Program Wolontariatu Pracowniczego Citi jest jedną z największych tego typu inicjatyw w Polsce. Działa już od jedenastu lat. Z tej okazji wolontariusze Citi opowiadają, czym jest dla nich pomaganie innym.
Moja super moc to to, że kocham pomagać ludziom i zwierzętom, to jest moja adrenalina, wystarczy, że usłyszę, że jest potrzeba, zaraz załącza się u mnie motorek do działania. Jestem osobą za którą ludzie idą, bo to co robię, robię szczerze, dobrze, do końca i jedyne, czego oczekuję w zamian za pomoc, to uśmiech, który również mi towarzyszy, kiedy idę na każdą akcję.
Gdy jesteśmy na akcji, to moja drużyna zaskakuje mnie swoją samodzielnością i zaangażowaniem. Wystarczy rzucić hasło, a oni już działają i pytają się, co jeszcze trzeba zrobić. Nigdy nie są zmęczeni, zawsze wykonują swoją pracę profesjonalnie do końca bez względu na to, czy pracujemy w szpitalu dziecięcym czy w schronisku.
Moje marzenie o szczęściu jest takie, żeby nasze społeczeństwo było bardziej wyedukowane pod względem stosunku do naszych braci mniejszych. Chciałabym, żeby ludzie byli świadomi tego, że nie można porzucać zwierząt jak jakiejś zepsutej zabawki, jak tylko im się znudzi. Te istoty żyją, mają uczucia i potrzebę bycia ze swoim człowiekiem.
Marzy mi się, by ludzie mieli siłę do walki do końca, jak zwierzak zachoruje, i nie bali się przy nim trwać, gdyż pies, to jest taki zwierzak, który cieszy się jak nas widzi bez względu czy nie było nas dwa dni czy minutę.
Za największy mój sukces, jeśli chodzi o wolontariat, uważam to, że choć na początku mojej działalności zawsze byłam tą drugą osobą wspierającą właściciela projektu, to jednak w pewnym momencie miałam odwagę podjąć się bycia liderem. Zrobiliśmy, z moją drużyną, nasz autorski projekt, a jego efekty widoczne są do dziś. Jestem przekonana, że w schronisko, na rzecz którego działaliśmy, warto inwestować pracę, zaangażowanie i czas.
O Marii
Od bardzo dawna angażuje się w wolontariat, do którego zaprosiła ją koleżanka. Wiedziała, że jest osobą, na którą można zawsze liczyć bez względu na wszystko. Zaczynała od projektów wspierających dzieci: praca w szpitalu dziecięcym oraz w domach dziecka. Lecz odkąd dwa lata temu wzięła udział w akcji „Bieg na 6 łap” w Olsztynie, poświęca każdą wolną chwilę na, jak to nazywa, relaks w schronisku w Tomarynach. To miejsce pomaga jej się odpocząć i naładować się pozytywną energią do działania.
Jej motto to: „Im więcej dajesz, tym więcej dostajesz”. I tą sentencją życiową oraz uśmiechem na twarzy zaraża ludzi dookoła siebie.