Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
W Łodzi powstało drugie w Polsce „Okno Nadziei”. Pierwsze istnieje od kwietnia 2006 roku w Krakowie. Okno, to miejsce, w którym matka może bezpiecznie zostawić noworodka, którego nie jest w stanie z różnych względów wychować. W naszym mieście miejsce takie powstało przy miejskim szpitalu im. L. Rydygiera (ul. Sterlinga 13).
Inicjatywa, której pomysłodawcą był prezydent Miasta Łodzi
jest niezwykle cenna, zwłaszcza mając na uwadze coraz częstsze w
ostatnim czasie przypadki porzucania dzieci na ulicach czy
śmietnikach, które niejednokrotnie kończyły się ich śmiercią. Okno
poświęcił biskup Ireneusz Pękalski, a otworzył sam prezydent Jerzy
Kropiwnicki, który powiedział, że daje ono „nadzieję na lepszy los
i większe szanse w dalszym życiu”.
Miejsce to jest pomyślane tak, żeby zagwarantować anonimowość, a jednocześnie bezpieczeństwo zostawianych w nim dzieci. O pozostawieniu dziecka powiadomi pracowników szpitala specjalny sygnał. Zostanie ono wtedy niezwłocznie zabrane i otoczone konieczną opieką, a następnie przekazane do adopcji. Niestety ze względów prawnych proces ten może potrwać miesiącami (m.in.: sądowe nadanie imienia i nazwiska, znalezienie rodziny chętnej zaadoptować malucha, proces adpocji), ale i tak jest to lepsze rozwiązanie niż pozostawienie dziecka na śmierć.
Miejmy nadzieję, że okno to nie zostanie nigdy wykorzystane, ale gdyby ktoś jednak nie chciał zajmować się nowo narodzonym dzieckiem, niech pamięta, że takie miejsce w Łodzi istnieje.
Miejsce to jest pomyślane tak, żeby zagwarantować anonimowość, a jednocześnie bezpieczeństwo zostawianych w nim dzieci. O pozostawieniu dziecka powiadomi pracowników szpitala specjalny sygnał. Zostanie ono wtedy niezwłocznie zabrane i otoczone konieczną opieką, a następnie przekazane do adopcji. Niestety ze względów prawnych proces ten może potrwać miesiącami (m.in.: sądowe nadanie imienia i nazwiska, znalezienie rodziny chętnej zaadoptować malucha, proces adpocji), ale i tak jest to lepsze rozwiązanie niż pozostawienie dziecka na śmierć.
Miejmy nadzieję, że okno to nie zostanie nigdy wykorzystane, ale gdyby ktoś jednak nie chciał zajmować się nowo narodzonym dzieckiem, niech pamięta, że takie miejsce w Łodzi istnieje.
Źródło: inf. wlasna lodzkie.ngo.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.