Między czystością a hybrydą. Brońmy bioróżnorodności, zachowujmy spółdzielnie!
Kooperatywy mają inny genotyp niż administracja czy biznes. Ale pewne elementy są powtarzalne. Dbajmy o zachowanie ginących gatunków! Spółdzielnie są warte zachowania, choć współczesne ich wersje upodabniają się często do administracji czy biznesu - Piotr Frączak kontynuuje wątek nowego Towarzystwa Kooperatystów, odpowiadając na komentarze pod poprzednim tekstem.
Gen polityki
Czy kooperatywy są konstruktem politycznym? Dla mnie – tak! Zresztą dla wielu spółdzielców z przełomu XIX i XX wieku także. Wtedy była to inna polityczność niż dzisiaj, nie tyle odnosząca się do sporów partyjnych, co do innego uprawiania polityki.
Oczywiście byli i spółdzielcy, którzy chcieli wykorzystać kooperatyzm dla swoich celów, a nie dla budowania nowego społeczeństwa. Chodzi właśnie o zdefiniowane cele społeczno-polityczne, w których, jak chciał Abramowski, kooperatyzm nie jest tylko środkiem, ale i celem.
Gen rynkowy
Jest w działaniach spółdzielczych coś, co określać można pojęciem genu rynkowego. Przeczytałem kiedyś wypowiedź jednego z fińskich spółdzielców, który twierdził, że spółdzielcy powinni przeciwstawiać się utożsamianiu gospodarki rynkowej i kapitalizmu, bo spółdzielczość jest niekapitalistyczna, choć buduje swoją skuteczność na działaniach ekonomicznych – raczej wymiany niż daru (stąd niechęć Abramowskiego do filantropii).
W spółdzielniach nie rezygnuje się z kapitału. Zapewnia się tylko, że decyzje nie będą podejmowane w systemie „kto ma więcej, ten może więcej”.
Jeżeli zgadzamy się, że warto wspierać społecznie cenne inicjatywy kooperatystów, to zgadzamy się co do istoty. Takie wspieranie finansowe nie będzie wówczas kapitalistycznym inwestowaniem, ale kooperatystycznym wsparciem czy kasą pożyczkową.
Gen prawny
Niestety nie wiem, dlaczego zdaniem Petrosa, realizacja idei Towarzystwa Kooperatystów „pod władzą ustawy Prawo spółdzielcze” ma być gorsza niż realizacja zgodnie z prawem o stowarzyszeniach.
To, że istnieje Krajowa Rada Spółdzielcza, nie jest wadą prawa spółdzielczego. Wadą jest, że istnieje KRS, który nie jest doskonały i opiera się raczej na sile inercji niż demokratycznej kontroli spółdzielców. Ale każdy, kto chciałby widzieć polityczną rolę spółdzielni, powie, że samorząd i współpraca spółdzielni jest warunkiem koniecznym takiej roli.
Nie znam ekspertyzy UNDP dla Warszawskiej Kooperatywy Spożywczej, ale bez ekspertyzy powiedziałbym tak – łatwiej działać na podstawie ustawy o stowarzyszeniach, ale równie dobrze można działać na podstawie zwykłej działalności gospodarczej (tak np. tłumaczył Drążek na którymś ze spotkań w tejże Warszawskiej Kooperatywie Spożywców).
Naprawdę uważam, że w wielu kwestiach (choćby idei spółdzielni osób prawnych) prawo spółdzielcze nadaje się lepiej do realizowania idei kooperatyzmu niż prawo stowarzyszeniowe. Ale nie jest to – moim zdaniem – kwestia zasadnicza, ale taktyczna. Jestem otwarty na dyskusję.
GMO?
Kooperatywy mają inny genotyp niż administracja czy biznes. To są inne gatunki. Ale pewne elementy są powtarzalne. Nie oznacza to, że zostały sztucznie wyhodowane. Dbajmy o zachowanie ginących gatunków dla bioróżnorodności!
Stąd Towarzystwo Kooperatystów (niezalenie czy w formie stowarzyszenia czy spółdzielni) może być takim projektem wspierania zagrożonego gatunku.
Piotr Frączak dla Ekonomiaspoleczna.pl
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl