Mają dość pogardy i nierównego traktowania. Wyszły na ulicę, by o tym powiedzieć
"Martwe nie będziemy rodzić", "Jestem wolna" czy "Równe prawa wspólna sprawa" - m.in. takie hasła 4 marca można było zobaczyć i usłyszeć w centrum Lublina. Głównymi ulicami miasta po raz pierwszy przeszła feministyczna Manifa na rzecz praw kobiet. W kobiecej sprawie, ale nie tylko kobieca, bo w demonstracji wzięło udział wielu mężczyzn wspierających swoje partnerki, koleżanki i członkinie rodziny.
Uczestniczki wydarzenia spotkały się kilkanaście minut przed godziną 14:00 pod bramą Zamku Lubelskiego z inicjatywy Lubelskiej Koalicji na rzecz Kobiet – nieformalnej grupy kobiet i osób wspierających ich prawa. Zrzesza ona działaczki i aktywistki w różnym stopniu rozpoznawalne już na terenie miasta. W grudniu ubiegłego roku panie w przestrzeni Lublina zademonstrowały, jak istotne są prawa kobiet, organizując marsz "Odzyskać noc".
W Manifę włączyły się przedstawicielki nauki i lubelskich uczelni, aktywistki, reprezentantki sektora kulturalnego. Pojawiło się też wiele pań związanych z lubelskich trzecim sektorem. Wyjątkowe w tym wydarzeniu jest to, że kobiety oraz mężczyźni przeszli we wspólnej sprawie bez względu na powiązania polityczne, przynależność do organizacji czy reprezentowane poglądy. Liczyła się wspólnota w słuszności celu, dzięki której lublinianki dołączyły do grona polskich miast organizujących Manifę.
– W Lublinie spotykamy się po raz pierwszy pod hasłem "Stop Przemocy Władzy". Cieszę się, że tak wiele osób dziś do nas dołączyło. To bardzo ważne wydarzenie, bo mamy możliwość zamanifestowania tego, że kobiety, ale również i mężczyźni mający poglądy feministyczne funkcjonują w przestrzeni publicznej. Nie ogranicza nas płeć, wiek czy pochodzenie, bo feminizm nie wyklucza. Wspaniale jest też widzieć tak liczne grono mężczyzn, dobrze, że wspierają oni panie w ich walce. Chcieliśmy dać głos obywatelkom i obywatelom, by usłyszeć po co dziś przyszli na to wydarzenie, co ich do tego skłoniło – mówiła pod ratuszem Magdalena Łuczyn ze Stowarzyszenia Dobrych Praktyk Społecznych "Zmiana".
Przyszły, by walczyć razem
Jednymi z pierwszych uczestniczek, które pojawiły się na placu Zamkowym były panie Małgorzata i Iwona. Jak twierdziły, przyszły po to, by pokazać, że kobiety są razem. Chciały zamanifestować niezgodę na szereg propozycji i ograniczeń, które przygotowuje rząd odnośnie zdrowia kobiet.
– Chcemy takiej wolności, jak w całej Europie. Dlaczego mamy być traktowane jak jakieś niewolnice? Niewiele młodych kobiet jeszcze widzi te problemy, a ich rola jest ogromna. Chyba nie zdają sobie jeszcze sprawy, że chodzi o ich przyszłość. Ale mam nadzieję, że jeszcze się pojawią – wyjaśnia pani Iwona.
– Chcemy, żeby kobiety były traktowane jak ludzie, a nie żeby takie osoby, jak pan Korwin-Mikke, mówiły o nas, że jesteśmy głupie i nic nie znaczymy. Ten człowiek mówi takie rzeczy i dalej reprezentuje mój kraj… Wydaje mi się, że nawet nie dostrzegamy wielu przypadków, kiedy dochodzi do dyskryminacji. Mówi się np.: mężczyzna "pomaga" kobiecie. A dlaczego? Przecież tak samo jak my gotuje, zjada i chodzi do toalety. Traktujmy się równo. Dlaczego to kobietę pyta się w pracy, czy zamierza mieć dzieci, a mężczyzn nikt o to nie pyta? To jest bardzo nierówne traktowanie. Nie chodzi nawet o płace, ale wszystko zaczyna się już od języka. Na każdym kroku widać inne traktowanie – zaznacza pani Małgorzata.
Tuż po godzinie 14 organizatorki oficjalnie rozpoczęły Manifę. W rytmie samby, z transparentami w dłoniach uczestnicy wyruszyli ulicą Grodzką w stronę Krakowskiego Przedmieścia.
– W dużych ośrodkach, takich jak Warszawa, Manifa odbyła się w okolicy Dnia Kobiet już po raz 17. Bardzo cieszymy się, że Lublin dołączył do tej grupy. Postanowiłyśmy skoncentrować się na kilku postulatach, które wystosowaliśmy do mieszkańców i mieszkanek Lublina. Mówimy m.in. o świeckości państwa, równym rodzicielstwie, równym dostępie do władz publicznych oraz dóbr ekonomicznych czy zdrowiu reprodukcyjnym. Mamy nadzieję, że te założenia będą istotne dla Lublina, ponieważ dotyczą one praw obywatelskich, które w przestrzeni miasta – zwłaszcza w przestrzeni ostatnich wydarzeń są bardzo istotne. Mówimy tu o standardach np. opieki okołoporodowej – mówi Katarzyna Zabratańska, do niedawna prezeska Fundacji HerStory.
Równe prawa wspólna sprawa
Wśród uczestników demonstracji pojawiło się też wielu mężczyzn. Wszyscy zgodnie twierdzili, że poruszane podczas Manify problemy i zagadnienia nie są tylko zmartwieniami kobiet. Zarówno przedstawiciele młodszego jak i starszego pokolenia chcieli w tym dniu pokazać, że solidaryzują się z kobietami.
– Manifa jest kobieca, ale uważam, że większość spraw, o które walczą dziewczyny jest tak naprawdę sprawami uniwersalnymi. Są ważne nie tylko dla pań, ale także dla nas facetów. Staramy się wspierać nasze kobiety, bo wszyscy mamy matki, siostry czy narzeczone. W naszym kraju niestety mężczyznom łatwiej jest funkcjonować – uważam, że to powinno się zmienić. Obie płcie są równe, więc powinniśmy mieć równe prawa i mam nadzieję, że kiedyś tego doczekamy – zaznacza Krzysztof.
– Chcę dziś wyrazić poparcie dla kobiecych spraw, bo tak naprawdę to nasza wspólna sprawa. Na swoim banerze mam hasło "równe prawa – wspólna sprawa”, ponieważ dostrzegam wiele aspektów, gdzie prawa kobiet są pomijane. Swoją obecnością zamierzam pokazać dziś solidarność w walce o domaganie się równych praw, zwłaszcza w obecnym klimacie politycznym. Moim zdaniem, są one dziś współcześnie wyjątkowo zagrożone – dodaje kolejny uczestnik.
Manifa przeszła pod hasłem „Przeciw Przemocy Władzy”, przy czym pojęcie „władzy” rozumiane jest jako zbiór opresji, jakich doświadczają kobiety w różnych aspektach życia. Krótki przystanek zaplanowano na placu Łokietka pod lubelskim ratuszem. Panie mówiły tam o zapowiedziach rządzących i istotnych problemach, które w ostatnim czasie ograniczają bezpieczeństwo kobiet i sprawiają, że odczuwają niepokój o swoje prawa – przywołano np. brak ministerialnej dotacji dla Centrum Praw Kobiet. Warto dodać, że jest to instytucja, która dba właśnie o prawa kobiet i walczy w ich imieniu.
Feministyczny Undecimus stworzyła i wygłosiła Katarzyna Zabratańska z Lubelskiej Koalicji na rzecz Kobiet.
Jam jest kobieta, istota wolna, racjonalna i samostanowiąca:
- Nie będziecie mną gardzić i pozbawiać godności.
- Nie będę dla was obiektem jakichkolwiek zaczepek, seksizmu i molestowania.
- Powszechnie uznacie mój tytuł do sprawiedliwej pracy i płacy, odpoczynku oraz rozwoju.
- Będziecie szanować mą odrębność, podmiotowość, tożsamość i przynależność.
- Nie będziecie mnie nazywać dzieciobójczynią dlatego, że domagam się ochrony zdrowia reprodukcyjnego, dostępu do antykoncepcji i rzetelnej edukacji seksualnej.
- O kobietach nieheteronormatywnych, funkcjonujących w związkach partnerskich i z wyboru, będziecie mówić, że żyją w miłości a nie grzechu.
- Nie będziecie mnie okradać z praw politycznych i wolności obywatelskich, czyniąc przez to poddaną kulturze patriarchatu i przemocy.
- Nie będziecie mi nadawać fałszywych, stereotypizujących, nienawistnych i obelżywych etykiet.
- Nie będziecie usprawiedliwiać gwałtu małżeńskim obowiązkiem i kobiecą powinnością.
- Jam jest kobieta, mam pełnię praw człowieczych bez względu na rasę, orientację seksualną, wyznanie, pochodzenie etniczne, społeczne, narodowe czy przekonania polityczne.
- Prawa kobiet są tożsame z prawami człowieka i nie zawaham się ich użyć.
- Nie będę dla was obiektem jakichkolwiek zaczepek, seksizmu i molestowania.
Zgromadzeni wspólnie skandowali też hasła "Stop przemocy wobec kobiet", "Wolność, równość i siostrzeństwo", "Dość pogardy wobec kobiet" oraz “Stop przemocy w dzień i w nocy".
– Jestem tu, bo uważam, że kobiety muszą mieć swoje prawa. Jesteśmy równi jako ludzie, dlaczego więc nie możemy być też równi płciowo? Dlaczego kobiety mają zarabiać mniej, chociaż wykonują taką samą pracę jak mężczyźni? Bardzo często też podejmują pracę, których mężczyźni po prostu nie chcą, bo są mniej płatne – mówi Krzysztof, uczestnik Manify.
Na demonstracji można było spotkać także Kingę Kulig ze Stowarzyszenia Homo Faber:
– Podpisuję się pod wszystkimi postulatami proponowanymi na Manifie – kwestii matek i kobiet z niepełnosprawnościami, praw socjalnych, opieki okołoporodowej. Chciałabym, by państwo dbało, by kobiety – zarówno przed urodzeniem dziecka, jak i po porodzie – miały zapewniony godny byt. Idę też przeciwko nierównościom społecznym, które występują między kobietami i mężczyznami w zakresie prawa pracy. Najbardziej widoczne są moim zdaniem nierówność wynagrodzeń i ograniczony dostęp do awansów. Marzy mi się, by mężczyźni nas wspierali w tej walce. Mam nadzieję, że te działania się dziś nie zakończą, ale to wzajemne poczucie solidarności będzie w nas trwać.
Stop przemocy władzy
Zgromadzeni wyraźnie sprzeciwiali się wypowiedziom i zapowiedziom rządzących oraz naszych reprezentantów na arenie międzynarodowej. Absurdów w ich postępowaniu doszukują się nawet ludzie bardzo młodzi, ale za to niezwykle zirytowani obecną sytuacją:
– Domagam się zakazu przemocy wobec kobiet. To bardzo ważne np. w kontekście ostatnich wypowiedzi np. europosła Korwin-Mikkego, którego zdaniem kobiety są mniejsze, mniej inteligentne i dlatego powinny też mniej zarabiać – nie zgadzam się z tym. Każdy powinien zarabiać tyle, na ile zapracuje, bez względu na płeć czy pochodzenie społeczne. Manifestuje dziś razem z babcią – mówi jeden z uczestników.
Spod ratusza Manifa przeniosła się na ulicę Narutowicza, skąd dotarła na plac przed Centrum Kultury. Zakończyły ją mocne słowa lubelskiej działaczki Magdaleny Długosz:
– W ostatnim czasie często słyszymy z ust urzędników państwowych, że osoby, które biorą udział np. w czarnych protestach, są osobami bez wartości. To nieprawda! Mamy po prostu inne wartości, odmienne od prezentowanych przez rządzących. Dlatego protestujemy przeciwko przemocy władzy i narzucania komukolwiek poglądów sprzecznych z jego wartościami. Taka władza budzi nasz niepokój. Nie chcemy, by państwo i religia mieszały się do naszego życia.
Przywołany został również przykład rekomendacji wprowadzonych do lubelskich szpitali z inicjatywy wojewody lubelskiego, dotyczących postępowania z pacjentkami, które przeszły przez poronienie lub urodziły martwe dziecko.
Był także czas na wypowiedzi – kilka uczestniczek skorzystało z tej możliwości. Warto dodać, że pojawiły się tam również przedstawicielki innych miast. Według szacunków organizatorów w manifie wzięło udział ok. 400 osób. To dwa razy więcej niż się spodziewano.
W środę 8 marca kobiety pikietowały też przed lubelskim ratuszem. Tym razem w ramach Międzynarodowego Strajku Kobiet. Według danych organizatorów zgromadziło się tak ok. 500 osób. Podobne protesty w Dzień Kobiet odbywały się na całym świecie.