznych, politycznych i społecznych.
Przykładem tego wstydu może być historia sióstr, z których jedna w latach dziewięćdziesiątych ucząc się w Białymstoku zaprosiła do siebie tę młodszą, która z chęcią rozmawiała w komunikacji miejskiej „pa swojemu”, lecz szybko została upomniana przez starszą, żeby absolutnie nie używać gwary w miejscach publicznych. W dobrym tonie było mówić po polsku, najwidoczniej w złym guście była białoruska gwara.
Jak wcześniej wspomniałam miałam to szczęście, że w szkole uczyłam się języka białoruskiego, co pozwoliło i lepiej rozumieć te specyficzną mowę i pogłębić więź z dziadkami, którzy do końca życia byli dumni ze swojego pochodzenia oraz z języka, jakiego używali. Co najpiękniejsze – z rodzicami mamy posługiwaliśmy się innym wariantem gwary niż z rodzicami taty. Ten z okolic Dubicz Cerkiewnych wyróżniał się twardymi końcówkami, za to ten z Narewki był bardziej miękki i zbliżony do literackiego białoruskiego.
To unikatowe doświadczenie uświadomiło mi, jak bogate są nasze korzenie i jak ważne jest pielęgnowanie języka, którym posługiwali się nasi przodkowie. Pamiętanie o tym to nie tylko lekcja historii, ale przede wszystkim sposób na utrzymanie żywej więzi z tymi, którzy byli przed nami.
Decyzja Aleksego
Przesiąknięta kulturą, w której wzrastałam, świadoma jak ważne dla własnej tożsamości jest dbanie o swoje korzenie i historię przodków, w końcu dumna z tego, kim jestem, postanowiłam, że nie mogę zaprzepaścić skarbu, jakim jest nasza gwara.
Jako przewodniczka turystyczna promowałam ten język nazywając pewne atrakcyjne historycznie i kulturowo miejsca tak jak nazywali je starsi mieszkańcy regionu, czyli „pa swojemu”. Potem założyłam „Teatr Chodzony”, który w swoich scenach podczas spacerów po Narewce posługuje się właśnie miejscową gwarą.
Bardzo chciałam, by mój syn znał ten język i go cenił; naturalna więc była myśl, żeby zapisać go na naukę języka białoruskiego. Niespodziankę zrobił nam sam Aleksy, który pewnego razu przyszedł do mnie z postanowieniem, że chce uczyć się tego języka i bardzo prosił, by mówić do niego w naszej gwarze. Siedmioletnie dziecko pod wpływem działań Teatru Chodzonego i środowiska, w którym dorasta samo podjęło decyzję, by nauczyć się języka swoich dziadków i pradziadków.
„Pa swojomu”
Mimo historycznych trudności i postępującej asymilacji, gwara białoruska oraz sam język białoruski wciąż żyją i są popularyzowane na Podlasiu – głównie dzięki zaangażowaniu lokalnych organizacji i entuzjastów.
Niedawno w całej Polsce głośno było o gwarze czy też o mikrojęzyku podlaskim za sprawą duetu Sw@da (właśc. Wiktor Szczygieł) i Niczos (właśc. Nika Jurczuk). Biorąc udział w krajowych preselekcjach do Eurowizji zaprezentowali utwór „Lusterka”, który cały wykonany jest w gwarze „pa swojemu”.
Wspaniałym przykładem tego, jak można ocalić od zapomnienia nasz język jest Anna Nikitiuk, która prowadzi badania nad różnorodnością podlaskiego dialektu. Jest ona także organizatorką Festiwalu Gwar Pogranicza „Pa swojomu”, który łączy wszystkich, którzy wiedzą, że gwara jest naszym dziedzictwem i należy zrobić wszystko, by nie język ten nie zaginął. Anna prowadzi również w mediach społecznościowych kanał „po swojomu”, w którym prezentuje jak różnorodna jest nasza gwara. Oddaje w nim głos ludziom z regionu. Nieprosty głos prostym językiem. Można tam usłyszeć wspaniałe ludzkie historie, ciekawostki językowe i doświadczyć po prostu dużo ciepła, którym emanuje ten kanał.
Są również inne organizacje i instytucje, które pochylają się na tematem gwary białoruskiej.
Powstał nawet przekład książki Antoine'a de Saint-Exupery'ego „Mały książę”, którą na gwarę przełożył Jan Maksymiuk. Pomysłodawczyniami tego przedsięwzięcia były Olga Miśta oraz Karolina Krupa. Nie można pominąć także twórczości i działań Joanny Troc – podlaskiej aktorki i reżyserki, która założyła „Teatr Czrevo”. Sztuki, które reżyseruje są w gwarze podlaskiej. Pracuje ona również z dziećmi i młodzieżą. Stowarzyszenie na rzecz Dialogu „Tropinka” zaprosiło Joannę do współpracy przy projekcie na temat bieżeństwa. Uczniowie ze szkoły w Narewce będą pracować nad sztuką w tym temacie wyreżyserowaną przez artystkę. Nasze stowarzyszenie wspiera podobne inicjatywy i pragnie chronić gwary mniejszości narodowych.
Szept serc i droga do domu
W dobie globalizacji i świata, który pędzi ku jednolitości, gwara białoruska na Podlasiu jawi się nie jako relikt przeszłości, ale jako czuły szept pamięci o przodkach. To melodie pieśni śpiewanych przez nasze babcie, ciepło drewnianej chaty i pomrukiwanie dziadka rozpalającego w piecu. Zapach przeszłości i „prostaj mowy” – języka, którym mówiły wcześniejsze pokolenia.
W tej miękkiej mowie i pięknym unikalnym słownictwie zawarty jest cały, złożony świat podlaskiego pogranicza: historii wojen, bieżeństwa, wiary i codziennej cichej pracy tutejszych ludzi. Strata tej gwary byłaby niczym wyrwa w duszy, bezpowrotnym zniknięciem wspaniałego dziedzictwa, które czyni Podlasie tak wyjątkowym. Ta historia nie musi skończyć się smutnym epilogiem. Drogę do przyszłości wytyczają ci, którzy wierzą w siłę dialogu; wymienione osoby, które swoją twórczością i działaniami dają prostej mowie nowe tchnienie.
Ocalenie gwary to przede wszystkim wyraz szacunku dla korzeni. Wystarczy, że podamy dłoń, nastawimy uszu i otworzymy serca, by „prosta mowa” rozbrzmiała silniej niż dotychczas. Wszak na Podlasiu różnorodność zawsze była naszą największą siłą.
Czy czujesz, że i Ty mógłbyś stać się głosem tej wschodniosłowiańskiej melodii?
Materiał powstał w ramach projektu „NGO Media Hub. Podlasie”, który został dofinansowany z programu Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich PROO na lata 2018-2030 w Priorytecie 3 – Rozwój instytucjonalny lokalnych organizacji strażniczych i mediów obywatelskich.