Wanda Drozd działa w Słupskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku niemal od pierwszych dni jego powstania. Pierwsze kroki jako wolontariuszka stawia jeszcze w lokalnym Caritasie. Kiedy dołącza do słuchaczy Uniwersytetu, szybko staje się liderką sekcji wolontariatu. – To mnie wciągnęło jak wir – żartuje pani Wanda.
Zaczynają od najpilniejszych spraw, angażują się w pomoc chorym koleżankom i kolegom z UTW. – Zaczęliśmy od spraw najpilniejszych i od najbliższego nam otoczenia – opowiada pani Wanda. Stopniowo rozszerzają działalność poza mury Uniwersytetu. Dziś seniorzy-wolontariusze współpracują ze świetlicą środowiskową, Warsztatami Terapii Zajęciowej dla osób niepełnosprawnych fizycznie i psychicznie, z Dziennym Domem Pomocy Społecznej – Bezpieczna Przystań oraz z Domem Pomocy Społecznej „Leśna Oaza”, wreszcie – ze słupskim Przedszkolem Integracyjnym nr 8. – Nawet nie wiem, kiedy to się stało. To mnie wciągnęło jak wir – żartuje pani Wanda.
Łączniczka pokoleń
W 2006 roku SUTW nawiązuje współpracę z Centrum Wolontariatu w ramach programu Łączymy Pokolenia. Słupska młodzież gimnazjalna uczy słuchaczy obsługi komputerów czy aparatów fotograficznych, ci z kolei dzielą się swoimi umiejętnościami. Wkrótce potem pani Wanda zdobywa certyfikat dla koordynatorów Klubu Wolontariusza: – Wiedza, którą tam zdobyłam bardzo mi się przydaje w organizacji pracy, podziale zadań i ich nadzorowaniu. Moja rola polega na określaniu potrzeb naszych podopiecznych i koordynacji zespołów odpowiedzialnych za poszczególne miejsca, z którymi współpracujemy. Nie jesteśmy typowym Klubem Wolontariusza. Nie podpisujemy umów z placówkami, ale włączamy się czynnie w ich działania i staramy się uzupełniać ich program o naszą wiedzę i umiejętności.
Słuchacze spotykają się w każdy piątek. Wtedy planują kolejne akcje. Łączą potencjały różnych sekcji – członkowie chóru czy sekcji literackiej dają koncerty lub prezentują spektakle podczas uroczystości w zaprzyjaźnionych instytucjach. Jednocześnie wolontariusze angażują się w codzienne wsparcie swoich podopiecznych. – Czasem równie ważny jest wspólny spacer – podkreślają. Urszula Wyrwa, Prezes Zarządu, dodaje: – Udowadniamy, że wolontariat nie ma granic. Nasza grupa wolontariuszy liczy blisko 30 osób. Do tego dochodzą słuchacze angażujący się w pojedyncze inicjatywy. Nasi podopieczni są czasami naszymi równolatkami. To ważne, że wolontariusze oddają im część energii, którą daje im Uniwersytet.
Dobra liderka
Koordynacja tak dużej grupy wolontariuszy i podopiecznych (których łącznie można naliczyć blisko 400 osób) nie byłaby możliwa bez dobrego lidera. Wanda Drozd: – Opieram się na sprawdzonych metodach pracy z grupą. Podzieliłam zadania na poszczególne osoby, odpowiedzialne za konkretne miejsca. Jesteśmy ze sobą w stałym kontakcie, wszystkie inicjatywy przechodzą przeze mnie, a niejednokrotnie też przez akceptację Zarządu. Część spraw ustalamy wspólnie, wiele inicjatyw wychodzi od samych wolontariuszy.
Jako kierowniczka sekcji wolontariatu jest w kontakcie ze wszystkimi dyrektorami placówek, w których działają wolontariusze. – Staram się unikać odgórnego wyznaczania osób do działania i zawsze czekam, aż zgłoszą się chętni. Czasami, w podbramkowych sytuacjach wskazuję palcem i proszę konkretną osobę, ale staram się to robić rzadko. Działanie musi wypływać z indywidualnej chęci – podkreśla.
– Wanda ma niezwykłą czujność na drugiego człowieka – mówią wolontariusze. – To najbardziej widać w codziennych sytuacjach. Kiedyś po skończeniu zajęć w Domu Pomocy Społecznej czekaliśmy na nią zniecierpliwieni przy wyjściu. Po chwili otworzyła się winda i okazało się, że Wanda pomagała nią zjechać kilkorgu pensjonariuszom. Jak tylko ich odprowadziła, wskoczyła z powrotem do windy i pojechała po kolejnych – opowiadają. Ta czujność staje się udziałem wszystkich zaangażowanych w wolontariat słuchaczy, czy to podczas lepienia pierogów z uczestnikami Warsztatów Terapii Zajęciowej, czy podczas spotkań z dziećmi z Przedszkola Integracyjnego.
– Ważne, żeby dobrą organizacją pracy stworzyć zarówno wolontariuszom, jak i ich podopiecznym bezpieczną przestrzeń do spotkania. Tak widzę rolę lidera czy koordynatora – zaznacza pani Wanda. Marzy jej się włączanie w działania kolejnych osób. – Pracy nigdy dość – śmieje się. – Mamy już rozpoznane potrzeby, znamy swoje możliwości, teraz chcielibyśmy poszerzyć nasz zespół. Jeśli napotykamy na trudności, robimy wszystko, by im zaradzić. Udaje się to dzięki komunikacji. I temu, że wszyscy czerpiemy radość z kolejnych spotkań. Wolontariat opiera się na nieprzymuszonej woli działania dla drugiego człowieka. Każde spotkanie zostawia we mnie ślad. Myślę, że podobnie jest z pozostałymi wolontariuszami. Wydaje mi się, że nie liczymy poszczególnych sukcesów, ale właśnie te ślady. Wpadliśmy wszyscy w wir, który trudno zatrzymać.