Narzekamy, że nasza młodzież nie zna, nie lubi historii, nawet najbliższej, tzw. małej Ojczyzny. Jak sprawić, aby się nią zainteresowała?
Odpowiedź na to dała Aleksandra Kociałkowska – prezes Europejskiej Fundacji Ochrony Zabytków. Wykorzystała przy tym Projekt „Transgraniczna miejska ekoturystyka czynnikiem wspierającym rozwój miast ekologicznych XXI wieku” dofinansowany z programu małych Grantów Transgranicznych i Międzyregionalnych przy wsparciu udzielonym przez Islandię, Liechenstein i Norwegię ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Norweskiego Mechanizmu Finansowego.
Projekt realizowany jest przez wspomnianą Fundację już od lutego, ale krótko przed wakacjami została przeprowadzona Ekologiczna Gra Miejska, którą zorganizowali uczniowie z Gimnazjum nr 26 z Gdańska Wrzeszcza, oraz goście z zagranicy – gimnazjaliści z Guriewska (z Obwodu Kaliningradzkiego) i z Mogilewa (z Białorusi), zaś uczestnikami byli uczniowie z okolicznych podstawówek.
Teren gry rozciągał się między Doliną Królewską a Jaśkową Doliną we Wrzeszczu. Wyznaczono 10 punktów, w których czekały na uczestników konkretne zadania do rozwiązania. Przedstawiali je organizatorzy, ubrani w historyczne stroje. Przy okazji uczestnicy poznawali dzieje tej części miasta – jak się okazało mało znane nawet mieszkającym w najbliższej okolicy. Trzeba przyznać, że przez dziesiątki lat po II wojnie światowej dzieje te były programowo skrywane, ponieważ w ocenie prymitywnych propagandzistów były „niemieckie” - czytaj faszystowskie, co było już horrendalnym fałszowaniem dziejów, jako że historią Gdańska możemy się szczycić – było to miasto- sama esencja Unii Europejskiej już w czasach, kiedy o Unii Europejskiej jeszcze się nikomu nie śniło. Świetnie widać to na wspomnianym terenie. Zacznijmy od nazewnictwa: Jaśkowa Dolina, czy Jaśkowy Las (przyległy do niej) słusznie kojarzy się z sielskością, pochodzenie tej nazwy jest nawet kaszubskie, a niemiecka nazwa była jej tłumaczeniem. Z drugiej strony teren Gry ograniczała Królewska Dolina – nazwana tak dla upamiętnienia wizyt polskich monarchów, którzy bywali tu w Dworze Zappia. Zachował się nie tylko sam Dwór, ale też fragment jego historycznej bramy i obowiązkowy dla letnich rezydencji patrycjuszowskich staw. Gościem w Dworze Zappia był Jan III Sobieski. Młodzież dowiedziała się też, że bywali w tej okolicy również monarchowie pruscy. Wzgórze Następcy Tronu to miejsce widokowe z dębem i potężnym głazem, skąd, można było podziwiać Gdańsk i Zatokę Gdańską, a pokrzepiać siły po spacerze w wykwintnej restauracji Zinglera.
Zabawnym epizodem historii jest nazwa Wzgórze Sobótki. Wcale nie pochodzi od nocy świętojańskiej. Pierwotna nazwa to Lisia Góra (niem. Fuchsberg), a zmieniono ją na Johannesberg, czyli Górę Jana, na cześć Johanna Labesa (1759- 1809), który kupił tu posiadłość ziemsko-leśną i zamienił ją na ogólnodostępny Park Miejski. Ale w 1826 po raz pierwszy urządzono tu Noc Świętojańską a impreza była tak udana, że weszła na stałe do kalendarza letnich atrakcji i Sobótka wykosiła Górę Jana.
Na zakończenie Gry młodzież nie tylko odebrała nagrody, ale wystosowała pismo do prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, postulując objęcie tego terenu większą opieką przez władze miejskie i oferując też swoje zaangażowanie w tym dziele.
Źródło: Anna Kłos